„Hołd lenny”radnych miejskich, czyli o tym, kto komu służyć powinien i dziękować

reklama

I znowu powiedzą, że jesteśmy złośliwi i że nic nam się nie podoba, jednak co zrobić, kiedy rozrywki dostarczają sami radni.

Może mamy jakieś inne poczucie humoru, ale chyba nie wyszliśmy jeszcze z epoki średniowiecza.

Takie przynajmniej odniosłam wrażenie, kiedy to podczas ostatniej sesji dwóch radnych kubu Dobra Wspólnego dziękowało prezydentowi za… wykonane remonty ulic, za coś, co w rzeczywistości sami uchwalili — oczywiście podziękowania, wg radnych, były od mieszkańców. I pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy to: niemożliwe, aby w umysłach radnych i być może tych mieszkańców, tliły się resztki zaściankowego, feudalnego myślenia. Kiedy to chłopstwo dostąpiło „łaski” i w nagrodę otrzymało polepszenie warunków życiowych.

Drabina feudalna, kto od kogo jest zależny i komu ma służyć już dawno, przynajmniej formalnie, została obalona.
W dzisiejszych czasach niezrozumiałe dla mnie jest dziękowanie wybranemu włodarzowi za coś, co zrobić powinien. Rozumiem podziękowania, gdyby zrobił to z pieniędzy z własnej kieszeni. Ale dziękować za coś, za co my — mieszkańcy sami płacimy? Czy dziękujemy w banku za kredyt, który potem latami spłacamy?

Feudał daje wskazówki chłopom podczas żniw. Mimo wielu ciężarów chłopi nierzadko dobrowolnie oddawali się w opiekę panu, w zamian za ochronę ich życia i mienia. Często ceremonia oddania się chłopa w opiekę przybierała cechy podobne do hołdu lennego. (Miniatura średniowieczna z Psałterza Królowej Marii. Wikipedia)

To też tak, jakby w sklepie kupić bułkę, zapłacić za nią swoimi własnymi pieniędzmi i dziękować sprzedawczyni za to, że w ogóle nam ją sprzedała. Można podziękować jej za to, że w miły sposób nas obsłużyła. Jeżeli nie chciałaby sprzedać nam pieczywa, nie padamy przed nią na kolana. Idziemy do innego sklepu. To właśnie jest święte prawo demokracji — wybór.

Obserwując tę sytuację, zaobserwowałam, że nawet niektórzy radni się żachnęli. Głos radnego Stradczuka (Dobro Wspólne) znam właściwie z podziękowań. Nie słyszałam i nie widziałam, aby brał czynny i sukcesywny udział w debacie z radnymi, na komisjach raczej też mu się nie „ulewa”.

Zastanawiam się, skąd bierze się w niektórych radnych to mówienie na sesjach w taki sposób, aby właściwie nic nie powiedzieć. Nie można bowiem zachowywać się tak, jak ci pokorni w łaskach i niełaskach. Radni mają przede wszystkim reprezentować interesy mieszkańców — wymagać. Dlaczego żaden z nich nie podziękował za modernizację ulicy Suwalskiej? Ulicy, która w opinii powszechnej jest spartolona. No, ale tu dziękować publicznie chyba nie wypada, bo za negatywną ocenę to już może spotkać radnego nieprzyjemna rozmowa. Jak to powiedział profesor Andrzej Leder „czyjaś ręka po bat sięga, czyjś grzbiet pod bat się pochyla”.
Krytyka pozwala uniknąć popadnięcia w samozachwyt i oderwania się od rzeczywistości. Nadmierne kadzenie doprowadza do tego, że zaciera się obraz między rzeczywistością a mylnym jej wyobrażeniem. Bo na razie wygląda to tak, jak w powiedzeniu:

– „Matko, chwalą nas. A kto? Ja was a wy nas”.

Jakaś dziwna zależność jest między radnymi a władzami. Podczas wrześniowej komisji z ust radnej Awramik (Dobro Wspólne) padły słowa, że jej szefem jest prezydent, przed którym powinna się tłumaczyć. Dla niezależnego radnego lub takiego, który faktycznie rozumie rolę rajcy, takie słowa to jak śmierć poniesiona z własnej ręki.
Pomieszały się gdzieś te role, kto komu służyć powinien.

Relacja radny — władza, powinna opierać się na konstruktywnych założeniach, wypracowaniach wspólnych, w końcu łączy ich ten sam cel — zaspokojenie potrzeb mieszkańców.

Nie można pozwolić się ugłaskać, hierarchia w dzisiejszej demokracji w samorządzie jest wg ustaw zapisana. Radny — władza uchwałodawcza — ten, który uchwala, podejmuje najważniejsze sprawy samorządu, decyduje w kwestii szkół, przedszkoli, czy właśnie o remontach ulic. Prezydent, wójt — władza wykonawcza — ten, który ma wykonać. Za to wszystko radni i władza pobierają dietę i pensję, płacimy my.
Ale, są w radzie miasta też radni, którzy dyskutują, starają się. Nie chcę oceniać czy, któryś ma rację czy jej nie ma. Ważne, że go słychać i widać, że chociaż czasami wie, że przegra to walczy. Tak, w mojej ocenie, to wygląda.

Rozumiem, że mamy demokrację i że radni mogą dziękować do woli, komu chcą. I ja, w myśl tego dziękuję dziękującym i władzom za to, że jeszcze nie pada śnieg. ; -)