Jednak w ostatnich tygodniach sytuacja przybrała nowy obrót. Na światło dzienne wyszły nieznane wcześniej fakty, które mogą oznaczać jeszcze poważniejsze naruszenia.
Nowe informacje: budynek zajmuje działkę miejską
Redakcji udało się dotrzeć do niejawnych dokumentów, które wskazują, że na terenie gminnym zajmowanym przez wspólnotę znajdują się kluczowe części infrastruktury budynku, w tym:
- – fragment garażu podziemnego wraz ze stropem,
– brama wjazdowa do garażu,
– instalacje kanalizacyjne i elektryczne,
– zabezpieczenia w postaci murka i balustrad,
– chodnik oraz ciąg pieszo-jezdny
Obszar ten jest częścią działki miejskiej, która została objęta służebnością. Deweloper nie miał więc pełnych praw do tej części gruntu, mimo to postawił na niej elementy budynku.
Brak reakcji urzędów i nadzoru budowlanego
Nasza interwencja wskazuje, że pomimo oczywistego konfliktu interesów i potencjalnych naruszeń, jak dotąd żadne służby nadzorujące – zarówno miejskie, jak i budowlane – nie przeprowadziły kontroli. Dlaczego nikt nie zareagował na niezgodne z prawem zagospodarowanie miejskiego terenu? W dokumentach i korespondencji, do której uzyskaliśmy dostęp, urzędnicy przerzucają odpowiedzialność między sobą, bez wyraźnych działań na rzecz wyjaśnienia sytuacji.
Prawa do miejsc postojowych i tajemnicze transakcje
W dokumentach, do których uzyskaliśmy dostęp, widnieje zapis, że deweloper przyznał wyłączność korzystania z miejsc postojowych osobom prywatnym. Jednak te miejsca, formalnie, nie należą do niego, co rodzi pytanie: kto i na jakiej podstawie zgodził się na takie działanie? Mieszkańcy składający wniosek o wykup miejsca postojowego z bonifikatą nagle wycofali swoją prośbę, co budzi wątpliwości – czy wpłynęły na to naciski ze strony dewelopera?
Sprawę komplikuje fakt, że jeden z mieszkańców, jak twierdzi, zapłacił za prawo do wyłącznego korzystania z miejsca postojowego. Niestety, uzyskanie odpowiedzi komu wpłacono te pieniądze, ani na jakiej podstawie dokonano transakcji, nie można uzyskać.
Potencjalne konsekwencje dla miasta
Miasto, które już zostało pozbawione dochodów związanych z miejscami postojowymi, może ponieść dodatkowe straty w związku z nielegalnym zajęciem działki przez dewelopera. Teraz sugeruje się, aby wspólnota wykupiła zajmowany grunt. Mieszkańcy są jednak zdania, że zapłacili wystarczająco za nieruchomość.
Czy doszło do łamania prawa?
Wyłaniają się kluczowe pytania: Jak możliwe było zajęcie miejskiego terenu pod inwestycję deweloperską bez stosownych zezwoleń? Dlaczego nie doszło do kontroli nadzoru budowlanego? Odpowiedzi są konieczne
To pokazuje, że Ełk nie tylko stracił szansę na potencjalne dochody z nieruchomości, ale być może stanął przed poważnym problemem prawnym.