Zignorowane pytania, zlekceważony radny
Na początku listopada radny Ireneusz Dzienisiewicz zwrócił się do przewodniczącego Zarządu Związku Międzygminnego z wnioskiem o udostępnienie informacji dotyczących funkcjonowania spółki Eko-Mazury. Choć pytania wydają się proste i powinny być dostępne w ramach standardów przejrzystości, odpowiedzi nie nadeszły. Dzienisiewicz chciał wiedzieć między innymi, czy prezes spółki otrzymał podwyżkę wynagrodzenia na 2024 rok, ile kosztuje współpraca z agencją PR, oraz prosił o skany dokumentów dotyczących wydatków spółki w ostatnich latach.
Do dziś jedyną odpowiedzią, jaką otrzymał, był skan protokołu pokontrolnego z Urzędu Marszałkowskiego. Reszta pytań pozostała bez reakcji.
Brak stanowczości czy celowe unikanie odpowiedzialności?
Brak odpowiedzi na tak fundamentalne pytania rodzi poważne wątpliwości co do zdolności Dariusza Wasilewskiego do pełnienia funkcji przewodniczącego. Jako szef Zarządu Związku Międzygminnego powinien być gwarantem transparentności i nadzoru nad spółką należącą do Związku. Tymczasem można odnieść wrażenie, że nie tylko nie kontroluje sytuacji, ale wręcz unika odpowiedzialności.
Sprawa wynagrodzenia prezesa i kosztów związanych z zatrudnieniem agencji PR to nie są kwestie, które można zignorować. To pieniądze publiczne, a mieszkańcy gmin wchodzących w skład Związku mają prawo wiedzieć, jak są wydawane.
Eko-Mazury: kto tu rządzi?
Jeszcze bardziej niepokojące jest to, że Eko-Mazury, choć formalnie podległe Związkowi Międzygminnemu, zdają się działać na własną rękę, ignorując prośby o udostępnienie kluczowych dokumentów. Czy spółka rządzi się sama, a Zarząd Związku jest tylko fasadą?
Niepokojąca jest również kwestia braku przejrzystości finansowej. Zatrudnienie agencji PR w spółce obsługującej gospodarkę odpadami budzi pytania: do czego właściwie jest potrzebna? Czy celem jest dbanie o wizerunek, czy raczej zasłanianie problemów?
Wasilewski powinien pamiętać, że stanowisko, które zajmuje, wymaga od niego nie tylko zarządzania, ale też rozliczalności przed mieszkańcami i radnymi. Zignorowanie pytań radnego to wyraz braku szacunku dla demokratycznych procedur i obywatelskiej kontroli.
Przewodniczący Związku Międzygminnego powinien jak najszybciej dostarczyć brakujące informacje. Jeśli tego nie zrobi, zasadne będzie pytanie, czy nie czas, aby ustąpił miejsca komuś, kto rozumie, że publiczne zaufanie wymaga przejrzystości i stanowczości.
W przeciwnym razie Związek Międzygminny stanie się kolejnym przykładem instytucji, gdzie „ogon macha psem” – a odpowiedzialność i przywództwo są tylko pustymi hasłami.