Dziury w chodnikach, brak ławek, smród z „bajorka”, monitoring i długie oczekiwanie na poprawę — tak w skrócie można podsumować spotkanie w ramach „spaceru badawczego” zainicjowanego przez Stowarzyszenie Adelfi.
Spotkanie w plenerze zgromadziło liczną grupę mieszkańców tej części Ełku, a pomysłów na zagospodarowanie pojawiło się bardzo wiele.
— Miejsce powinno być tak zagospodarowane, aby każdy z mieszkańców mógł tutaj wypoczywać — mówi Ada Lewandowska.
Mieszkańcy widzą problem nie tylko w infrastrukturze, ale zwracają też uwagę na ekologię tego miejsca. — Warto przeprowadzić odpowiednie zabiegi na bajorku i zadbać o cyrkulację powietrza — mówi Adam Dobkowski.
Należałoby wziąć też pod uwagę oczyszczenie brzegów tego bajorka — mówi inny mieszkaniec.
Na razie projekt zagospodarowania dla tej części terenu jest wpisany do budżetu miasta Ełku. Jego realizacji mieszkańcy mogą doczekać się w roku 2019-20. Ale jak mówi sam radny Stradczuk (DW), wstępna wizja projektu już jest.
— Będzie przygotowany wstępny projekt — mówi radny. I wtedy będzie można zobaczyć, co już jest zaprojektowane. — W następnym roku będziemy szukać na to pieniążków i dodaje — bardzo się cieszę, że stowarzyszenie zainteresowało się naszą inicjatywą i zorganizowało to spotkanie.
— Kiedy pytaliśmy, kilka tygodni temu urząd miejski, co ze sprawą bajorka na Północy II, odpowiedzieli nam, że na razie nie jest nic planowane — mówi Urszula Podurgiel prezes stowarzyszenia Adelfi. — My, swój spacer badawczy, zresztą już kolejny, ogłosiliśmy 30 maja. Pan prezydent swoje konsultacje w tej sprawie ogłosił 5 czerwca. Więc to ja dziękuję radnemu Stradczukowi, że zainteresował się naszą inicjatywą i przybył na spotkanie.
— Odbieranie sukcesów organizacjom pozarządowym i przypisywanie sobie ich zasług jest w Ełku często spotykaną praktyką, ale cieszymy się, że udaje nam się zmobilizować urząd miejski do podjęcia szybszej reakcji — podsumowuje prezes Adelfi.
Dziwi fakt, że osiedle Północ II tak długo czeka na rewitalizację terenu wokół „bajorka”. Tym bardziej że ten teren ma aż 3 radnych z DW, radni: Markowska, Sawczyński, Stradczuk, to mieszkańcy tej części Ełku. Sprawa postulowana od lat powinna więc mieć swoje szybsze zakończenie — to może oznaczać, że radni nie pracują efektywnie na rzecz swoich mieszkańców. Uprawianie polityki w stylu: musi być projekt, pieniążki itp. zdecydowanie jest sprawą, która, w naszej ocenie, się przedłuża.
Już 2015 roku we wrześniu prezydent miasta wniósł prośbę o wprowadzenie do porządku obrad uchwały dotyczącej porozumienia wyrażenia woli zawarcia porozumienia pomiędzy Gminą Miastem Ełk a Spółdzielnią Mieszkaniową „Świt” w Ełku w sprawie nabycia przez Gminę Miasto Ełk prawa użytkowania wieczystego działki nr 829/116 oraz części działki 829/115 zlokalizowanych przy ulicy Grodzieńskiej obejmujących obszar stawu i terenu wokół niego za cenę w wysokości 1 zł oraz przeprowadzenia na ww. terenie rewitalizacji w zamian za sfinansowanie przez Spółdzielnię Mieszkaniową „ŚWIT” w Ełku wykonania parkingu ogólnodostępnego z placem nawrotowym przy ul. prof. W. Szafera oraz chodnika od ul. prof. Szafera do łącznika pieszego z ul. Wojska Polskiego.
Na zarzuty mieszkańców, dlaczego tak długo trwa cała procedura, skoro zawarto porozumienie w sprawie przekazania ziemi, radni nie wiedzieli jak odpowiedzieć. Błądzili między datami, a sugerowano nawet, że dopiero w styczniu tego roku nastąpiło przejęcie, co jest nieprawdą. Akt notarialny w sprawie ww. porozumienia został podpisany już 30 grudnia 2016 roku. Wychodzi na to, że radni, nie bardzo zorientowani są w sprawie, w której przyszli rozmawiać.
— Możliwe to było dzięki głosowaniu 16.06.2015 r., które odbyło się na Walnym Zgromadzeniu Spółdzielni Mieszkaniowej „Świt”, na którym nasi mieszkańcy opowiedzieli się za przekazaniem terenu wokół „Bajorka” oznaczonym numerem użytkowania wieczystego działki 829/116 oraz części działki 829/115 na rzecz Gminy Miasta Ełk — mówi Rafał Karaś z Komitetu Mieszkańców Ełku.
O tym, jak ważne są takie spotkania z mieszkańcami, pokazuje wczorajsze wydarzenie. Ważne, jest też to, aby nie zamieniały się one w wiece polityczne, a były realną szansą na rozwiązanie problemów, z jakimi borykają się mieszkańcy.