— Trzy tygodnie już nie widać tutaj robotników — mówi nam mieszkaniec osiedla. Przyszli, rozgrzebali, błota narobili a końca nie widać — dodaje.
— Na co komu szerokie chodniki — mówi kolejny mieszkaniec. Tu wystarczyło wymienić chodnik, postawić kilka ławek i latarni, i kosze na śmieci. Rozwalili i pojechali, kiedy to się skończy? — pyta rozmówca.
O stan inwestycji i niepokój, jaki wywołuje „rewitalizacja”, zapytaliśmy prezes Zespołu Inwestycji, która nadzoruje budowę.
— Pracownicy mają awarię koparki, jutro dopiero mają być części i już niedługo robotnicy pojawią się na budowie — wyjaśnia Halina Bender. Sprawa też wygląda tak, że robotnicy wydobyli cały namuł, teraz muszą go transportować, ale on musi trochę przeschnąć — tłumaczy prezes.
W planie przewidziane jest, że pierwszy etap inwestycji miał zakończyć się 28 maja.
— Opóźnienie spowodowane jest także wykonaniem drenażu, który nie był ujęty w planie inwestycji, ale jest konieczny ze względów bezpieczeństwa. Chodzi o to, aby grunt przed grodzicami nie namakał. Wiem, że w tym momencie wygląda to wszystko okropnie, ale ta część robót jest mozolna. Firma otrzymała teraz wydłużenie terminu do końca czerwca, także ze względów covidowych — mówi Halina Bender.
Prezes spółki zapewnia nas także, że jak tylko skończą się prace „błotne” druga część inwestycji (chodniki i inne „dekoracje”) zostanie szybko zrealizowana.
Mieszkańcy osiedla nie zostawiają też suchej nitki na radnych. Szczególnie obrywa się radnemu Sawczyńskiemu i Karasiowi.
— Lansowali się na tle bajorka, a teraz nas unikają. Prezydent też tu kiedyś zaglądał, ale teraz go nie widać. Radny Sawczyński chodzi teraz naokoło, Szkoda pieniędzy i szkoda bajorka — mówi jednogłośnie grupa mieszkańców.
Radni odpierają zarzuty i twierdzą, że także są zaniepokojeni.
— Odpowiadam wszystkim mieszkańcom, którzy zwracają się do mnie w tej sprawie — mówi Mirosław Sawczyński. Nie będę natomiast odpowiadał na wulgarne zapytania czy wyzwiska. Mnie także, jak i mieszkańcom zależy na tej inwestycji. Skontaktuję się z panią prezes i prezydentem w sprawie bajorka, aby dowiedzieć się, co jest powodem opóźnienia.
— Jako radny zabiegałem o „rewitalizację” terenu wokół bajorka, ponieważ jest to ważna i długo wyczekiwana inwestycja dla mieszkańców naszego osiedla — mówi Rafał Karaś. — Niestety, teraz otrzymuję szereg negatywnych opinii oraz zapytań, dlaczego inwestycja trwa tak długo, oraz dlaczego są takie długie przerwy w robotach. Jako radny, ale i jako mieszkaniec uważam, że miasto powinno więcej wymagać od firmy wykonującej remont, a tego typu inwestycje powinny być przeprowadzane tak, aby nie utrudniały codziennego życia i funkcjonowania mieszkańcom.