Do absurdu doszło na jednym z ełckich osiedli. Przy bloku Matejki 2 na chodniku stanął płot. Władze MSM tłumaczą, że spełniają oczekiwania mieszkańców jednego bloku, którym przeszkadzał ruch pieszy od strony ich balkonów. Bariera powstała więc na skutek prośby niewielkiej grupy.
Teraz mieszkańcy okolicznych bloków muszą chodzić dalej, ewentualnie mogą ten płot przeskoczyć. Uważają, to za objaw skrajnej głupoty, ale przede wszystkim brak poszanowania zdania innych członków, którzy na takie „budowle” się nie zgadzają i chcą przywrócenia dawnego porządku.
— Nikt z nami nie rozmawiał — mówią mieszkańcy sąsiedniego bloku. — Odkąd w bloku przy Matejki 2 zamieszkał człowiek powiązany rodzinnie z członkiem rady nadzorczej spółdzielni, ten blok jest faworyzowany — uważają oponenci. Chcą słupków na chodniku — mają słupki, chcą płotu — mają płot. My od lat nie możemy doprosić się zmian przy naszych blokach.
— Nie rozumiem tego. Przez tyle lat nikomu to nie przeszkadzało, że tędy chodzimy — mówi jeden z oburzonych mieszkańców. Tym bardziej że jest tu chodnik. Z tej strony mamy bliżej do śmietników, które też są nasze. To jakaś paranoja.
Co mówi prawo?
Teren, na którym jest chodnik i płot stanowi własność spółdzielni mieszkaniowej. Oznacza to, że jest to teren wspólny wszystkich członków spółdzielni. Oznacza to też, że mieszkańcy bloku przy Matejki 2 za zgodą MSM zawłaszczyli sobie część wspólną innych lokatorów, bo chodnik przestał być ogólnodostępny.
Takie działanie spółdzielni mieszkaniowej doprowadziło do naruszenia interesów innych członków spółdzielni, bo chodnik, choć jest, to nie jest teraz wykorzystywany zgodnie ze swoim przeznaczeniem. Spółdzielnia w ten sposób doprowadziła do utrudnienia korzystania z części wspólnej innym lokatorom.
I choć to „subiektywne utrudnienie” to zarząd MSM powinien do sprawy podejść racjonalnie.
Stanowisko Sądu Najwyższego w takich sprawach jest jednoznaczne „właściciele zobowiązani są korzystać z nieruchomości wspólnej w sposób nieutrudniający korzystania z niej przez innych współwłaścicieli. Ocena sposobu korzystania i jego skutków dla pozostałych współwłaścicieli musi być dokonana z uwzględnieniem konkretnych okoliczności”.
Czy te okoliczności zbadała spółdzielnia?
Z naszych informacji wynika, że nie do końca. Na początku zasadność postawienia zagrodzenia tłumaczono tym, że były burdy, a pod balkonami zbierało się nieodpowiednie towarzystwo.
Tę informację postanowiliśmy sprawdzić.
Okazuje się, że do dzielnicowego nie zgłaszano się z takimi problemami, co świadczy o tym, że argument był nieprawdziwy. Pomysłodawcom nie podoba się po prostu ruch pieszy. Krótko mówiąc, mieszkańcy bloku Matejki 2 nie chcą, by ktokolwiek chodził koło ich budynku.
Czy prezes jest w porządku?
Jedno jest pewne: zarząd spółdzielni powinien spełniać prośby swoich mieszkańców… ale — czy MSM oceniło, jakie są pozytywy tego typu działań a jakie negatywy. Jaki był cel postawienia tego płotu, jakie to były uciążliwości i czy przeprowadziło w tej sprawie jakiekolwiek konsultacje? Racjonalność spełniania prób polega na zbadaniu sprawy i podejścia do niej w sposób zdroworozsądkowy. A tego, jak wynika z naszych informacji, w tej sytuacji zabrakło.
Wyszło na to, że MSM postawiło płot niezgody i w pewnym stopniu wystąpiło przeciwko swoim członkom. Bo niezadowolonych jest więcej niż tych uszczęśliwionych.
Jak mówi sam prezes MSM — „nie spodziewałem się, że płot wywoła taki konflikt sąsiedzki”. Choć jak sprawę załagodzić też do końca nie wie.
Mieszkańcy twierdzą, że nie ustąpią w tej sprawie, sprawę zgłosili już odpowiednim organom.
Członkowie spółdzielni napisali też pismo, w którym wyrażają swoje niezadowolenie i zarzucają prezesowi niesprawiedliwe traktowanie wszystkich członków spółdzielni. I też proszą….. o likwidację bariery.
Teraz prezes ma dwie prośby, problem w tym, że ze spełnieniem drugiej ma kłopot.