„Dzisiaj spadł deszcz. Czy deszcz jest mokry?

reklama

W sieci pełno krytyków literackich, polonistów, od meandrów języka oj-czystego (co za błąd!) specjalistów. Kto by przypuszczał, co drugi pomyślałbyś na pierwszy rzut oka hejter, to wrażliwy intelektualista, szczególnie niemogący przeboleć tego, co w jego mniemaniu jest niezręcznością. Błąd! – krzyczy.

Może i błąd, chociaż mój pogląd na językową poprawność idzie raczej z duchem socjologicznego relatywizmu niż normatywnej kodyfikacji. „Poszłem” za X lat w polszczyźnie normą się stanie (nie-błędem?), gdyż język jest wytworem posługujących się nim ludzi i się zmienia. Nie oznacza to pobłażania dla niechlujstwa i językowej bylejakości. Jednak zamiast hejtować na forach może lepiej ruszyć do ludu i nauczać? Zawód polonisty do łatwych nie należy, a zanosi się na to, że wolnych etatów będzie sporo. Hejterzy — poloniści, językowi puryści! Zamiast „trolować” ruszcie z misją jak „Siłaczka” do szkół. Etatów nie brakuje.

Oj dzieje się na niwie łęgów jaćwieskich. Gdzieś w kuluarach internetowego jazgotu toczy się dyskusja, której przedmiotem jest ważkie pytanie — jakie powinno być lokalne dziennikarstwo? Obiektywne? No tak, ale pełen obiektywizm nie jest raczej możliwy, przecież już w wyborze opisywanych tematów kryje się subiektywizm.
Triumfy święci dziennikarstwo tożsamościowe albo „klick-bajtowe”: „Dzisiaj spadł deszcz. Czy deszcz jest mokry? Co myślicie o deszczu? Czy deszcz jest lepszy od jego braku? Piszcie w komentarzach!”. To klick-bajty. Dziennikarstwo tożsamościowe to opowiedzenie się po jednej ze stron i wspieranie jej, jeśli nie bezpośrednio, to poprzez przeciwieństwa. Coraz częściej na ełckim rynku lokalnym dziennikarstwo przypomina blogowe wywody zawierające hedonistyczne patrzenie na świat, w którym nie ma miejsca na zło i cierpienie.

Kreowanie własnej rzeczywistości poprzez przyjemność i rozkosz jako najwyższe dobro i cel życia, nie ma nic wspólnego z prawdziwym dziennikarstwem. Czy nie można powrócić do prostej misji żurnalistyki — krytykujemy i patrzymy na ręce tym, którzy akuratnie stoją u władzy, kimkolwiek by nie byli?