Praca prokuratora jest bardziej aktywna, dynamiczna

reklama

Zawsze chciał Pan być prokuratorem?

Wojciech Piktel: Studiowałem na Uniwersytecie w Gdańsku, na Wydziale Prawa. Na drugim roku studiów studenci musieli zaliczyć praktyki. Można je było odbyć w sądzie, prokuraturze, albo prywatnych kancelariach adwokackich, radcowskich, notarialnych. Traf chciał, że wybrałem Prokuraturę Rejonową w Ełku. Były to akurat okolice ferii zimowych, więc postanowiłem połączyć praktyki z odpoczynkiem w rodzinnych stronach. Wiedziałem też, że niektórzy moi licealni koledzy, którzy studiowali na wydziale prawa w Białymstoku, również zaplanowali taką praktykę w Ełku, więc była okazja, żeby się z nimi spotkać. Kiedy już odbywałem te praktyki, spodobała mi się praca prokuratora.

Co takiego Pana zafascynowało?

W.P.: Akurat wtedy, w Ełku, toczyła się głośna rozprawa sądowa, dotycząca zabójstwa pod Suwałkami. Z uwagi na zainteresowanie społeczne i taką trochę elektryzującą atmosferę, tamta sprawa została przekazana z Suwałk do Ełku. Spodobała mi się ta cała otoczka rozpraw, rola prokuratora, który walczy z przestępcami i stoi na straży praworządności.
To wszystko mnie fascynowało. Wtedy właśnie postanowiłem, że pójdę w tym kierunku. Po odbyciu praktyk dostałem się na seminarium z prawa karnego procesowego. Pamiętam, że to seminarium było bardzo oblegane, żeby się na nie dostać, trzeba było mieć bardzo dobrą średnią ocen z innych przedmiotów. Seminarium prowadził profesor Jan Grajewski, znany przedstawiciel doktryny dotyczącej procesu karnego, były sędzia Izby Karnej Sądu Najwyższego. Po tym seminarium napisałem pracę magisterską, również z procesu karnego, i od tamtej pory byłem zdecydowany, że chcę pracować w wymiarze sprawiedliwości. Przyznam, że myślałem też o sądzie, ale gdy przyszedł czas decyzji: sąd czy prokuratura, wybrałem prokuraturę. Dodam, że egzaminy na aplikację sądową i prokuratorską odbywały się tego samego dnia, i trzeba się było zdecydować na jedną z nich. Wybrałem Prokuraturę, ale teraz jestem też sędzią w Sądzie Dyscyplinarnym dla Prokuratorów przy Prokuratorze Generalnym w Warszawie.

 

Czym różni się praca prokuratora od pracy sędziego?

W.P.: Praca prokuratora jest bardziej aktywna, dynamiczna. Mamy podejrzenie popełnienia przestępstwa, musimy szybko znaleźć dowody i stwierdzić, czy zaistniało przestępstwo, po czym ewentualnie pociągnąć sprawcę do odpowiedzialności karnej. Wiele czynności prokurator wykonuje osobiście: bada miejsce zbrodni, szuka dowodów, przesłuchuje świadków i podejrzanych. Sędzia w sprawie karnej dostaje komplet akt z dowodami, które zdaniem prokuratora, świadczą o winie sprawcy przestępstwa. Może, owszem, wykonywać własne czynności dowodowe, jednak nie w takiej skali, jak prokurator. Rola sędziego jest też inna — orzeka o winie danej osoby, ale to prokurator musi tę winę udowodnić.

Czyli w skrócie, praca prokuratora to nie tylko praca za biurkiem?

W.P.: Nie tylko za biurkiem, bo i w sądzie, ale też i w terenie.
Sekcje zwłok robimy w szpitalach, a świadków nieraz przesłuchujemy w ich domach. Prokuratorzy pełnią dyżury, zarówno w dni powszednie, jak i w weekendy oraz w święta. Są do dyspozycji o każdej porze dnia i nocy. Kiedy zdarzy się tragedia ze skutkiem śmiertelnym, przeważnie prokurator przybywa na miejsce takich zdarzeń. A to są miejsca przeróżne. We własnej karierze byłem na pogorzeliskach i na bagnach, w lasach, na wszelakiego rodzaju drogach i na torach. Czasami ciężko na nie dotrzeć. Pamiętam zdarzenie z ciepłowni, gdzie człowiek wpadł do jakiegoś zbiornika na węgiel. Trzeba było się wtedy wspinać i chodzić po jakiś konstrukcjach.

Ważna jest sprawność fizyczna?

W.P.: Też: -). Natomiast bardzo ważna w zawodzie prokuratora jest odporność psychiczna na stres i presję czasu… Śledztwa wymagają odpowiedzialnych, trafnych i szybkich decyzji. Zdarzenia związane z dyżurami bywają zimą o 3., czy 4. nad ranem, kiedy naprawdę ciężko człowiekowi zerwać się z łóżka i mieć już jakąś trzeźwość umysłu, żeby podejmować na miejscu takiego zdarzenia bardzo istotne, a nieraz wręcz newralgiczne decyzje, które mogą mieć wpływ na dalsze życie innych osób.

Spotyka się Pan ze śmiercią niemal każdego dnia. Taka jest specyfika Pana zawodu. Czy zdarzyło się, że czyjaś śmierć, szczególnie Pana poruszyła?

W.P.: Zajęcia z medycyny sądowej prawnicy mają już na studiach. Niejednokrotnie uczestniczą w sekcjach zwłok, co pozwala w jakiś sposób oswoić się ze śmiercią.
Wszystkie zdarzenia tragiczne, traktuję zawodowo. Staram się wykazać pełen profesjonalizm, a to znaczy, że nie mogę pozwolić sobie na emocje. Chociaż muszę przyznać, że zdarzenia, w których śmierć ponoszą dzieci, są zawsze szczególnie poruszające.[fruitful_sep]

 

Wspomniał Pan o tym, że praca prokuratora obarczona jest dużą odpowiedzialnością?

W.P.: Prokurator często decyduje o losie innych osób. Ocenia zebrany materiał dowodowy i podejmuje decyzję, czy danej osobie postawić zarzut popełnienia przestępstwa, czy nie. Czy zachowanie, którego dopuściła się dana osoba, jest zabronione przez prawo karne, i czy są odpowiednie dowody wskazujące na to, że to właśnie ona? A dalej czy należy zastosować tymczasowe aresztowanie, a w końcu, o jaką karę walczyć przed sądem. Wyroki są czasami wieloletnie. Zmieniają ludzkie życie. Stąd ta odpowiedzialność, która ciąży na prokuratorze, żeby dobrze wyjaśnić każdą sprawę. Jednak wobec przestępcy prokurator musi być bezwzględny. Staram się swoją pracę wykonywać jak najlepiej i ta praca do tej pory była doceniana w jakiś sposób przez moich przełożonych.

 

PO PRACY BYWA „MNIEJ POWAŻNY”, CHOĆ NIE CHCE ZDRADZIĆ, CO TO DOKŁADNIE ZNACZY

Zatem w pracy prokuratora nie ma miejsca na błąd? A może jednak błędy się zdarzają?

W.P.: Prokuratorzy są tylko ludźmi… Błędy zdarzają się bardzo rzadko. Nasz system prawny jest tak skonstruowany, że istnieje możliwość zaskarżenia decyzji prokuratorskiej. Poza tym prokuratorzy pracują pod presją, bo mają świadomość tego, że ich decyzje są zawsze kontrolowane, jeśli nie przez sąd, to przez prokuratorów nadrzędnych, a więc nie mogą sobie pozwolić na błąd.

Czy był Pan kiedykolwiek w niebezpieczeństwie?

W.P.: Nie chciałbym o takich sprawach mówić. Bezpośrednio nie odczułem takich zdarzeń.

Boi się Pan czasami o swoją rodzinę?

W.P.: Staram się uczciwie wykonywać mój zawód, tak, jak przewiduje prawo, i wyciągać w stosunku do osób takie konsekwencje, jakie są przewidziane prawem. W związku z tym, w jakiś szczególny sposób nie obawiam się o swoje życie, aczkolwiek mam świadomość, że służba prokuratora, to niestety, taka misja, która wiąże się z pewnym niebezpieczeństwem. Decydując się na taką służbę, prokuratorzy decydują się tym samym na to, że w jakiś sposób muszą zachowywać się ostrożnie.

Jak odpoczywa Pan od stresu związanego z zawodem, który Pan wykonuje?

W.P.: Jak każdy człowiek, nie żyję tylko pracą. Mam swoje życie prywatne. Przede wszystkim, rodzina daje mi takie wytchnienie od pracy, ale też aktywność sportowa. Kiedyś grywałem w koszykówkę i piłkę nożną. Z powodu kontuzji musiałem zrezygnować z tego rodzaju aktywności, na rzecz jazdy rowerem. Dodam, że bardzo lubię przemierzać na dwóch kółkach piękne okolice Ełku. Od dwóch lat usiłuję zgłębić tajniki windsurfingu. Ale to jest pieśń przyszłości…

Z tą koszykówką to tak chyba nie do końca zamknięty rozdział?

W.P.: Kibicuję ełckim koszykarzom. Nie wiem, czy Pani wie, że dwóch wychowanków UKS „Nenufar” Ełk gra w drużynie Trefl Sopot, która miała na swoim koncie mistrzostwo Polski? Często jeżdżę do Gdańska na mecze „Trefla”. Niesamowite emocje… Polecam.


Czy jest jakiś pułap, który chciałby Pan osiągnąć w życiu?

W.P.: Chcę być najlepszym prokuratorem, ale nie celuję na pewno w jakieś awanse. Staram się swoją pracę wykonywać jak najlepiej i ta praca do tej pory była doceniana w jakiś sposób przez moich przełożonych. Skupiam się raczej na bieżących „odcinkach” pracy.

W skrócie: jaki jest ełcki prokurator?

W.P.: Na pewno zdecydowany i konsekwentny w dążeniu do wyznaczonych celów. Zamierzam czuwać nad bezpieczeństwem wszystkich osób mieszkających w powiecie ełckim i dokładać starań, żeby czuli się bezpiecznie, i rzeczywiście byli bezpieczni.

A prywatnie, jaki jest Wojciech Piktel?

W.P.: Prywatnie, jak każdy człowiek, bywam mniej poważny : -).

A może chociaż zdradzi Pan, jakie ma Pan marzenia?

W.P.: Należą one do mojej sfery prywatnej, dlatego pozostawiam je dla siebie : -).

Dziękuję za rozmowę
Agnieszka Czarnecka[fruitful_sep]

Komentarze