Jutro ruszają poszukiwania Junkersa

reklama

Kilka dni temu odbyło się kolejne spotkanie robocze osób zaangażowanych w poszukiwanie samolotu w Jeziorze Ełckim. Chodzi o niemieckiego Junkersa, który wracał z nalotu i wbił się w taflę wody. Skrzydło maszyny, zdaniem świadków, jeszcze kilkanaście lat temu, było widoczne w słoneczne dni z mostu na ul. Zamkowej.

Fakt, czy fikcja? Dowiemy się już niebawem, ponieważ Stowarzyszenie Historyczne „Granica” otrzymało pozwolenia na sprawdzenie wód jeziora sonarem i przy pomocy nurków.
– Na obecną chwilę znamy już datę poszukiwań, będzie to sobota 4 czerwca o godzinie 9 – mówi Tomasz Szulc ze Stowarzyszenia Historycznego „Granica”. – Działania będą prowadzone wspólnie z ekipą TVP Historia, emitującą program „Było Nie minęło”. Szukamy tzw. Junkersa, który wracał z nalotu z Warszawy. Mógł to być rok 1944. Planował wylądować na lotnisku w Ełku (prawdopodobnie chodzi o lotnisko wojskowe mieszczące się w okolicy dzisiejszej ulicy Suwalskiej, które w czasie wojny było używane przez Luftwaffe -przyp. autora). Po drodze został postrzelony. Pilot, czując, że nie uda mu się dotrzeć na miejsce, postanowił lądować w jeziorze. Zginął na miejscu, a wrak maszyny spoczywa na dnie do dziś. Tak głosi legenda. Osobiście nie dotarłem do źródeł, które potwierdzałyby tę historię.
Z Ełckim Jeziorem wiąże się wiele legend, nie tylko o samolocie, ale również o czołgach, pomniku z mosiądzu czy tunelu z zamku do miasta. – To poszukiwanie to dobry moment, by obalić mity, wykorzystując sonary i nurków, będzie można sprawdzić dno jeziora z dużą dokładnością — mówi Paweł Nowicki, jedna z osób zaangażowanych w poszukiwanie.
Tomasz Szulc zaprasza osoby, które chciałyby wziąć udział w poszukiwaniach lub mają informacje na temat ukrytej w jeziorze historii, do kontaktowania się ze stowarzyszeniem. Przygotowania do akcji można śledzić na stronie www.facebook.com/Stowarzyszenie-Historyczne-Granica