Miasto-gazeta.pl
ełcki portal informacyjny

Pensjonat na Pięknej kopci na pół osiedla?

— Mieszkam w jednym z bloków usytuowanych w bliskim sąsiedztwie pewnego obiektu, a właściwie pensjonatu — mówi pan Waldemar (imię zmieniono — do wiadomości redakcji). — Uważam, że obiekt zanieczyszcza powietrze poprzez spalanie ekogroszku. Dym z komina daje się nam we znaki. Muszę zamykać okna, bo zanieczyszczenia i smród dostają się do mieszkania. Tym bardziej dziwi fakt, że obiekt jest gotowy do podłączenia pieca gazowego, a dalej używa pieca na paliwa stałe, czyli ekogroszek.

Pan Waldemar próbował interweniować u kierownika pensjonatu.
— Kierownik obiecał mi zmianę obecnego systemu ogrzewania na gazowy — niedymiący. Ale do tej pory nic takiego się nie zadziało. Jak dymiło, tak dymi. Myślę, że lokal po przebudowie, od dwóch lat jest utrapieniem dla wielu mieszkańców sąsiadujących z pensjonatem. Najgorzej jest w piątki, soboty, czy niedziele, kiedy to odbywają się tam imprezy okolicznościowe. Dodatkowo, zapotrzebowanie na energię cieplną jest tak duże, że piec włącza się co kilka minut, a usytuowanie komina jest na wysokości trzeciego piętra, więc wiele mieszkań jest bezpośrednio zadymianych.
— Dlaczego ktoś dorabia się kosztem naszego zdrowia? — pyta pan Waldemar.

— Nikt nie chce komuś zrobić krzywdy — odpowiada kierownik restauracji — Patryk Zubalski.
— Działamy zgodnie z prawem. Mamy na wszystko pozwolenia. Kotłownia istnieje od min. 12 lat i kocioł na paliwo stałe funkcjonuje tam od początku nabycia obiektu. Ale zdarzają się skargi od mieszkańców i bardzo często nasyłane są na nas odpowiednie służby.

Faktycznie, kierownik pokazuje nam notatkę służbową sporządzoną przez inspektora straży miejskiej w Ełku. Czytamy w niej, że „w kotle typu Bawaria zainstalowanym w budynku pensjonatu nie ma możliwości spalania innego typu paliwa, jak węgiel czy ekogroszek” oraz to, że kocioł do centralnego ogrzewania posiada świadectwo Instytutu Chemicznego Przeróbki Węgla”, można więc stwierdzić, że właściciel działa zgodnie z pozwoleniami, a na wszystko posiada potrzebne certyfikaty.

— Rozważaliśmy w latach ubiegłych zmianę systemu ogrzewania — tłumaczy kierownik restauracji. — Chcieliśmy zainstalować pompy ciepła, ale nie dostaliśmy na to dofinansowania. Drugą opcją jest podłączenie się bezpośrednio do sieci PEC, ale to dla nas ogromny koszt (65 tysięcy złotych). Ostatecznym naszym rozwiązaniem jest podłączenie ogrzewania gazowego. Mamy już zainstalowane kotły gazowe Junkers. Niestety, kiedy zostaną one uruchomione, trudno jest mi powiedzieć. Jak tylko uda nam się dopełnić wszelkich formalności, przestanie funkcjonować piec na węgiel.

—Dlaczego zmiana przejścia ogrzewania na gazowe trwa tak długo — dziwi się „truty” mieszkaniec.
— Postanowiłem zwrócić się z tym problem do prezydenta Ełku. 16 czerwca wysłałem pismo do urzędu z prośbą o wsparcie.

Urząd Miasta Ełku rozpatrzył prośbę pana Waldemara. W piśmie z 8 lipca 2016 informuje, że wezwał pismem (7 lipca 2016) właściciela pensjonatu do „likwidacji kotłowni węglowej i zagospodarowania terenu dla inwestycji polegającej na rozbudowie budynku handlowo — usługowego” zgodnie z decyzją, w której ustalono zaopatrzenie w ciepło z sieci ciepłowniczej.

Pan Waldemar, nie ma nadziei na tę chwilę, że coś się w tej sprawie zmieni. Dziwi go fakt, że urzędnicy wydający zgodę na budowę nowoczesnego budynku, zezwolili na najbardziej trujący system ogrzewania, gdzie budynki okalające pensjonat podłączone są do sieci ciepłowniczej, miejskiej. Chcemy oddychać świeżym powietrzem — podsumowuje Czytelnik.

EŁK, miasto-gazeta.pl
fOT: materiały czytelnika

O zdanie na temat problemu wskazanego przez Czytelnika, zapytaliśmy innych mieszkańców osiedla:
— Najbardziej przeszkadza mi to, że są burdy po weselach — mówi kobieta mieszkająca w pobliżu obiektu. — Ludzie wychodzący z restauracji nocą, wydzierają się na całe gardło. Tu mieszkają małe dzieci i po prostu chcemy spać w ciszy.
— Czasami jest tak, że jak wezwiemy policję, to zostaniemy wyzwani przez pijanych gości pensjonatu. Dobrze byłoby, gdyby właściciel pomyślał o ochronie, która powstrzymywałaby burdy swoich gości. Co do dymu, to jak wyjdę na podwórko, to go czuję, a czasami to aż gryzie w gardle. Ale mieszkam z drugiej strony i dym do mojego mieszkania nie „zalatuje”.

Innego zdania jest Marcin Skulimowski, także mieszkaniec tego osiedla.
— Ktoś zainwestował miliony i teraz będzie musiał to zamknąć — bo komuś coś tam przeszkadza? —To do miasta powinna być kierowana pretensja, a nie do właściciela, który daje też miejsca pracy. To nie wina przedsiębiorcy. Jednak co do hałasu, to jednak ludzie organizują imprezę po to, by się bawić. Niech się ludzie bawią i cieszą. Przedsiębiorca nie może ponosić konsekwencji za decyzje urzędników.

Komentarze

4 Komentarze

  • Panie Skulimowski. Niech się ludzie bawią i cieszą. Tak pan powiedział, to chyba coś z panem nie tak. Jak gościu chciał postawić dom weselny to powinien to zrobić gdzieś na obrzeżach miasta. Pan chyba nie słyszy tego co tu dzieję się. Jest miejsce na zakłady przemysłowe, głośne lokale i na osiedla gdzie ludzie chcą odpocząć. Może postawimy tu jakąś fabrykę? A co do przedsiębiorcy to on w 100% ponosi odpowiedzialność za swoje przedsiębiorstwo-za hałas i smród.

  • Nareszcie ktoś zainteresował się sprawą. Tłumaczenie kierownika jest żenujące. Poprzedni wizerunek Fregaty, to od wielu lat jakiś magazyn, a kotłownię mieli wieje razy mniejszą i nie było widać żadnego dymu, a dziś latem można było udusić się. Budynek jest o wiele razy większy, więc i kotłownia nie jest mała po modernizacji. Jeśli kogoś nie stać na nowoczesne rozwiązania technologiczne, to niech nie bierze się za biznes, to nie jest XIX wiek. Jeśli chodzi o hałas to Fregata powinna startować w konkursie na najgłośniejszy lokal w Ełku – zapewne by wygrała. Usytuowanie jest super, ale na jakiś mały hotelik, restaurację, a nie dom weselny w środku osiedla. Noce weselne to popisy weselników: wycie, śpiewy, przekleństwa, odgłosy orkiestry- to już standard. Gratulacje dla wszystkich, którzy doprowadzili do działalności tego obiektu. Czas coś zrobić ze strony prawnej, a to leży w gestii naszych urzędników. Nam mieszkańcom pozostaje tylko informować policję i straż miejską. Może to choć trochę powstrzyma te dzikie zachowania. Ładnie to Fregata wygląda tylko z zewnątrz, ale dla właściciela widocznie nie zależy na innym wizerunku.

  • U mnie sąsiedzi „papę drą od rana”, ale nie mieszkam na polu 🙂

  • Urząd Miasta wspomina o Decyzji (?) dotyczącej obowiązku podłączenia lokalu do sieci ciepłowniczej. Czy taki był zapis w Pozwoleniu na budowę? Jeżeli tak było to KTO wydał pozwolenie na użytkowanie pomimo niespełnienia tego warunku? Dziennikarze powinni wyjaśnic ten wątek.

Comments are closed.