Z informacji, które udało się nam nieoficjalnie uzyskać, dowiadujemy się , że 70-latek miał opuścić SOR — i dojść do dyżurki ochrony. Tam prawdopodobnie zaczął się chwiać na nogach, po czym miał upaść i stracić przytomność.
Pracownicy ochrony mieli zadzwonić na Szpitalny Oddział Ratunkowy z informacją, że „wyszedł człowiek i chwieje się na nogach”, natomiast pracownik SOR-u prawdopodobnie kazał im wezwać policję. Z nieoficjalnych informacji ma też wynikać, że po przyjeździe patrolu policyjnego to policjanci mieli podjąć czynności reanimacyjne.
Niestety, 70-latka nie udało się uratować. Jednak ta wersja nie pokrywa się z wersją wydarzeń, jaką przedstawia wojskowy szpital i nie jest informacją potwierdzoną.
108. Szpital Wojskowy w Ełku — to pracownik ochrony rozpoczął reanimację
— Pacjent leżał dość długo na SOR-ze tego dnia (20 stycznia — przyp. autora) — informuje lekarz Jacek Pawłowicz, z-ca komendanta 108. Szpitala Wojskowego w Ełku.
— Został przyjęty o godzinie 11.40. W godzinach wieczornych zażądał wypisu i nie czekając na wydanie karty informacyjnej, samowolnie oddalił się ze szpitala. W okolicach dyżurki ochrony (ok. godziny 19.50) stracił przytomność. Pracownik ochrony rozpoczął reanimację. Nie wiem, czy policja przybyła właśnie wtedy na miejsce, czy wcześniej, przed tym, jak pacjent stracił przytomność. Dlaczego wezwano patrol policji? Najwidoczniej były ku temu podstawy. Dopiero patrol policji powiadomił SOR o zdarzeniu. Pracownicy SOR, pełniący w tym dniu dyżur wsiedli do karetki i pojechali po pacjenta. Na miejscu przejęli czynności reanimacyjne od pracownika ochrony. Pacjent został przywieziony ponownie na SOR o godzinie 20.10 i był reanimowany do godziny 20.45, z udziałem anestezjologa.
Zastępca komendanta podkreślił, że informacje, które przekazuje, pochodzą z dokumentacji medycznej pacjenta oraz z relacji lekarzy, którzy 20 stycznia pełnili dyżur na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym.
Sprawę nagłej śmierci pacjenta bada prokuratura
23 stycznia Prokuratura Rejonowa w Ełku wszczęła śledztwo w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci z art. 155 Kodeksu Karnego, inaczej — umyślnego działania skutkującego nieumyślną śmiercią innej osoby — przyp. autora.
Za tego typu przestępstwo grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Tego samego dnia, po południu, przeprowadzona została sekcja zwłok 70-latka.
— Na ciele mężczyzny nie ujawniono żadnych obrażeń — informuje Wojciech Piktel, prokurator rejonowy z Ełku. — Prawdopodobnie przyczyna zgonu jest chorobowa. Lekarz pobrał wycinki i będzie je badał, żeby dokładnie sprecyzować, jakie to schorzenie. Obecnie jeszcze tego nie określił. Wstępnie wszystko wskazuje na niewydolność serca. I jest jeszcze podejrzenie nadużywania alkoholu.
—Mimo że na ciele nie znaleźliśmy obrażeń wskazujących na umyślne spowodowanie śmierci, prokurator przyjrzy się, czy tutaj nie było jakiś innych okoliczności, i czy ktoś trochę pośrednio nie przyczynił się do zgonu tego mężczyzny — dodaje Wojciech Piktel.
— W tej sprawie będą przesłuchiwani świadkowie.
Na pytanie, czy prawdą jest, że szpital nie udzielił pomocy pacjentowi, prokurator odpowiedział, że jest jeszcze za wcześnie na tego typu tezy.
— Na razie mogę tylko potwierdzić, że prowadzimy postępowanie i sprawdzimy, czy ktoś się nie przyczynił do zgonu tego mężczyzny — mówi Piktel.
Szpital nie ma sobie nic do zarzucenia?
— Nagłe zgony przecież się zdarzają, a ten miał miejsce akurat w pobliżu szpitala — mówi lekarz Jacek Pawłowicz. — Pacjent, opuszczając samowolnie SOR, działał ewidentnie na swoją niekorzyść.
Wiadomo już, że prokuratura zamierza przesłuchać wszystkich świadków zdarzenia. Wyniki śledztwa poznamy za kilka tygodni.
Do tematu wrócimy.
©MIASTO-GAZETA.PL