foto:Ełk Mówi

Dyktować swoje warunki, czyli nie iść! Zbojkotować!

To, że żadna władza nie lubi, jak jej się patrzy na ręce, wiadomo od lat. A miłość do mediów kończy się tam, gdzie zaczyna się krytyka. Władza potrafi strzelić „focha” nawet w błahej sprawie. Żyje w przeświadczeniu, że media powinny pokazywać jej sukcesy, a o porażkach czy nieprawidłowościach powinny zapomnieć. To schemat, który powiela się od lat i jest szczególnie widoczny w mediach lokalnych.
reklama

Była chęć szczera
Program „Ełk Mówi” powstał w ramach Szkoły Liderów Miasta Ełku. Szkoły, której patronował sam prezydent Andrukiewicz. To spotkania, które mają nas przybliżyć do problemów, z którymi boryka się miasto. Dziś wychodzi na to, że ugrupowanie Dobro Wspólne, z którego wywodzi się sam Andrukiewicz, wyłamało się z programu. Powód?


Odpowiedź na piśmie

Szanowni Organizatorzy — napisał do nas radny miejski Bogusław Wisowaty — szef Klubu DW i wiceprezes tego stowarzyszenia oraz Michał Tyszkiewicz. — „Pomysł debaty oceniamy pozytywnie i uważamy, że jest ona potrzebna, wszak dotyczyć ma przyszłości naszego miasta. Niestety, na spotkanie nie zaproszono osób, które mają na temat rozwoju Ełku i perspektyw dla młodzieży czy seniorów najwięcej do powiedzenia – przede wszystkim przedstawicieli władz miasta, które tę wspólną przyszłość kreują.

Jeśli debata ma być merytoryczna, to powinno się dopuścić do głosu także tych, o których ma być mowa, czyli przedstawicieli organizacji młodzieżowych, np. osoby z Młodzieżowej Rady Miasta oraz seniorów, np. członków Rady Senioralnej przy Prezydencie Miasta. Zwracamy także uwagę na zachwianą równowagę w reprezentacji poszczególnych klubów radnych miejskich i powiatowych w debacie.

W związku z powyższymi mankamentami radni „Dobra Wspólnego” nie wezmą udziału w spotkaniu, które zostało zaplanowane na 7 czerwca 2018 r. W trosce o przyszłość, rozwój naszego miasta i rozwiązywanie różnych problemów liczymy na organizację takiego wydarzenia, które debatą będzie nie tylko z nazwy.
Z wyrazami szacunku
Bogusław Wisowaty, Michał Tyszkiewicz

Nie iść!

Z pisma jasno wynika, że radni klubu DW nie przyjdą do programu. To ich strata. Ponieważ program nie jest dla nas tylko dla mieszkańców naszego miasta, można założyć, że radni nie mają nic do przekazania mieszkańcom, de facto swoim wyborcom. Nie pokusili się nawet o wydelegowanie radnego ze swojego klubu. A może nie ma w klubie radnego, który potrafi „mówić” do kamer? Pismo postanowiliśmy przeanalizować i rozłożyć na czynniki pierwsze. I dochodzimy do wniosku, że radny Wisowaty nie rozumie. Nasuwa się pytanie – po co w radzie miasta człowiek, który myli pojęcia, kto kogo reprezentuje w mieście.

Ale po kolei — zarzuty

 „Pomysł debaty oceniamy pozytywnie i uważamy, że jest ona potrzebna, …” – przykro nam, panowie radni, ale nie wy jesteście od oceny, jak i o ocenę debaty nikt Was nie pytał i nie ma co wchodzić w nie swoje kompetencje.

 „… Niestety, na spotkanie nie zaproszono osób, …młodzieży czy seniorów…” – zadajemy sobie pytanie, czy radni potrafią przeczytać tytuł debaty ze zrozumieniem, bowiem o młodzieży, nic w tytule nie ma. Czy radnym — człowiek młody kojarzy się tylko z uczniem w szkole? Czy człowiek 30 + jest stary? Nie rozumiemy, skąd pojawił się temat młodzieży. A może radni znają taką młodzież, która jeszcze podczas nauki zakłada działalność gospodarczą, płaci podatki, robi karierę w ełckich zakładach pracy? Czyli, krótko mówiąc, pracuje — produkuje na rzecz naszego miasta. Czy więc można powoływać się na młodzieżową radę, która składa się z „młodzieży” niepełnoletniej?

 Nie zaproszono „…przede wszystkim przedstawicieli władz miasta, które tę wspólną przyszłość kreują” – czytamy dalej. I tu mówiąc kolokwialnie „ręce opadają”. Jak to możliwe, że Wisowaty, który jest w radzie miasta od 2006 roku, mówi, że przyszłość tego miasta kreują władze. To zadajemy panu pytanie — od czego jest Rada Miasta Ełku. Bo my, jesteśmy przekonani, że to rada ma tę moc uchwałodawczą, czyli kreuje. Władze miasta, prezydent i jego zaplecze to władza wykonawcza, ta, która ma wykonać. Rozwiążmy w takim razie radę miejską, skoro nie jest kreatorem. Będzie wtedy oszczędniej ;-).

„Zwracamy także uwagę na zachwianą równowagę w reprezentacji poszczególnych klubów radnych miejskich i powiatowych w debacie”. — Jest nam ogromnie smutno, że radni przegapili, bądź nie zauważyli, że osoby biorące udział w debacie są zaproszone wg przynależności partyjnej, a nie klubowej. Wstydem dla radnych, w naszej ocenie, powinno być także to, że wskazując nam, jakoby władze miasta miałyby uczestniczyć już w tej debacie, chcą je „posadzić” na równi radny – prezydent. To chyba nie ta ranga i nie ta pozycja?

Refleksja

Przyjdzie czas na to, że w naszym programie zasiądą i władze, i mieszkańcy. Jednakże, w naszej ocenie, nieuczestniczenie w tej debacie to arogancja ze strony klubu miejskiego Dobra Wspólnego. Czy my, państwo radni, wtrącamy się do Was, i mówimy, kogo macie zapraszać do własnego domu? Wtrącanie się „między wódkę a zakąskę” nie jest chyba rolą radnych.
Zlekceważyliście mieszkańców, którzy powierzyli Wam mandat, jesteście osobami publicznymi i Waszym obowiązkiem jest uczestniczenie w dyskusjach, które pokazują problemy tego miasta. Tym bardziej że to Wy macie je rozwiązywać. Sugerując, że nasza debata jest tylko z nazwy, my śmiało możemy pokusić się o to samo, że miejscy radni z klubu Dobro Wspólne są też radnymi tylko z nazwy. Obrażanie się i bojkotowanie poprzez unikanie tego typu spotkań, nie spowoduje, że wydarzenie zniknie. Program bez udziału radnych z klubu miejskiego DW i tak się odbył.

Zespół Ełk Mówi.

Komentarze