Spór przez słowo. Radny Kemicer vs. Dracewicz

reklama

O budowie mieszkań socjalnych na Kolejowej zrobiło się głośno za sprawą protestu mieszkańców sąsiedniego osiedla i okolic. Ełczanie nie zgadzają się na inwestycję, która wg nich może rodzić problemy ze względu na zamieszkałe tam w przyszłości osoby.

Deter­mi­na­cja w walce zapro­wa­dziła loka­to­rów przed obli­cze Komi­sji skarg, wnio­sków i pety­cji przy Radzie Mia­sta Ełku. Obrady odbyły się 18 grud­nia i trwały około 3 godz. Słowo „socjalne” wywo­łuje w miesz­kań­cach skrajne emo­cje. I nie ma się co dziwić, bo ma ono tyle samo prze­ciw­ni­ków, jak i zwo­len­ni­ków. Sprawa „socjalu” to temat draż­liwy, naj­czę­ściej owiany złą sławą. To przy­pa­dek eks­mi­to­wa­nego alko­ho­lika i dege­ne­raty, który żeruje na pań­stwo­wym wik­cie, jak i bitej kobiety z dziećmi, która ucie­kła przed domo­wym katem, i jedyne, o czym marzy to spo­kój. To też rodziny, któ­rych nie stać na dewe­lo­per­skie miesz­ka­nie, bo nie mają zdol­no­ści kre­dy­to­wej. Tu nie można mówić o wszyst­kich jed­na­kowo. Tzw. socjal koja­rzy się z czymś złym. Czę­sto jest też okre­ślany jako jał­mużna czy okre­śla sposób postę­po­wa­nia. Jed­nak sło­wom zna­cze­nia nadają …ludzie lub ich zacho­wa­nia.

Dwa inte­resy i dwie strony konfliktu
Miesz­kańcy osiedla Sosnowa i oko­lic tłum­nie przy­byli na wspo­mnianą komi­sję. To na niej odbyła się walka na słowa i argu­menty, bo sprawa to dwa sprzeczne ze sobą inte­resy i dwie racje … i obie wydają się słuszne. Zada­niem mia­sta jest wspo­ma­ga­nie rodzin, osób naj­bied­niej­szych czy nie­ra­dzą­cych sobie w życiu. Mia­sto to wspól­nota, któ­rej każdy z nas jest jej czę­ścią. Nie może być żad­nych wąt­pli­wo­ści co do pomocy takim oso­bom i jest to jak naj­bar­dziej wła­ściwe – to zada­nie i obo­wią­zek mia­sta.
Inte­re­sem miesz­kańca jest obrona wła­snego mie­nia, dba­nie o nie. „Bogaci” loka­to­rzy z kre­dy­tem mie­sięcz­nej pen­sji, ze zło­tówką na kon­cie pod koniec mie­siąca, bro­nią swo­jej enklawy ciszy i spo­koju, za którą zapłacą ponad 300 tysięcy zło­tych z odset­kami – to ich racja.

Spór przez słowo
W wyniku pro­te­stu lub ustawy (komu­ni­kat nie­ja­sny) oka­zało się pod­czas zebra­nia, że mają to być miesz­ka­nia komu­nalne, a nie socjalne. Wycho­dzi na to, że „słowo” ode­grało tu istotną rolę. Mia­sto ogło­siło prze­targ na budowę miesz­kań socjal­nych i z taką świa­do­mo­ścią aż do dnia komi­sji żyli pro­te­stujący. Z komen­ta­rza naczel­nika Semeń­czuka wynika, że najem­cami nowo wybu­do­wa­nych miesz­kań mają być osoby, które zasie­dlają już miesz­ka­nia komu­nalne, szcze­gól­nie w cen­trum, ale potrze­bują zmian na lep­sze. Mogą to być np. osoby star­sze, scho­ro­wane lub też z tzw. listy ocze­ku­ją­cych. Nowe miesz­ka­nia komu­nalne, jak twier­dzi urząd, mają być przy­zna­wane wg spe­cjal­nego kry­te­rium. Mają tra­fić do ludzi, któ­rzy będą sza­no­wali otrzy­mane lokum i będą pła­cić czynsz. Nie ma mowy, jak zapew­nia naczel­nik, aby lokale otrzy­mały osoby o wąt­pli­wym zacho­wa­niu.

Komu­ni­kat o zmia­nie nazew­nic­twa miesz­ka­nia socjal­nego na komu­nalne a co za tym idzie i zmiana kry­te­rium jego przy­zna­nia uspo­ko­iła tylko nie­wielką część miesz­kańców. Więk­sza część pro­te­stujących dalej pod­trzy­muje swój pro­test.

– Zau­fam mia­stu, tym bardziej że otrzy­ma­łam odpo­wiedź i zapew­nie­nie, że będą to miesz­ka­nia komu­nalne – mówi młoda miesz­kanka osie­dla Sosnowa. – Musimy nauczyć się wie­rzyć i dawać sobie szansę. Dla mnie sprawa jest jasna. Byłam prze­ciwko budo­wie miesz­kań socjal­nych. Rada przy­chy­liła się do naszego pro­te­stu i wzięła pod uwagę nasze obawy, zmie­niając spe­cy­fikę tych miesz­kań. Uwa­żam, że ten głos sprze­ciwu był potrzebny i sku­teczny, i koń­czy na tym eta­pie pro­test. Nato­miast, jeżeli inni miesz­kańcy mają wolę pod­trzy­ma­nia pro­te­stu, mają do tego prawo.

– Nie wierzę w żadne zapew­nie­nia mia­sta – mówi miesz­ka­niec ul. Kole­jo­wej. – Mówią nam tak, aby nas uspo­koić. Dla mnie nie ma żad­nej róż­nicy mię­dzy komu­nal­nym a socjalnym.

Komi­sja skarg wnio­sków i pety­cji to usta­wowo powo­łany organ dzia­ła­jący od tej kaden­cji. To ta komi­sja ma zmierzyć się z pro­ble­mami, skar­gami czy wnio­skami oby­wa­teli.

– Pierw­sza komi­sja i już z tak trudnym tema­tem, bo dzie­lą­cym spo­łe­czeń­stwo, poka­zuje jak ważne i potrzebne jest wypra­co­wa­nie nowych stan­dar­dów dia­logu – mówi prze­wod­ni­czący komi­sji Hubert Gór­ski. – Na pewno wnio­skiem z obrad będzie opra­co­wa­nie nowego sys­temu kon­sul­ta­cji spo­łecz­nych. Każda klu­czowa inwe­sty­cja powinna być sze­roko kon­sul­to­wana z miesz­kańcami. Ełcza­nie mają mieć zapew­nione poczu­cie, że organy mia­sta są dla nich, a nie odwrot­nie. Muszą na nowo uczyć się, że można, a nawet trzeba cza­sami wła­dzy pogro­zić pal­cem. Waż­nym ele­men­tem jest też edu­ka­cja, bo na tym polu widać ogromne zanie­dba­nia w rozu­mie­niu samo­rządu. Trzeba także kształ­to­wać nowe postawy oby­wa­tel­skie. Wie­rzę, że nowa komi­sja przy­bliży nas do sie­bie.

Spór mię­dzy rad­nymi. Kemi­cer vs. Dra­ce­wicz
Gór­ski zor­ga­ni­zo­wał spo­tka­nie z miesz­kańcami na neu­tral­nym grun­cie jesz­cze przed komi­sją. Spo­tka­nie odbyło się na osie­dlu Sosnowa. Zostali na nie zapro­szeni także radni z tego okręgu. Na spo­tka­nie przy­byli oprócz prze­wod­ni­czą­cego radny Bar­to­sze­wicz i Dra­ce­wicz. Ogromne zaże­no­wa­nie wśród miesz­kańców wywo­łała postawa rad­nego Kemi­cera, która pod­czas komi­sji był aktywny.
Bo o ile radny nie pojawił się na spo­tka­niu to już na komi­sji miał wiele do powie­dze­nia, szcze­gól­nie pod kątem „wycie­czek poli­tycz­nych”, które kie­ro­wał praw­do­po­dob­nie do nie­obec­nego pod­czas obrad rad­nego Dra­ce­wicza.

– Pew­nie byśmy się tutaj nie spotkali, gdyby nie w fer­wo­rze przed­wy­bor­czym zor­ga­ni­zo­wane spo­tka­nie przez jed­nego z kan­dy­da­tów, który w spo­sób, wg mnie, bar­dzo nega­tywny i spo­sób jed­no­znaczny przed­sta­wił sytu­ację, nad którą bar­dzo mocno ubo­le­wam – powie­dział Kemi­cer. I dalej pod­czas swojego wywodu pró­bo­wał szukać „wino­wajcy” zamie­sza­nia. – Skąd miał pan pierw­szą infor­ma­cję, że to będą miesz­ka­nia socjalne – prze­py­ty­wał miesz­kańca radny Kemi­cer. –Do mnie tra­fiały „tele­fony” po spo­tka­niu, które było przed­wy­bor­cze. Bo ja dosta­łem prze­kaz, że infor­ma­cje, które otrzy­ma­li­ście były, wg mnie, bar­dzo nie­ści­słe. […] Z wie­dzy przeze mnie posia­da­nej co naj­mniej dwóch rad­nych sie­dzą­cych przy tych sto­łach jest miesz­kańcami miesz­kań komu­nal­nych. Nie wiem, czy miesz­czą się w tych tutaj zapi­sach reso­cja­li­za­cji, mam nadzieję, że nie. Gdzie więc zostało zasiane ziarno nie­pew­no­ści – drą­żył Niko­dem Kemi­cer.

Jakiej odpo­wie­dzi ocze­ki­wał radny, nie wiemy. Miesz­ka­niec jako źró­dło infor­ma­cji wska­zał… osie­dle.
Na komi­sji poja­wił się radny Dra­ce­wicz, nie­jako wywo­ły­wany „do tablicy”. O tym, że roz­ma­wia się o nim pod jego nie­obec­ność, powia­do­mili go sami miesz­kańcy.

– Kto roz­pę­tał tę burzę. Ja – odpowie­dział Dra­ce­wicz. Można mi zarzu­cać różne rze­czy, ale nie to, co kolega Kemi­cer mi zarzu­cił lub co miał na myśli. Moje spo­tka­nie z miesz­kańcami odbyło się 19 paździer­nika, na trzy dni przed wybo­rami. Rozma­wia­li­śmy o Rail Bal­tica, o zagro­że­niach z tego tytułu, i roz­ma­wialiśmy o budynku socjal­nym. Cie­szy mnie, że może poprzez moje wło­że­nie „kija w szpry­chy” doszli­śmy do takiej sytu­acji jak dzi­siaj. I roz­ma­wiamy. Że miesz­kańcy i ich głos ma odzwier­cie­dle­nie w dzi­siej­szym spo­tka­niu. Że zostało to zmie­nione. Chyba już czas, abyśmy o wszel­kich inwe­sty­cjach roz­ma­wiali z ludźmi, któ­rych to ma doty­kać. Cie­szę się, że miesz­kańcy mogą powie­dzieć swoje veto. Ja nie jestem tylko po to, aby prze­kazywać tylko dobre infor­ma­cje, cza­sami muszę przekazać też złe.

Radny Kemi­cer nie zosta­wił zda­nia Dra­ce­wicza bez odpo­wie­dzi. Jego ad vocem było zaprze­cze­niem tego, co wcze­śniej powie­dział.

– Nie chciałbym tutaj usku­tecz­niać jakiejś gry poli­tycz­nej, bo ja jestem bar­dzo daleki od tego – zaprze­czył Kemi­cer, gdzie sam wcze­śniej przy­wo­łał okres przed­wy­bor­czy, który jest zwią­zany wła­śnie z poli­tyką. – Ten temat jakoś nie był wcze­śniej podno­szony przez tego pana (przyp. red. Dra­ce­wicza). Czemu nie została prze­kazana infor­ma­cja, którą posia­dał wcze­śniej, że są te zmiany – tłu­ma­czył się radny.

Tłu­ma­cze­nia rad­nego Kemi­cera nie zostały jed­nak przy­jęte przez miesz­kańców. O zmia­nie kate­go­rii miesz­kań socjal­nych na komu­nalne nikt gło­śno nie mówił. Jeżeli takowe infor­ma­cje krą­żyły w ratu­szo­wych kulu­arach, to nie mogą być one pod­stawą do dys­ku­sji, bo nie są ni­gdzie praw­nie umo­co­wane.
Być może dla rad­nego Kemi­cera „papie­r/do­ku­ment”, czyli ogło­szony prze­targ na miesz­ka­nia socjalne jest infor­ma­cją nie­ści­słą. Czymże ma być  więc krą­żące w urzę­do­wych kory­ta­rzach słowo „komu­nalne”? W co zatem ma wie­rzyć miesz­ka­niec, jeżeli nie w wytwo­rzony publicz­nie doku­ment? Bo pro­test poja­wił się po upublicz­nieniu prze­targu i nie został zwo­łany na pod­sta­wie krą­żą­cych plo­tek.