ZDJĘCIE. Eko- Mazury. Montaż

Prezes Eko Mazur wybrał „swoich”? Oświadczenie tylko dla mediów przychylnych władzy

W lokalnej sferze medialnej pojawił się nowy trend – precyzyjnie wyselekcjonowana prawda, dostarczana wyłącznie tym, którzy wiedzą, jak z nią odpowiednio postępować. Bartosz Detkiewicz, prezes Eko-Mazur, postanowił podzielić się swoim oświadczeniem tylko z portalami, uznawanymi za „przyjaciela władzy”. Niektóre redakcje zostały zignorowane. Dlaczego? Być może prezes kieruje się prostą zasadą: "Dlaczego miałbym tłumaczyć się tym, którzy mogą zadawać niewygodne pytania, skoro mogę unikać jakiegokolwiek wysiłku intelektualnego i komunikacyjnego?”
reklama

Nie oszukujmy się – takie posunięcie to prawdziwy majstersztyk w dziedzinie zarządzania wizerunkiem. W końcu, po co angażować się w nieprzewidywalną wymianę zdań z profesjonalnymi dziennikarzami, skoro można poprzestać na tych, którzy z wdzięcznością przyjmą każdy komunikat, nie mącąc wody nadmiernym myśleniem?

Przekaz kontrolowany – nowa era otwartości
Portale wybrane przez prezesa to media znane z talentu do unikania kłopotliwych tematów. Zamiast dociekliwości – łagodna narracja. Zamiast trudnych pytań – uśmiechy i wygodne podsumowania. Można niemal wyobrazić sobie szablon: „Prezes Detkiewicz podjął kolejne ważne kroki dla dobra mieszkańców”. Krytyka? Po co? Niewygodne pytania? To przecież takie niemodne.

Tradycyjnie, oświadczenia kieruje się do wszystkich mediów, by opinia publiczna mogła zapoznać się z różnymi perspektywami. Ale tutaj widzimy prawdziwą innowację: zamiast otwartości – selektywność. Czyżby Detkiewicz, w ślad za swoimi politycznymi patronami, postanowił wypróbować zasadę, że narracja musi być kontrolowana, by zapewnić spokój w ratuszowych kuluarach?

Rzeczywistość po liftingu
Z perspektywy obywatela sytuacja wygląda niemal groteskowo. Wysłanie oświadczenia tylko „wybranym” to komunikat sam w sobie: „Nie interesuje mnie pełna transparentność, interesuje mnie wygodna wersja rzeczywistości”. Co więcej, np. portal, który otrzymał ten „zaszczyt”, znany jest z przychylności dla lokalnej władzy – a konkretnie dla prezydenta, którego entuzjazm w nagradzaniu lojalnych współpracowników graniczy z mistrzostwem organizacyjnym.

Można jedynie spekulować, co kierowało prezesem. Może to strach przed krytyką? Może wygoda? A może po prostu poczucie, że mieszkańcy i tak nie oczekują od niego niczego więcej niż standardowej papki komunikacyjnej?

Ironia czy cynizm?
Ruch prezesa wywołał poruszenie wśród lokalnych mediów. Czy teraz dziennikarze powinni zacząć składać podania o możliwość otrzymania oświadczeń? A może najlepiej przesyłać dowody lojalności w formie miłych artykułów i zdjęć? Wygląda na to, że krytyczne spojrzenie staje się zbędnym luksusem, a informacja – towarem premium.

W świecie ekologii, którą rzekomo reprezentują Eko-Mazury, pojawiła się nowa zasada: informacyjny „zero waste”. Nie ma sensu marnować danych na tych, którzy mogliby je analizować, skoro można dostarczyć je wprost do tych, którzy opakują je w celofan i ładnie przewiążą kokardką.

Jedno jest pewne – lokalne media zostały jasno podzielone: na te „godne” i te „niegodne” uwagi. Gratulujemy kreatywności, panie prezesie. Może czas zorganizować konkurs na najbardziej pochlebny tytuł?