Drogie żądania i żale parafian „Dużego kościoła”. Chcą chodnika do parkowania

reklama

Gdy się ukazał obraz remontu ulicy przy samym tzw. Dużym kościele w wiernych zawrzało. Zwężenie fragmentu chodnika o metr wywołało zdziwienie i dało pretekst do napisania wniosku do prezydenta Ełku i rady miasta o wstrzymanie prac przy remoncie ul. Wojska Polskiego w zakresie przebudowy skrzyżowania ulic Wojska Polskiego, Armii Krajowej i Zamkowej.

Nie byłoby w tym nic dziwnego, wszak każdy protestować może, gdyby nie fakt, że o remoncie głównej arterii wiadomo było już od dawna, a ełckie media rozpisywały się z tematem wzdłuż i wszerz.
Modernizacja centralnej ulicy miejskiej poprzedzona była także konsultacjami społecznymi, podczas których można było zgłaszać swoje wątpliwości. Dziś prace trwają już pełną parą, co oznacza, że czas na protesty i wszelkie sprzeciwy minął. Ale nie dla parafian.

Zbulwersowani tym faktem wierni kościoła pw. NSJ postanowili uruchomić inicjatywę i wystosowali wniosek z żądaniami do organów miasta, a także umieścili postulat na swojej stronie internetowej. Problem w tym, że na portalu parafialnym wniosek jest w treści okrojony. Ten, który trafił do ratusza, jest pełen żalu i żądań, a nawet pretensji.

Chcą chodnika do parkowania i procesji – wniosek parafian
Nie rozumiemy, kto mógł zaakceptować projekt, polegający na tak drastycznym ograniczeniu szerokości chodnika przy ul. Armii Krajowej od strony kościoła NSJ.
Chodnik ten jest bardzo często wykorzystywany do uroczystości religijnych – do procesji eucharystycznych, z okazji świąt i jubileuszy. Wnioskujemy o wykonanie chodnika na całej długości kościoła o szerokości minimum 3,5 m. Przesunięcie jezdni w stronę budynku Wojska Polskiego 34 nie spowoduje komplikacji w ruchu drogowym, zwłaszcza że skrzyżowanie obsługiwane było i będzie przez sygnalizację świetlną.

W niedziele i dni świąteczne w ciągu roku chodnik przy ul. Armii Krajowej wzdłuż kościoła NSJ wykorzystywany był do tej pory przez wiernych jako parking. Z powodu braku miejsc postojowych w bezpośredniej okolicy świątyni wierni parkowali pojazdy właśnie na tym chodniku. Jak to jest możliwe, że w czasach, gdy burmistrzowie i wójtowie w okolicach Ełku budują nowe parkingi przy kościołach – na kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt pojazdów, u nas – przy kościele likwiduje się ostatnie miejsca parkingowe? Warto nadmienić, że kościół Najświętszego Serca Jezusowego w Ełku jest wpisany do rejestru zabytków. Obowiązkiem obecnych mieszkańców Ełku jest troska o zabytki, także osób niewierzących, ale szanujących historię i tradycję poprzednich pokoleń. Przybliżenie ruchu samochodowego do ścian świątyni będzie miało negatywny wpływ na zabytek.
Już teraz widoczne są pęknięcia na ścianach kościoła, zakrystii i wieży. Stan wieży kościelnej (zmurszałe cegły, wypłukana spoina) może zagrażać życiu i zdrowiu przechodniów. Przy okazji dziwi nas brak troski o ten obiekt konserwatora zabytków.

Nie rozumiemy, dlaczego w innych punktach obecnej przebudowy ulic chodniki są poszerzane, a przy kościele tak bardzo mocno zwężane. Po przeciwnej stronie kościoła (przy budynku Wojska Polskiego 34) jest bardzo szeroki chodnik, idealne miejsce do stworzenia prawoskrętu z Wojska Polskiego w Armii Krajowej i ciągu pieszego.

Przy okazji wnioskujemy do władz miasta o uporządkowanie nawierzchni chodnika wokół kościoła NSJ. Obecny stan ciągu pieszego wokół świątyni jest tragiczny, a piesi – zwłaszcza osoby starsze i schorowane – mają problem z poruszaniem się w tym miejscu. Nie tak powinna wyglądać wizytówka miasta. A przecież jest to główny obiekt, który odwiedzają turyści, którzy przyjeżdżają o Ełku. Prosimy także o naprawę oświetlenia kościoła, o którym sam Prezydent Ełku mówi, że jest „sercem miasta”. – tak brzmi pełna treść wniosku, który trafi dopiero na posiedzenie rady miejskiej.

Naprawa oświetlenia, zmiany w rozpoczętej już przebudowie ulicy to kosztowne żądania. Wiadomo też, że ówczesny proboszcz dał zgodę dla tej inwestycji. Wtedy żadnego oporu ze strony członków wspólnoty nie było. Ale wraz z niedawną zmianą proboszcza zmienił się także punkt widzenia parafian.

Temat problemu wiernych poruszany był już na komisjach branżowych jeszcze przed wpłynięciem wniosku do biura rady, mimo że cześć rajców nie zapoznała się nawet z jego pełną treścią, a spór opisały już niektóre ełckie media, przedstawiając zdanie dwóch stron sporu – miasta i proboszcza.

Problem w tym, że któraś ze stron prawdopodobnie mija się z prawdą, bo po zweryfikowaniu wypowiedzi przedstawia nam się inny obraz sytuacji. Tym bardziej że zastanowiła nas wybrzmiała już w mediach tzw. zgoda kościoła na remont ulicy. Nie do końca pasowało nam, w jakiej kwestii prawnej „miasto” potrzebowało takiej zgody.

Jak podaje Radio 5 „zdaniem księdza Walczaka, zgoda na remont ulicy i zwężenie chodnika, wydana przez poprzedniego proboszcza, ma wiele uchybień prawnych”.
– Z moich pobieżnych wiadomości, ponieważ nie mam kontaktu z moim poprzednikiem na urzędzie, wiem, że bardzo niechętnie chciał podpisać, zresztą zostało wydane przez niego pismo 4 stycznia 2018 roku. To pismo posiada wiele wad prawnych. Mój poprzednik nie miał zgody księdza biskupa ani zgody rady parafialnej, ani zgody naszego prowincjała, ponieważ jesteśmy zakonnikami, nie miała żadnej zgody – mówił Radiu 5 duchowny.

Natomiast wg „miasta” zgoda dotyczy tylko własności fragmentu gruntu, którego właścicielem jest zakon. A konkretnie pozwolenia na wymienienie starej nawierzchni chodnikowej na nową oraz w przyszłości, mówiąc kolokwialnie, łapania „kościelnych” rur spustowych do miejskiej deszczówki – na koszt miejskiego budżetu.

– Proces przygotowania inwestycji przebudowy ul. Wojska Polskiego trwał kilka lat – mówi Artur Urbański. – W tym czasie odbywały się konsultacje społeczne i zapytania o opinię zainteresowanych stron. Taką, pozytywną opinię uzyskaliśmy od ówczesnego proboszcza. Również w trakcie konsultacji społecznych nie spływały żadne uwagi lub wnioski dotyczące przebudowy tego skrzyżowania i przylegającego do kościoła chodnika. W tym obszarze nie wprowadzano również żadnych zmian po konsultacjach społecznych.

Kościelny postulat popiera radny Wesołowski, a kompromisu chce szukać Michał Tyszkiewicz.
Radny Tyszkiewicz uważa, że można by poszerzyć sporny fragment chodnika o 50 cm i mogłoby to rozwiązać problem. Natomiast radny Wesołowski idzie o krok dalej i chce przeprojektowania ulicy.

Wesołowski tragizuje?
– Czuję się zatrwożony perspektywą odebrania chodnika – informuje o swoich odczuciach Wesołowski. – Jak zobaczyliśmy, że nam go odebrano – to po prostu nie mogliśmy uwierzyć. Od lat chodziliśmy tam w procesji, a teraz to miejsce jest oddane samochodom — tragizuje w dalszej części swojego postu Robert Wesołowski.

Kłopot w tym, że nikt nikomu żadnego chodnika nie zabiera, a jedynie zwęża mały fragment o metr, co w dalszym ciągu umożliwi pochód procesji. Przekaz radnego jest zatem nieprawdziwy, ponieważ wynika z niego, jakoby miasto zabrało chodnik w całości wokół kościoła.

Ale podpis Wesołowskiego pod wnioskiem zastanawia nas także z innego powodu. Bo wychodzi na to, że radny nie czytał uważnie tego, pod czym się podpisał. Mianowicie deklaruje on, że jest zagorzałym przeciwnikiem „samochodów”. Tymczasem podpisuje się pod żądaniem parafian, którzy chodnik próbują „odzyskać” także w celach parkingowych, czyli chcą utrzymać przestrzeń „samochodocentryczną”. 😉

Pod wnioskiem podpisało się przeszło 800 osób. To znacząca liczba, której bagatelizować nie wolno. Szkoda tylko, że postulat wybrzmiewa zbyt późno. To znak, że mieszkańcy słabo interesują się sprawami miasta, tym bardziej że te informowało o zbliżającym się remoncie i konsultacjach od dawna. Do parafii należą też radni, którzy mieli dostęp do projektu i o sprawie mogli informować na bieżąco.

Nie może być tak, że grupa mieszkańców przez własne gapiostwo i bierny udział domaga się zmian po, a nie przed rozpoczęciem remontu. Nie zmienia się zasad w trakcie gry.