Problemy pana Wiesława zaczęły się kilkanaście lat temu, kiedy stracił pracę i przez dłuższy czas pozostawał bez zatrudnienia. Długi zaczęły się mnożyć. A jaki był tego finał?
— Dokładnie 14 lipca 2014 r. zostałem eksmitowany do lokalu tymczasowego przy ul. Mickiewicza 39a — opowiada mężczyzna. — Warunki tragiczne! To był warsztat, bez ogrzewania, i bez światła. Mieszkałem tam 2 lata. Najgorzej było zimą. Kładłem się spać w dresach i przykrywałem grubą kołdrą. Temperatura była tak niska, że woda mi zamarzała. 5 kwietnia 2016 r. eksmitowano mnie z lokalu tymczasowego na ulicę. Wtedy zaczęła się gehenna.
Pan Wiesław przez wiele lat
służył w wojsku
— Byłem zawodowym żołnierzem — mówi mężczyzna. — Miałem przydzielone mieszkanie z Wojskowej Agencji Mieszkaniowej, gdzie mieszkałem wraz z rodziną. W 1988 r., po rozwodzie, to mieszkanie zostało podzielone. Ja otrzymałem pokój z kuchnią, a moja rodzina dwa pokoje z kuchnią. Wszystko było pięknie, dopóki nie straciłem pracy. Ponieważ z wykształcenia jestem budowlańcem, po zakończeniu „przygody” z wojskiem pracowałem przez kilka ładnych lat na budowie. Niestety, później nadszedł trudny okres, kiedy tej pracy po prostu nie było. Zaczęły się robić długi. Pierwszą sprawę z WAM miałem w 2001 r. Wtedy moje zadłużenie sięgało kwoty 14 tysięcy złotych. Nadeszła decyzja z sądu o eksmisji. Komornik chciał mnie eksmitować w 2005 r. Napisałem zażalenie na działalność komorniczą, bo przecież nie można tak człowieka na bruk wyrzucić! Sędzia zapytał mnie na sprawie, gdzie ja pracuję? Mówię: nigdzie! Jak Pan nigdzie nie pracujesz — mówi sędzia — to możesz ubiegać się o lokal socjalny. Idąc za radą sędziego, złożyłem wniosek o przydział lokalu socjalnego. Któregoś dnia otrzymałem pismo z Urzędu Miasta w Ełku, że wpisano mnie na listę oczekujących. Chodziłem i pytałem, kiedy dostanę ten lokal. Powiedziano mi, że kolejka jest długa i trzeba czekać. Lata mijały. Pamiętam jak dziś, jest 14 lipca 2014 r., wracam z plaży do domu i zastaję plomby na drzwiach i kartkę: Proszę zgłosić się po klucze do lokalu socjalnego. Ucieszyłem się. Później okazało się, że nie był to lokal socjalny, na który czekałem, tylko warsztat!
Zaprzepaszczona szansa?
Kilka miesięcy przed przeniesieniem pana Wiesława do lokalu tymczasowego przy ul. Mickiewicza 39a, jak twierdzi mężczyzna, eksmitowano z bloku obok innego lokatora.
— Jeden z moich znajomych był przy tym — opowiada mężczyzna. — Pan, który przeprowadzał eksmisję, z Olsztyna, zapytał się, czy ten znajomy zna mnie. Mówi: znam. Ja go też eksmituję — odpowiedział. Dlaczego? — zapytał mój znajomy. — Mu należy się lokal socjalny. On odmówił lokalu — odpowiedział tamten. Później znajomy pyta mnie: Odmówiłeś lokalu? Mówię mu: Co ty, poważany jesteś? Przecież mi na tym mieszkaniu zależy! Zobacz — mówię — mija już 9 lat, jak ja czekam na ten lokal! Później okazało się, że prawdopodobnie 5 lutego 2013 r. został mi przyznany lokal socjalny, o czym Urząd Miasta w Ełku, powiadomił mnie pisemnie, a ja nie wiem dlaczego, tego pisma nie odebrałem.
W związku z tym urzędnicy uznali, że zrzekłem się lokalu socjalnego. Powiadomili o tym Wojskową Agencję Mieszkaniową, w której byłem zadłużony, w następstwie czego „wrzucono” mnie do lokalu tymczasowego.
Dług pana Wiesława sięga obecnie kwoty ok. 60 tysięcy złotych (zaległości czynszowe), z czego jak twierdzi mężczyzna, ponad 30 tysięcy złotych stanowią odsetki. Od 2014 r. mężczyzna przebywa na emeryturze, z której komornik potrąca 25% miesięcznie, na poczet spłaty zadłużenia.
— W maju 2015 r. w sądzie zapadła decyzja o eksmitowaniu mnie z lokalu tymczasowego — opowiada pan Wiesław. — Napisałem pismo z prośbą o wstrzymanie eksmisji, ponieważ nie miałem gdzie mieszkać. Przez cały rok nikt się do mnie nie odezwał, aż 5 kwietnia tego roku otrzymałem pismo od drugiego komornika, że 20 kwietnia mnie eksmituje i, że mam zapłacić koszta sądowe. Napisałem ponownie pismo z prośbą o przydzielenie lokalu socjalnego. Tymczasem komornik zablokował moje konto. Wtedy napisałem do Sądu Rejonowego w Ełku zażalenie komornicze. Po 2 miesiącach otrzymałem odpowiedź, że moje zażalenie jest bezzasadne. Komornik miał prawo to zrobić. Napisałem więc odwołanie do Sądu Okręgowego w Suwałkach. Ten podtrzymał decyzję sądu I instancji i odrzucił moje zażalenie.
Interwencja posła
Kossakowskiego
Jedną z osób, do której pan Wiesław zwrócił się o pomoc, był poseł Wojciech Kosakowski. Za pośrednictwem biura poselskiego prowadzone były rozmowy z komornikiem, tam też pisano zażalenia i pisma do sądu, celem wypracowania jak najkorzystniejszego rozwiązania dla obu stron.
— Nie miałem w ogóle pieniędzy na życie — mówi mężczyzna. — Moja gehenna trwała 7 miesięcy. Wszędzie, gdzie tylko można pisałem pisma o odblokowanie konta. Bez skutku. W listopadzie, za radą pani prawnik, napisałem zażalenie na działania komornika do Okręgowej Izby Komorniczej w Białymstoku. Odpowiedzi nie otrzymałem. Jednak któregoś dnia dostaję wiadomość z biura poselskiego pana Wojciecha Kossakowskiego, że ten drugi komornik przekazał już sprawę pierwszemu komornikowi i że będę miał tylko jednego komornika. Ucieszyłem się. Niestety, kiedy poszedłem do banku po pieniądze, okazało się, że moje konto nadal jest zablokowane. Tam uzbierało się ok. 8 tysięcy złotych. Ale nie mogę ich wziąć. Mam długi, ponieważ przez te 7 miesięcy, musiałem z czegoś żyć! Pożyczyłem i nie mam z czego oddać.
Korzystna zmiana prawa
8 września weszła w życie zmiana prawa bankowego, która określa nowy sposób ustalania wysokości kwoty, którą może zająć komornik z rachunków bankowych. Tym samym, dotychczas obowiązujący jeden nieodnawialny limit zastąpiony został miesięczną kwotą wolną od zajęcia. Wynosi ona w 2016 roku 75 proc. minimalnego wynagrodzenia za pracę, tj. 1387,50 zł. Pan Wiesław wspomnianą kwotę pobiera od listopada, co pozwoliło mu na wynajęcie niewielkiej stancji.
— Mam pokój i wspólną z innymi lokatorami kuchnię — mówi mężczyzna. — Gdybym nie dostał tych pieniędzy, to nie wiem, co bym zrobił.
Pan Wiesław wraca do życia. Choć na jego koncie pozostała jeszcze spora kwota pieniędzy, raczej nikłe są szanse na to, że uda się ją odzyskać.
— Komornik zajął jeszcze około 2200 zł, poza tymi 25%, które pobierał z moich emerytur każdego miesiąca — mówi mężczyzna. — Otrzymałem pismo, w jaki sposób te pieniądze zostały rozdysponowane, ale nic z tego nie rozumiem. Według mnie zrobił to bezprawnie. Pozostałą kwotę, która jeszcze jest na koncie, pewnie też mi zabierze. Napisałem 23 listopada ponownie zażalenie na działania komornika. Jaka będzie decyzja sądu? Nie wiem.©Miasto-gazeta.pl
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu.