Niestety, Ełk pokazuje, jak NIE realizować tego obowiązku. Mieszkańcy dodatkowo są też wprowadzani w błąd przez Urząd Miasta Ełku, a konkretnie przez Tomasza Walczuka, który sugeruje, że tekstylia można wrzucać do pojemników PCK.
Zamieszanie wywołane przez Tomasza Walczuka, pracownika wydziału promocji Urzędu Miasta Ełku, który jest odpowiedzialny za komunikację, obnaża niekompetencję lokalnych władz. Walczuk w swoich wypowiedziach sugeruje, że wrzucanie odpadów tekstylnych do pojemników PCK jest też odpowiednim rozwiązaniem. Tymczasem krajowy koordynator „Tekstylia PCK”, Andrzej Antoń, w odpowiedzi do radnego Andrzeja Hasulaka,, jasno stwierdził, że takie działania są niezgodne z przepisami.
Co więcej, organizacja PCK nie została o nich poinformowana ani nie wyraziła zgody na takie praktyki. To nie tylko brak profesjonalizmu, ale wręcz próba przerzucenia problemu na organizację, która nie jest do tego zobowiązana. Czy to zwykłe niedopatrzenie, czy świadome wprowadzanie mieszkańców w błąd?
W Ełku jedynym miejscem, gdzie można legalnie oddać odpady tekstylne, jest Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych (PSZOK) w Siedliskach, znajdujący się daleko poza miastem. Alternatywne lokalizacje w Kośmidrach, Olecku czy Białej Piskiej są równie niedostępne dla mieszkańców Ełku. Brak mobilnych punktów zbiórki czy dodatkowych kontenerów w dogodnych miejscach tylko pogłębia problem.
Czy władze miasta naprawdę wierzą, że mieszkańcy będą regularnie podróżować kilkanaście kilometrów z workami ubrań? Czy osoby starsze lub niezmotoryzowane mają po prostu „poradzić sobie same”? Takie podejście jest nie tylko niepraktyczne, ale także nieekologiczne – generuje dodatkowe emisje z transportu i zniechęca mieszkańców do segregacji.
Komentarze pracownika Urzędu Miasta Ełku pokazują, że władze nie tylko nie rozumieją problemu, ale też traktują mieszkańców z lekceważeniem. Odpowiedź w stylu: „A dlaczego Pani nie wrzuci? Wszystko, co tam trafia, jest segregowane” to przykład niedopuszczalnej arogancji. Urząd, zamiast pomagać i edukować, pokazuje, że bardziej interesuje go odbijanie piłeczki niż realne rozwiązanie problemu.
Władze Ełku miały dużo czasu, aby przygotować się na nowe przepisy. Co zostało zrobione? Brak dodatkowych PSZOK-ów, brak mobilnych punktów zbiórki, brak kampanii edukacyjnych i informacyjnych skierowanych do mieszkańców.
Wstydem jest, że agencja PR-owa Eko-Mazur, zamiast proaktywnie informować mieszkańców o zmianach, reaguje dopiero po krytycznym poście na lokalnej grupie FB. To pokazuje, że priorytetem nie jest rzetelna komunikacja z mieszkańcami, ale gaszenie pożarów wizerunkowych. Teksty z pięknymi opisami zasad zbiórki i wskazaniem lokalizacji PSZOK-ów nie rozwiązują problemu, gdy brakuje faktycznych działań dostosowujących infrastrukturę do potrzeb mieszkańców.
Co należy zrobić?
- Rozbudować infrastrukturę zbiórki – więcej PSZOK-ów i mobilnych punktów zbiórki.
- Ustawić dodatkowe kontenery na tekstylia w dostępnych lokalizacjach w mieście.
- Zwiększyć edukację i transparentność – mieszkańcy muszą wiedzieć, jak i gdzie oddawać odpady.
- Zapewnić współpracę z PCK lub innymi organizacjami w sposób legalny i zgodny z zasadami.
- Poprawić komunikację – odpowiedzi urzędników muszą być profesjonalne, a nie lekceważące.
Obecny stan rzeczy to nie tylko wstyd, ale także dowód na kompletną niekompetencję lokalnych władz. Jeśli nic się nie zmieni, mieszkańcy będą zmuszeni do radzenia sobie z nowymi przepisami na własną rękę, a miasto nadal będzie uchylać się od odpowiedzialności. Czas na konkretne działania, bo inaczej Ełk zostanie w tyle, zamiast być przykładem nowoczesnego, ekologicznego miasta.