Inspekcja życia, czyli PIC to BUC!

reklama

To wielki skandal, że tak duże obszary życia społecznego, jak czas wolny, wakacje, relaks i wypoczynek, nie są kontrolowane przez żadną państwową inspekcję.

W jednym z odcinków serialu „Świat według Kiepskich” pojawia się państwowy urzędnik, który przyszedłszy na inspekcję do kamienicy przy ulicy Ćwiartki 3/4 stwierdza liczne uchybienia i nieprawidłowości. Jednym z nich jest zagrażająca życiu mieszkańców kamienicy spłuczka w prywatno-publicznej toalecie, innym niebezpieczeństwo nagłej, niespodziewanej i występującej w miejscach publicznych erekcji. Na wszystkie te kłopoty można jednak zaradzić, stosować się do zaleceń urzędnika, ubezpieczyć się, kupić odpowiedni sprzęt i świat staje się bezpieczny. A jakie korzyści dla państwa, które dba o bezpieczeństwo i higienę życia obywateli!

Ten przedstawiony w krzywym zwierciadle paradoks absurdów wytwarzanych przez ingerencje w coraz większe połacie życia społecznego kontroli pod egidą godła państwowego zainspirował mnie do dalszych propaństwowych rozważań.
Dlaczego mamy tylko takie skromne instytucje, jak sanepid, PIP, GIF, GIODO i co tam jeszcze urzędnicza fantazja działająca w rytm prawa Parkinsona by nie wytworzyła. A przecież nikt właściwie nie kontroluje w jaki sposób, gdzie, jak i z kim wypoczywamy i „trwonimy” swój cenny czas, który moglibyśmy wykorzystać zdecydowanie bardziej „propaństwowo”. Czyż pieniądze z programu 500 + wydawane przykładowo na picie napojów energetyzujących zagryzanych czipsami przed ekranem telewizora, nie powinny być opodatkowane?

A wczasy pod gruszą?

To skandal, że żaden z urzędników nie kontroluje tego, jak i gdzie wypoczywamy! Trzeba powołać Państwową Inspekcję Czasu Wolnego z szerokimi uprawnieniami kontrolnymi i policyjnymi. Taki urzędnik przyszedłby podczas naszych wakacji, które oczywiście trzeba by było wcześniej zgłaszać i przejść odpowiednie kursy i kwalifikacje uprawniające do wyjazdu na wakacje, na dobroduszną kontrolę. Odpowiedzialne państwo nie może przecież pozwolić, ażebyśmy jechali nad morze albo w góry „w ciemno”, nie znając czyhających tam na nas na każdym kroku zagrożeń i niebezpieczeństw.

Firmy szkoleniowe już zacierają ręce – będą dodatkowe zlecenia i kasa od „jeleni”, którym zachciało się wypoczywać bez odpowiedniego zaświadczenia. A jakie pole do popisu dla systemu donosów obywatelskich! „Szanowny PIC-u. Uprzejmie informuję, iż mój sąsiad Kowalski wybiera się na wczasy do Chorwacji, a przecież on nie zna języka chorwackiego i nie ma płetw do nurkowania z atestem PIC-u. Wnoszę uprzejmie o kontrolę tego drania. Podpisano: Miłosierny Samarytanin”. I urzędnik PIC-u ochoczo leci w te pędy na kontrolę do Kowalskiego, trochę go postraszy mandatem, może jakaś „kopertówka” przy okazji wpadnie, a jak nie, to chociaż zobowiązanie do odwdzięczenia się, gdyż urzędnik stwierdzi, że wprawdzie płetwy nie mają atestu PIC-u, ale specjalna komisja (tzw. Czerezwyczajka) pod egidą Ministra Czasu Wolnego orzekła, iż nie jest to akurat warunek konieczny wyjazdu do Chorwacji. Co innego, gdyby Kowalski chciał jechać do Bułgarii albo na Litwę, nie mówiąc już o Karkonoszach albo Mazurach. A na kurs języka chorwackiego już się zapisał, firmę szkoleniową, tak się akurat przypadkowo składa, założył niedawno szwagier urzędnika. I jest pięknie, można wypoczywać!

Pójdźmy dalej. Dlaczego właściwie to obywatel miałby decydować, gdzie pojedzie na wakacje? Państwo nie może dopuścić do takiego chaosu i anarchii. Trzeba to ustawowo opisać i uregulować: Miłościwie nam panujący PIC ogłasza, iż Anno Domini 2020 mieszkańcy Mazur jadą wypoczywać w Bieszczady, Kujawianie pędzą nad Bałtyk, Podlasianie na Polesie (zgodnie z umową z Białoruskim Urzędem do Spraw Czasu Wolnego, w skrócie BUC) …
Pojawia się oczywiście klasyczny paradoks – kto kontroluje kontrolerów? Na to też jest proste rozwiązanie. Trzeba powołać Główny Inspektorat do Spraw Nadzoru nad Państwową Inspekcją Czasu Wolnego (GIPI). Potem – Państwowy Instytut Regulacji Rynku Czasu Wolnego, który będzie nadzorował PIC i GIPI. I tak dalej, ad absurdum.

Adaś  Lejwoda 🙂