Miasto-gazeta.pl
ełcki portal informacyjny
U nas na osiedlu kodeks był prosty. Silniejsi rządzili, mieli pierwszeństwo w dostępie do boiska, waty cukrowej, hydrantu z wodą, podwórkowej ławki, kolejki do lodów i właściwie do wszystkiego, co im przyszło do głowy, że warto było to mieć.

Słabsi, a właściwie głupsi musieli czekać na swoją szansę jak pies przy stole liczący, że jakieś resztki spadną, że „dobry pan” wyciągnie rękę i podzieli się swoim dobrobytem.

Jednakże silni i mądrzy, pewni siebie, często zapominają, że ustalony porządek osiedla, nie jest wieczny. Rodzi czasem ludzi niebezpiecznych – pozbawionych znaczących zalet, ale nadmiernie, a wręcz chorobliwie ambitnych. Dobrze, gdy za ambicjami idzie ciężka praca, dzięki której można w końcu przebić się w hierarchii osiedlowej, postawić ponad silniejszymi, ba nawet ich sobie podporządkować, wykorzystać ich mądrość, a potem prowadzić „podwórko” ku lepszej przyszłości.

Gorzej, gdy za ambicją nie idzie inteligencja, życiowy rozsądek, a jedynie puste przeświadczenie o własnej wyższości. Zrzuca się wówczas wszystkie winy świata na niesprawiedliwość losu – za to, że jest się cherlawym chłopaczkiem, który ledwo, z wysiłkiem podnosi własne buty, za to, że nie jest się w stanie przeciwstawić władcom osiedla – bo są silniejsi i trochę mądrzejsi. Pozostaje wówczas cierpliwie czekać na życiową okazję, na swoje pięć minut, siedząc z podobnymi sobie gdzieś w piwnicy, snując wspólnie plany o przyszłej potędze, łykając sterydy i inne dopalacze mające z czasem wyrównać życiowe możliwości.

Jednak, gdy się czeka zbyt długo, pojawia się frustracja. Frustracja pobudzała nienawiść, nienawiść chęć zemsty, potrzebę udowodnienia, iż dotychczas życie było niesprawiedliwe, a tylko przypadek zrządził o tym, kto na osiedlu lał, a kto był lany. Pragnienie odegrania się jest zawsze motorem napędowym dla determinacji, cierpliwości w znoszeniu często wyimaginowanych krzywd i umiejętności przetrwania do chwili, gdy życie wreszcie obwieści – teraz k… wy! Bierzcie kij i napierd …, za wasze zniewagi, za lata upokorzeń i cierpień.

Czas szybko mija, więc ten moment na osiedlu wreszcie przyszedł. Stara banda poszła w rozsypkę. Jedni podrośli, uspokoili się, tak jak Darek, który wyjechał do pracy za granicę. Paru się rozpiło, tak jak Mirek, który pracuje gdzieś na budowie, a po pracy interesuje go tylko piwo i „rolnik szuka żony”. Grzegorz skłócony ze wszystkimi w ogóle nie wychodzi z domu, planując, czort wie co. Hanka odkryła powołanie w kuchni i zajmuje się swoim gospodarstwem domowym. Ewa rozczarowana nieszczęśliwą miłością leczy depresję … Nikt z nikim już nie rozmawia, nie spotyka się na ławce. Wszyscy mówią, że trzeba się w końcu pozbierać, ale tak naprawdę nikomu się już nic nie chce i nie ma żadnych perspektyw, żeby kiedykolwiek się zachciało.

Skoro ci mądrzejsi „wypadli” to chłopaki z piwnicy wyczuli szansę na przejęcie osiedla. Wyleźli na zewnątrz z tym swoim świętym wkurwem, aby pokazywać wszystkim, co teraz mogą. Już malują sprayem po ścianach, już tłuką szyby i rysują samochody. Demolują wszystko to, co zrobili poprzednicy – nie ma już huśtawki, zaraz rozp … piaskownicę, a stara ławka przyda się na rozpałkę, gdy będą palić osiedlową szopę.

Żyją na maksa z przekonaniem, że teraz, wreszcie, nareszcie wszystko im wolno, a gdy ktoś nieopatrznie zaprotestuje, mówią ze śmiechem „bo co nam teraz ku… zrobicie?” Podniecają się jadowitą satysfakcją, że w końcu role się odwróciły i nakręceni w chorobliwym amoku planują kogo jeszcze warto dorwać, aby poznał ból ich zemsty.

Dlatego sklepowa, która nie chciała dawać na krechę, boi się wychodzić z domu, nauczycielka, której po prostu nie lubili, jest na chorobowym, a stary Cygan przezornie zwiał do Anglii, bo łatwo odgadł, że ciemniejszy kolor skóry jest wystarczającym pretekstem do solidnego łomotu.

Czas spokoju na osiedlu dobiegł do końca. Nawet ci, co do tej pory wspierali chłopców z piwnicy – bo w sumie ładnie mówili i nawet czasem budzili sympatię, bo zawsze kibicuje się tym słabszym – teraz muszą mieć się na baczności. Ich też nie oszczędzi huragan osiedlowej sprawiedliwości. To tylko kwestia czasu.


Komentarze