Stowarzyszenie Adelfi w ramach Ełckiego Centrum Obywatelskiego – Stacja wysłało kilka pytań do radnych dotyczących miasta Ełku. Jedno z nich brzmiało: Czy Pana/Pani zdaniem w Ełku sprawdziłby się budżet obywatelski/partycypacyjny?
Na początku wyjaśnimy czym jest budżet obywatelski. — To projekt, który pozwala na bezpośredni wpływ mieszkańców na decyzje o przeznaczeniu części finansów publicznych na przedsięwzięcia zgłoszone bezpośrednio przez nich. Oznacza to, że to mieszkańcy danej części miasta decydują o tym, na co zostaną wydane pieniądze w ramach tej inicjatywy.
Robert Klimowicz — Osobiście jestem wielkim zwolennikiem budżetu obywatelskiego i uważam, że trzeba go w naszym mieście wprowadzić. Dobrym testem aktywności, a przede wszystkim przygotowania mieszkańców do tego typu rozwiązań jest obowiązująca od niedawna inicjatywa obywatelska. Jak się sprawdzi, następnym krokiem powinno być wprowadzenie właśnie rozwiązań budżetu partycypacyjnego.
Krzysztof Wiloch — Jestem gorącym zwolennikiem tzw. budżetu obywatelskiego i twierdzę, że w każdej gminie taki budżet by się sprawdził. Możemy oczywiście różnie definiować i realizować taki budżet, jednak zawsze sprowadza się on do tego, że to mieszkańcy mają decydujący wpływ na to, na co przeznacza się publiczne pieniądze w ich gminie. Oczywiście, poza tymi środkami, które z mocy prawa muszą znaleźć się w budżecie w wymaganych kwotach. W Ełku część budżetu obecnie wydatkowana jest według powyższej zasady i mamy dobre, wystarczające doświadczenie, aby ten kierunek rozwijać zarówno pod względem ilości (przeznaczając coraz większe kwoty), jak i jakości (zachęcając coraz więcej mieszkańców do działania lub wypowiadania swego zdania). W Ełku nie jest z tym źle, ale zawsze należy starać się rozwijać i przez to — być lepszym.
Mądrością każdej władzy, w tym lokalnego samorządu, jest otwarcie się na głos od mieszkańców. Dla nich często chodnik, ulica czy podwórko są tak samo ważne, jak duże spektakularne inwestycje miejskie. Mieszkańcy najlepiej wiedzą, czego im potrzeba. A ponadto mam takie przesłanie do samorządowców: Nikt się nie urodził najmądrzejszy na świecie. Słuchajcie innych bacznie, bo co wiecie, to … wiecie.
Wiedza wasza i drugich połączona w jedno „to źródło postępu i mądrości sedno”.
Dariusz Dracewicz — Budżet partycypacyjny jest dobry rozwiązaniem, ale dot. małych działań w skali miasta Ełk. dot. pewnego obszaru zamieszkałego przez osoby chcące mieć wpływ na wydatowanie pieniędzy. Ten proces umożliwia mieszkańcom dyskusję i w miarę bezpośredni wpływ na decyzje o przeznaczeniu części budżetu publicznego na przedsięwzięcia zgłoszone bezpośrednio przez obywateli.
Od redakcji: W Ełku została wprowadzona tzw. Inicjatywa lokalna. Idea tego projektu właściwie niczym nie różni się do budżetu obywatelskiego. Jest jednak podstawowa różnica, jeżeli chodzi o podejmowanie decyzji dotyczącej zgody na realizację pomysłów mieszkańców. Przy Inicjatywie lokalnej, komisja przy radzie miasta opiniuje dany pomysł, ale decyzję podejmuje prezydent Ełku — Tomasz Andrukiewicz. W przypadku budżetu obywatelskiego komisje sprawdzają wnioski pod względem formalnym. Jeżeli wnioski są dobrze przygotowane i uzyskają pozytywną opinię, mieszkańcy mogą zacząć realizować swój pomysł i prezydent w tej kwestii nie ma „nic do powiedzenia”. Budżet obywatelski wprowadzono po raz pierwszy w roku 2011 w Sopocie, obecnie wprowadzany jest w wielu miastach Polski.
„Stacja” zadała też kilka innych pytań: W zarządzaniu rozwijającym się miastem, jakim jest Ełk, nieuniknione są konflikty o zasoby takie jak przestrzeń, finanse czy środowisko naturalne. Przykładem takich konfliktów jest spór o zagospodarowanie działki na osiedlu Północ II między przedszkolem oraz nowym właścicielem. Innym przykładem są skargi mieszkańców osiedla „Baranki” na zapachy niesione z przedsiębiorstwa Energoutil. Nie ulega wątpliwości, że potrzebujemy jako mieszkańcy wszystkich tych zasobów: czystego powietrza, nowego budownictwa, czy usług świadczonych przez przedsiębiorstwa. Inicjatywa lokalna jest formą współpracy jednostki samorządu z jej mieszkańcami, w celu wspólnego realizowania zadań publicznych na rzecz społeczności lokalnej. W roku 2015 oraz 2016 zostały zrealizowane z wykorzystaniem tego narzędzia działania, takie jak modernizacja placów zabaw przy przedszkolach czy zewnętrzna siłownia przy Oratorium św. Jana Bosko — przestrzeni, które nie są ogólnie dostępne (od redakcji — powinna być dostępna dla wszystkich). Jaka według Pana/ Pani jest rola radnego/ radnej w niwelowaniu tych konfliktów i napięć?
Michał Tyszkiewicz: W pytaniach pojawiają się kwestie dot. „zawłaszczania” przestrzeni publicznych, konfliktów o zasoby tj. przestrzeń, finanse czy środowisko naturalne, konsultacji społecznych, inicjatywy lokalnej…
Każdy z wyborców ma oczywiście prawo do dowolnych kryteriów i osobistej oceny pracy radnych. Jednak oceniając działalność radnego, należy przede wszystkim pamiętać, że jego praca to tworzenie prawa miejscowego poprzez podejmowanie uchwał, a nie załatwianie spraw, które należą do obowiązków prezydenta i urzędników. Po to są w urzędzie biura, zespoły i wydziały, czy też samodzielne jednostki, aby rozwiązywały wspomniane w pytaniach problemy.
To nie radny, a prezydent ma realny wpływ na to, co się w danym samorządzie dzieje. To prezydent nadaje ton uchwałom, które podejmowane są na sesjach i to w jego gestii jest w ogóle ich przygotowanie. Radny może przede wszystkim załatwić tzw. drobnicę. Za jego sprawą chodnik wyremontują, lampę naprawią, płot przestawią itp. Żadnych zmian systemowych przeforsować bez zgody prezydenta nie może. Tak więc radny niewiele może do czasu… ustalania budżetu, wtedy może nieco więcej, o ile… jest w większości politycznej rady miasta.
J.Kłunejko/R.Szymaszko