Miasto-gazeta.pl
ełcki portal informacyjny

Monika Zuber: apostołami byli tylko Żydzi

Czasami jestem traktowana jak ktoś dziwny - Monika Zuber
„Chrystus nie powołał żadnej kobiety do grona apostołów” – czy stąd bierze się przekonanie, że kobieta nie powinna być dopuszczona do służby Bogu?

Monika Zuber: Jest to jeden z argumentów, których używa strona przeciwna. Apostoła Pawła Chrystus też nie powołał do grona „dwunastu”, a przypomnijmy, że jest on nazywany apostołem. Mało tego, jest jednym z ojców teologii chrześcijańskiej, twórcą listów duszpasterskich, z których składa się duża część Nowego Testamentu. Jeśli mamy trzymać się ściśle symboliki dwunastu apostołów, to czy nie powinniśmy wejść w nią głębiej? Apostołami byli tylko Żydzi, ich liczba symbolizowała dwanaście rodów Izraela. Czy w związku z tym księżmi nie powinni być tylko mężczyźni pochodzenia żydowskiego? Definicja apostoła zmieniła się po zmartwychwstaniu Chrystusa. Apostołami nazywane były też osoby, które widziały Zmartwychwstałego i świadczyły (głosiły) o Jego zmartwychwstaniu. W Nowym Testamencie i w tradycji chrześcijańskiej znajdziemy wiele osób nazywanych apostołami (z j. greckiego apostoł oznacza „posłany”), które przyczyniły się do rozwoju chrześcijaństwa. Wśród nich znajdziemy też oczywiście kobiety. Bibliści wszystkich wyznań chrześcijańskich, są zgodni co do tego, że Nowy Testament zawiera dwa spojrzenia na ten temat. Oba się w zasadzie wykluczają. Czyli, z jednej strony jest otwarta przestrzeń do tego, aby kobiety mogły być osobami duchownymi i pełnić służbę przywódczą w Kościele. I taką też pełniły w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. Z drugiej strony — niekoniecznie — bo uniemożliwia to kultura patriarchalna, jaka panowała w czasach powstawania Nowego Testamentu. Kobiety pełniły funkcję poślednią w ówczesnym społeczeństwie, były zależne ekonomicznie od mężczyzn. Oba spojrzenia na służbę kobiet w Kościele dodają oliwy do ognia w dyskusji obu stron, na temat tego, co jest właściwe, a co nie. Dyskusja trwa już ponad dwieście lat a może i dwa tysiące…. Warto zaznaczyć, że początki powstawania Kościoła chrześcijańskiego były bardzo feministyczne. Apostoł Paweł wymienia w gronie apostołów kobiety, które stały na czele chrześcijańskich wspólnot. Ze swojej strony mogę tylko powiedzieć, że rozwój przywództwa kobiet w Kościele wynika, nie z różnic interpretacji Pisma Świętego, co raczej z innego rozumienia Kościoła i kapłaństwa, który wedle naszej metodystycznej tradycji, tworzą tak samo duchowni, jak i świeccy.

Jest Pani jedyną w Polsce pastorską w Kościele Ewangelicko-Metodystycznym. W jednym z wywiadów wspomniała Pani, że w innych kościołach protestanckich w Polsce jest więcej kobiet pastorek?
M.Z.: W Kościele Ewangelicko-Luterańskim Augsburskim jest kilkanaście pań ordynowanych do posługi diakona. Nie jest to pełna ordynacja, jakiej by sobie życzyły. Na wiosnę 2016 r. Synod Kościoła Ewangelicko-Luterańskiego będzie głosował w tej kwestii i życzę moim koleżankom, aby zostały ordynowane do posługi prezbitera, co da im te same prawa i obowiązki, jakie mają ich koledzy. Jeśli chodzi o mnie, wciąż jestem w procesie ordynacji.

A jakie pełni Pani zadania w swoim Kościele?
M.Z.: Kościoły Ewangelicko-Metodystyczne w Polsce to nieduże parafie, ze względu na to praca pastora jest wielozadaniowa. Nasze obowiązki zaczynają się od typowo liturgicznych, czyli prowadzenie nabożeństw, głoszenie kazań, prowadzenie spotkań dyskusyjnych na temat Pisma Świętego, po duszpasterskie, jak wspieranie ludzi w ich dylematach życiowych. Zajmujemy się też typowo administracyjnymi sprawami jak zarządzanie parafią czy nadzór nad pracami budowlanymi. Jako Kościół staramy się angażować społecznie, ponieważ tak rozumiemy naszą misję – jako tych, którzy wspierają słabszych, potrzebujących czy liderów społecznych. Organizujemy koncerty charytatywne, wspieramy różne organizacje pozarządowe, czy grupy nieformalne. Prowadzimy bank żywności i świetlicę wielopokoleniową. Osobiście współprowadzę spółdzielnię socjalną w Starych Juchach, gdzie też jest moja parafia.

Ciężko pogodzić obowiązki z życiem rodzinnym?
M.Z.: Pewnie, że ciężko, ponieważ jest to praca nieujęta w ramy godzinowe. Czasami nasz dzień zaczyna się o piątej rano i trwa do 22.00. Taki tryb życia wymaga z jednej strony dyscypliny, z drugiej — elastyczności i pogodzenia różnych obowiązków, które mamy w domu. Mój mąż jest też pastorem i proboszczem w Ełku. Przez to, że mamy bardzo otwarty dom, przez który przewija się wiele osób, nie możemy rozdzielić życia prywatnego od tego zawodowego. Nasze dzieci — Zosia (6 lat) i Staś (4 latka) – kiedy były bardzo malutkie, często pytały, kiedy już goście pójdą. Dzisiaj pytają, kto u nas będzie nocował? Szalony dom, ale myślę, że ma to też swoje plusy. Rodzina jest wielkim wsparciem wielu przedsięwzięć w naszej służbie, więc widzę więcej plusów niż minusów w łączeniu naszych obowiązków służbowych z domowymi.

monika (Kopiowanie)

Czy bywa Pani dyskryminowana, jako osoba duchowna?
M.Z.: Czasami jestem traktowana jak ktoś dziwny. Jednak w mojej codzienności częściej spotykam się z ciekawością niż dyskryminacją.

W Kościele Rzymskokatolickim obowiązuje celibat. Mówi się o tym, że zakładanie rodziny może przeszkadzać w pełnym oddawaniu się służbie Bogu. Co Pani na to?

M.Z.: Tylko Kościół Rzymskokatolicki posiada celibat. Pozostałe Kościoły chrześcijańskie bardzo dobrze sobie radzą bez celibatu. Myślę, że Kościół Rzymski mógłby się od nich, od nas, uczyć. Oczywiście każda zmiana ma swoje pozytywy i negatywy. Rodzina duchownego jest zawsze na świeczniku i w mniemaniu wiernych, powinna żyć przykładnie w każdym aspekcie. Dochodzi do tego kwestia duszpasterstwa takiej rodziny i pogodzenia życia rodzinnego z niełatwą służbą w Kościele. Rodzina jest na pewno dużym wsparciem. Uczy otwartości i ciepła. Oczywiście, jeśli ktoś nie chce, to nie musi zakładać rodziny. Niektóre osoby są szczęśliwe, jak są same, mają wtedy więcej czasu np. na pracę naukową. Osobiście nie widzę żadnych plusów celibatu, który jest wbrew naturze człowieka.

Czy w kościele jest miejsce na feminizm?
M.Z.: Jest bardzo dużo miejsca na feminizm. Świadczy o tym sama postawa Chrystusa i to, jak kontrowersyjnie wszedł w dosyć tradycyjne społeczeństwo. Chrystus był osobą stającą w opozycji do pewnych norm religijnych i społecznych, pokazywał akceptację wszystkim tym, którzy byli dyskryminowani (również przez prawo religijne). Spędzał czas z tzw. marginesem społecznym, otaczał się ludźmi, którzy w ówczesnym rozumieniu społeczeństwa byli gorsi, czyli dziećmi, kobietami, cudzoziemcami, chorymi, ubogimi. Pierwszy Kościół nazywany był przecież pogardliwie „religią kobiet i ubogich”. W Nowym Testamencie mamy bardzo dużo tekstów wyzwoleńczych, które stały się inspiracją, nie tylko dla kobiet, ale też dla różnych grup społecznych, walczących o swoje prawa. Jeśli chodzi o Stary Testament, to już samo stwierdzenie, że kobieta, tak jak mężczyzna, została stworzona na obraz i podobieństwo Boga, wskazuje, że obie płcie należy traktować równo.

Jeśli zatem Kościół Rzymskokatolicki głosi dziś równość kobiety i mężczyzny, powinien też dać tego wyraz w strukturach kościelnych?
M.Z.: Jest takie ciekawe powiedzenie: „To, kim jesteś, krzyczy tak głośno, że nie słyszę, co mówisz”. To, w jaki sposób funkcjonuje Kościół, krzyczy czasami głośniej, niż to, co się głosi z ambony. Nie wystarczy powiedzieć ubogiemu „Pan z Tobą”, trzeba mu pomóc. Nie wystarczy powiedzieć kobiecie „Też jesteś stworzona na obraz i podobieństwo Boga”, trzeba to wyrazić w liturgii i strukturze.

Jak Kościół Ewangelicko-Metodystyczny podchodzi do kwestii związków homoseksualnych i zmiany płci?
M.Z.: My troszeczkę inaczej rozumiemy samą etykę i odpowiedzialność, jeśli chodzi o kwestię wyborów moralnych. Kościół Ewangelicko-Metodystyczny nie mówi, jak masz żyć, szczególnie w kwestiach seksualności. Decyzję musisz podjąć sam w sumieniu przed Bogiem. Nasz Kościół głosi szacunek do płci i walczy z przejawami dyskryminacji na tym tle. Co prawda nie udzielamy parom homoseksualnym małżeństw, ale też nie dyskryminujemy osób pozostających w takich relacjach. Są różne teorie na temat homoseksualizmu, ja bym nie była zwolenniczką walki o jakąś jedną, właściwą i słuszną teorię. Kościół powinien być miejscem, gdzie osoby homoseksualne znajdą nie tyle przestrzeń na agitację swojego wyboru, ile bardziej wspólnotę wiary, bo tym ma być Kościół dla każdego człowieka. Otaczamy takie osoby wsparciem i opieką duszpasterską. Podobnie, jeśli chodzi o kwestię zmiany płci. Kościół Metodystyczny na całym świecie znany jest ze swojego społecznego zaangażowania i więcej zajmuje się tematami sprawiedliwości społecznej, problematyką wyzysku ekonomicznego, edukacją i akcjami charytatywnymi, niż sprawami życia seksualnego. Ale są inne Kościoły, które lubią takie tematy…

A jaki jest stosunek Stolicy Apostolskiej do Waszego Kościoła?
M.Z.: Kościoły protestanckie, w tym i Kościół Metodystyczny, działają niezależnie od Watykanu, tworząc własne struktury kościelne. Nie jesteśmy jednak tak hierarchiczni, choćby dlatego, że ważną rolę odgrywają u nas świeccy. Nie ukrywam, że bardziej zajmują nas sprawy naszych relacji wewnątrz naszego Kościoła, który jest rozsiany po całym świecie, niż opinie innych na nasz temat. O ile jednak wiem, Metodyści na całym świecie pozostają w dobrych relacjach ekumenicznych z Kościołem Rzymskim, tam, gdzie i on występuje. Tak samo dotyczy to innych Kościołów chrześcijańskich: Kościoła Prawosławnego, Reformowanego, Baptystów, Luteran, Prezbiterian, czy Kościoła Anglikańskiego, który jest naszą „Alma Mater”… Jeżeli chodzi o kwestie lokalne, to zawsze pozostajemy w dobrych relacjach ekumenicznych z innymi Kościołami na terenie Polski. Co roku, w styczniu, razem z innymi wyznaniami, uczestniczymy w Tygodniu Modlitw o Jedność Chrześcijan. Jako duchowni różnych tradycji chrześcijańskich doceniamy swoją odmienność i staramy się uczyć od siebie nawzajem. Cieszy mnie to, bo wbrew pozorom więcej nas łączy, niż dzieli.
Rozmawiała Agnieszka Czarnecka.

©miasto-gazeta.pl/wszelkie prawa zastrzeżone

Komentarze

21 Komentarze

  • jestem ewangelikiem i mnie też zniesmacza kobieta przebrana za pastora.

    • Cóż. Polski ewangelicyzm jest konserwatywny. wszyscy mówicie że zniesmacza Was pastorka … Ale nikt nie odpowiedział mi dlaczego ? 🙂 puste tezy? Brak argumentów? Czy po prostu gadanie „mądrego” Polaka???

Comments are closed.