W lutym policjanci przyjęli zgłoszenie o kradzieży defibrylatora zamontowanego na zewnątrz miejskiego budynku w centrum Ełku. Wartość strat została oszacowana na ponad 13 tys. złotych.
Czynności podjęte przez Wydział Kryminalny doprowadziły do odzyskania wartościowego sprzętu. Dzięki temu może on wrócić na swoje miejsce i dalej służyć do ratowania życia i zdrowia ludzkiego.
Okazało się, że defibrylator został sprzedany przez 57-letniego mieszkańca Ełku w lombardzie. Ten mężczyzna usłyszał zarzut paserstwa. Kodeks karny przewiduje za to karę od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.
Z dalszych ustaleń policjantów wynika, że defibrylator ukradł syn 57-latka. Młody mężczyzna usłyszał zarzut w więzieniu, gdzie odbywa aktualnie karę pozbawienia wolności za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości.
Za kradzież grozi 28-latkowi wyższa kara, ponieważ był już skazywany za podobne przestępstwo. Jest to kara do 7,5 roku pozbawienia wolności.
Dowalić dla kupującego w LOMBARDZIE !
Takie urządzenia powinny być rejestrowane……
Ełk wciąż jest sławny inaczej: zabójstwo pod kebabem, mama i babcia z dziećmi w Gdańsku, panie pijane w sztok, samochód kierowcy po pijaku stoczył się do jeziora, dewastacja cmentarza w Nowej Wsi, teraz skradziony defibrylator. Umiemy zadbać o rozgłos, nie ma co!
Syn ZŁODZIEJ ojciec DEBIL .