Komisarz Wyborczy w Olsztynie wezwał Jolantę Wilczyńską — przewodniczącą Miejskiej Komisji Wyborczej w Ełku do zaprzestania prowadzenia agitacji wyborczej.
Wilczyńska prowadziła 19 września konwencję wyborczą Dobra Wspólnego pt. Dobry Koncert. Jest też członkiem stowarzyszenia Dobro Wspólnego, które to nazywa ją w swoim gronie „szaloną Jolą”.
Przewodnicząca podczas prowadzenia konwencji używała słów m.in.: „pragnę zaprosić na scenę starostę powiatu ełckiego będącego i przyszłego” czy „Panie Tomku pan się nie boi, cały Ełk za panem stoi”.
To słowa, które można potraktować jako agitację na rzecz DW. Zgodnie z prawem osoba piastująca funkcję przewodniczącej MKW, jak i jej członkowie nie mogą prowadzić agitacji wyborczej na rzecz poszczególnych kandydatów lub list kandydatów.
— Moim zdaniem jest to nieuczciwie i nieprzejrzyste. Przewodnicza Miejskiej Komisji Wyborczej powinna być bezstronna — mówi kandydat PiS do rady miasta Adam Bartoszewicz.
Podobnego zdania jest Adam Dobkowski kandydat do rady miejskiej z Koalicji Obywatelskiej.
— Prawo obowiązuje wszystkich, nawet tych, którzy mają poparcie PiS. Zachowanie przewodniczącej jest co najmniej naganne. To komisja, która będzie zliczała głosy. Przy takim zachowaniu pani Jolanty można mieć co do tego wątpliwości. Bo jak można mieć pewność, że przewodnicząca zachowuje standardy demokracji, skoro naruszyła kodeks wyborczy na rzecz swojego stowarzyszenia?
Jeżeli przewodnicząca, po upomnieniu ponownie naruszy zakaz agitacji, o którym mowa w art. 153 § 3 Kodeksu wyborczego może zostać odwołana ze składu komisji.