Bronisław Komorowski najwyraźniej spanikował. Poranna konferencja prasowa, na której zapowiedział referendum m.in. w sprawie JOW-ów była zwołana tak szybko tylko po to, aby kontrkandydat nie zaproponował tego samego przed nim.
Jakoś nie jestem mocno zaskoczony wynikami wyborów. W życiu nic nie wygrywa się samo, a śpiący, „statusiały” prezydent zachowywał się jakby wybory były tylko niepotrzebną stratą czasu. Nie dość, że na tle przebojowego, „chcącego” Dudy prezentował się fatalnie, ociężale i nudnie, to jeszcze zamiast o sprawach ważnych dla kraju, o tym co zrobił, co chciał zrobić i jakie ma jeszcze propozycje to mówił … o Dudzie. Nie jest dziwne, że nikt tego nie słuchał.

Bronisław Komorowski nie miał też solidnej pomocy w walce o reelekcję. Emeryci, doradcy z jego otoczenia, gdzieś całkiem zniknęli. Prezydent był właściwie „skłócony” z Platformą, bowiem zraził do siebie działaczy, próbując udowadniać, że jest kandydatem niezależnym, nie miał właściwego wsparcia w terenie – w gminach, powiatach i miastach. Był w kampanii sam. Sam na sam z czymś czego nie chciał, co go najwyraźniej męczyło.
I chyba dobrze się stało, że wynik jest taki jak jest, bo może przyjdzie jakieś otrzeźwienie i w obliczu zagrożenia powrócą chęci do prawdziwej działalności politycznej i ochota do rzetelnej pracy.
Choć pewnie niektórym działaczom Platformy i ten zimny prysznic nie „otworzy oczu”. Ważniejsze niż wybory – które były przecież „wygrane” – są obecnie w tej organizacji wewnętrzne rozgrywki. Zajadła wewnątrzpartyjna walka na każdym szczeblu struktury organizacyjnej partii od dawna już zasłoniła jakiekolwiek inne myślenie i działanie. Nic dziwnego, że ci, którym się chciało i zawsze angażowali się w kampaniach wyborczych, a mieli dość wewnętrznych wojenek, albo już z PO odeszli, albo zajęli się innymi, pożyteczniejszymi sprawami.
Wyborcy Komorowskiego „odpłynęli” do Pawła Kukiza. Jednakże jestem przekonany, że ludzie nie głosowali na rockmena, bo był świetnym kandydatem. On nadaje się na prezydenta jak ja na zakonnika. Nie głosowali także na JOW-y. Ludzie oddając na niego głos, tak naprawdę byli przeciwko Dudzie i Komorowskiemu, przeciwko PiS i PO! Wyborcy zagłosowali na Kukiza, bo mają dość systemu, braku perspektyw, wizji wyjazdu za granicę, ciągle tych samych sztucznych, wywoływanych tylko i wyłącznie dla emocji politycznych, tak naprawdę nieistotnych problemów.
I jeszcze na koniec o wyniku lewicy. To katastrofa, ale przyznaję bardzo piękna katastrofa, która daje nadzieję na przyszłość. Na to, że to definitywny koniec pewnego pseudo lewicowego towarzystwa, któremu wydaje się, że mają wyłączność na lewicowość. Którym wydawało się, że są wieczni, niezniszczalni, której reprezentanci chcą robić poważną politykę, a są tak ograniczeni, że nie wiedzą chociażby kiedy wybuchło Powstanie Warszawskie. Dla nich także polityka to tylko wewnętrzne rozgrywki, jątrzenie i ciągła walka z podobnymi sobie. Jeżeli w Polsce ma być normalnie to na „gruzach” SLD i Twojego Ruchu po prostu musi powstać coś rozsądnego i normalnego, gdzie nie ma miejsca na skrajności, nietolerancję, tworzenie nieistotnych tematów oraz ciągłe awantury. Coś może z głosem Barbary Nowackiej, Wojciecha Olejniczaka i Andrzeja Rozenka.
Autor: Robert Klimowicz