Krótko mówiąc, członkowie ZMP chcą być jednocześnie prezydentami swoich miast i senatorami. Obecnie, art. 27 ust. 4 ustawy o samorządzie gminnym zakazuje łącznia funkcji wójta, burmistrza czy prezydenta z mandatem posła, czy senatora. Dodatkowo zapis ten nie pozwala też na łącznie mandatów dla ich zastępców.
Senat potocznie jest nazywany izbą refleksji i zadumy. Obowiązkiem senatora jest nie tylko zasiadanie w Izbie senackiej, ale także wykonywanie zadań związanych ze swoim okręgiem wyborczym i innymi miejscami na terenie kraju, a także za granicą, co wiąże się z ciągłymi wyjazdami i nieobecnością. Zapytaliśmy radnych z każdego ugrupowania, co sądzą o postulacie samorządowej organizacji.
➦Michał Tyszkiewicz — Potrzeba więcej samorządowców w parlamencie? To wystarczy na nich głosować i sprawa załatwiona, zwłaszcza że wprowadzono dwukadencyjność w samorządach. Po nabyciu doświadczenia na lokalnym podwórku można działać na arenie krajowej. Nie wydaje mi się dobrym pomysłem łączenie funkcji wójta, burmistrza, prezydenta miasta z mandatem senatora. Znam samorząd od wielu lat i widzę, ile obowiązków ma wójt czy prezydent. Nie sposób łączyć takiego stanowiska jeszcze z mandatem senatorskim, bo będzie się dobrym wójtem i słabym senatorem, na odwrót lub wcale miernym w jednym i drugim. Nie widzę możliwości skutecznego łączenia tych funkcji. To takie przysłowiowe łapanie kilku srok za ogon. Zapewne ktoś niebawem wyskoczy z kolejnymi pomysłami, typu wydłużenie kadencji parlamentu do 5 lat. Można byłoby przyklasnąć takiemu rozwiązaniu, ale właśnie z „ale”. Ale przy założeniu dwukadencyjności w sejmie i senacie. Niektórzy z ław parlamentarnych nie wyszli od kilkunastu lat, a może i od kilkudziesięciu. Przy dwóch kadencjach zwolnią się miejsca, na przykład dla samorządowców.
➦KLIMOWICZ ROBERT — Sama idea, aby senat składał się z przedstawicieli samorządów, nie jest zła. Jego realizacja mogłaby wspomóc rozwój Polski lokalnej i myślę, że takie miasta jak Ełk skorzystałyby na tym. Nie jestem jednak przekonany, czy dobrze by się stało, gdyby senatorami zostawali włodarze miast. Prezydenci, burmistrzowie, czy wójtowie mają na co dzień mnóstwo odpowiedzialnej pracy i dokładanie bardzo ważnych senatorskich obowiązków nie jest dobrym pomysłem. Mogłoby to spowodować, iż znacznie mniej czasu poświęcaliby swoim samorządom i ich mieszkańcom.
➦MIROSŁAW SAWCZYŃSKI — Nie mam zdania.
➦HUBERT GÓRSKI — Wyobraźmy sobie sytuację, że prezydent Ełku spędza dwa tygodnie poza miastem, w Warszawie pracując, w senacie i tylko na dwa tygodnie przyjeżdża do miasta, by nim zarządzać. Czy miasto wtedy sprawnie by funkcjonowało? Moim zdaniem nie! Oczywiście, można powiedzieć, że są zastępcy, radni i urzędnicy, ale… samorządy są jak machiny, w których każdy trybik ma zadanie i znaczenie. I kiedy nagle jednego z nich zaczyna brakować, cała machina spowalnia, albo wręcz zatrzymuje się… Czy tego chcemy dla naszego miasta? Chcemy, aby Ełk spowolnił? Dlatego stanowczo nie zgadzam się z tymi postulatami. Uważam, że będą kolidować zarówno w dobrej pracy prezydentów, burmistrzów, wójtów, jak i senatorów.
➦DOBKOWSKI ADAM — Moim zdaniem, łączenie funkcji senatora z funkcją wójta, burmistrza, prezydenta jest: po pierwsze nierealne do zrealizowania. Wiązałoby się to ze zmianą nie tylko ustawy o samorządzie gminnym, ale również i Konstytucji RP, co jak możemy zaobserwować, jest niezmiernie trudne do przeprowadzenia. Po drugie, nie po to mieszkańcy danego regionu wybierają swojego przedstawiciela do samorządu, by ten zajmował się kwestiami politycznymi. Obecnie przedstawiciele samorządu mają możliwości, by wspierać procesy zmieniania prawa, chociażby zrzeszając się w samorządowe związki jak np. ZMP. Związek ma wpływ na tworzone w Polsce prawo poprzez przygotowane stanowiska i projekty zmian ustaw dotyczących samorządu, które są przedstawiane Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego i jej zespołom roboczym, komisjom Sejmu i Senatu oraz odpowiednim ministerstwom. W kwestii zasiadania samorządowców w obu izbach parlamentu nie widzę problemu, gdyż aktualnie ich duże grono w nich zasiada, oczywiście po ustaniu pełnienia funkcji w samorządzie.
➦IRENEUSZ DZIENISIEWICZ — Jest to przykład postulatu korzystnego jednostce (włodarzowi), a katastrofalnego w skutkach dla ogółu mieszkańców. Trudno sobie wyobrazić pracę np. prezydenta, który przez pół miesiąca jest w Warszawie, a pół miesiąca w swojej gminie. Które miasto wybierze, gdy o te same dotacje rządowe będzie rywalizowało miasto, którym obecnie zarządza z innym znajdującym się w jego senackim okręgu wyborczym. Samorządowcy zawarli w wyborach 5-letnią umowę z lokalną społecznością i ich obowiązkiem jest dotrzymać słowa. Odnoszę wrażenie, że niektórym włodarzom znudziło się wieloletnie zarządzanie w „małych ojczyznach” i w celu poprawienia swojego ego zamarzyła się im wielka polityka. Skoro tak bardzo chcą większej władzy, to proponuję, żeby zrezygnowali z pełnionych funkcji i wystartowali, na równych zasadach do parlamentu bez korzystania z ogromnej przewagi, jaką daje zarządzanie miastem czy gminą. Jeżeli jednak tak bardzo ciągnie ich do Warszawy, proponuję, żeby jeździli tam jak najczęściej w celu pozyskiwania inwestorów do swoich samorządów.
➦ROBERT WESOŁOWSKI — Z niewolnika, nie ma pracownika. Jeśli prezydent chce być senatorem, prawo nie powinno go zatrzymywać, W mojej opinii dobry prezydent powinien mieć pomysł na miasto. Jeśli ma pomysł, to może łączyć funkcję prezydenta z obowiązkami w senacie. Nie widzę przeszkód, pod warunkiem, że jest efektywny umysłowo i kreatywny, odważny. Twórcy ustawy samorządowej, mają do siebie pretensje właśnie o „prezydentów”, że nie przewidzieli pewnych patologicznych zachowań wynikających ze skłonności do wykorzystywania przysługujących im przywilejów. Czasami może być tak, że po kilku kadencjach brakuje im już nowych bodźców. W takiej sytuacji nowa funkcja senatora może wpłynąć ożywczo i dać nowy impuls dla rozwoju miasta.
➦RAFAŁ KARAŚ — Nie udzielił żadnej odpowiedzi.
26 Komentarze
Dobrzak nie może być spoko. Dobrzak to klakier na rozkaz.
Panie Robercie K jest Pan spoko. Mimo że dobrzak.
Górski ogłosił „ambitny” program na 3 wieki do przodu. Uważa że na 4 lata nie ma co nawet zaczynać.
Pan Karaś już nie wie do jakiego stawu wpaść, czy gmina czy miasto a może do Wisły
Do wyborów dwa miesiące.Znowu odchodzą kolejni członkowie wiosny. Radny G się nie martwi , przejdzie do innej opcji. Już nie raz zmieniał zainteresowania.
Comments are closed.