zdjęcie ECK

Kawiarnia przy ECK – dlaczego nikt nie zostaje tu na dłużej?

W teorii to miejsce, które powinno tętnić życiem. Spacerowicze leniwie suną promenadą, latem nad brzegiem jeziora gromadzą się tłumy, a w pobliskim amfiteatrze odbywają się koncerty i wydarzenia kulturalne. Można by pomyśleć, że prowadzenie kawiarni w takiej lokalizacji to gotowy przepis na sukces. A jednak rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Kawiarnia przy Ełckim Centrum Kultury zmienia właścicieli jak w kalejdoskopie. Jedni przychodzą pełni entuzjazmu, drudzy odchodzą z rozczarowaniem. Dlaczego to miejsce nie potrafi na stałe wpisać się w gastronomiczną mapę Ełku?
reklama

Lokalizacja to za mało

Teoretycznie ECK oferuje idealne warunki dla działalności gastronomicznej. Bliskość jeziora przyciąga turystów, a wydarzenia kulturalne w centrum mogłyby zapewniać stały dopływ klientów. Ale jak pokazuje historia tego miejsca, samo położenie nie wystarcza. Dziś klienci szukają nie tylko dobrej kawy, ale także atmosfery, do której chce się wracać. Modne wnętrza, spójna koncepcja, wyróżniające się menu – to właśnie te elementy sprawiają, że kawiarnia nie jest jedynie sezonowym przystankiem, ale miejscem, które buduje swoją markę i zyskuje lojalnych gości.

Tymczasem kolejne podejścia do prowadzenia lokalu przy ECK przypominają krótkoterminowe eksperymenty, które szybko się kończą. Brakuje pomysłu, który wyróżniłby tę kawiarnię na tle konkurencji. A w Ełku konkurencja jest duża – od klimatycznych kawiarenek, przez modne bistro, po sieciowe lokale, które mają swoją stałą klientelę. Aby się przebić, nie wystarczy otworzyć drzwi i liczyć na to, że ludzie sami przyjdą.

Trudna współpraca czy brak elastyczności?

Jednak nie tylko najemcy mogą być tu problemem. Trudno nie zauważyć, że od lat historia tej kawiarni wygląda tak samo – kolejne osoby podejmują wyzwanie, ale po krótkim czasie rezygnują. Może więc problemem jest także podejście ECK? Jeśli warunki wynajmu są zbyt sztywne, a umowy nie dają przestrzeni do rozwoju, nawet najlepszy pomysł nie będzie miał szans na realizację.

Być może czas na nowe podejście do współpracy z gastronomią? Zamiast traktować kawiarnię jako wynajmowaną przestrzeń, można by stworzyć bardziej partnerski model, który wspierałby długofalowy rozwój lokalu. Może warto pomyśleć o bardziej elastycznych warunkach, które pozwolą najemcom inwestować w miejsce i rozwijać biznes bez obaw, że wkrótce będą musieli się wynosić?

Potrzebna zmiana scenariusza

Jedno jest pewne: to miejsce ma potencjał, który do tej pory pozostaje niewykorzystany. Można by tu stworzyć kawiarnię z prawdziwego zdarzenia – taką, gdzie goście będą mogli napić się aromatycznej kawy z widokiem na jezioro, zatrzymać się na chwilę i poczuć, że to miejsce ma swoją duszę.

Ale żeby tak się stało, potrzeba czegoś więcej niż kolejnej zmiany szyldu. Potrzebna jest przemyślana wizja, a także warunki, które pozwolą ją zrealizować. Bo jeśli nic się nie zmieni, za kilka miesięcy historia znów się powtórzy – nowy najemca, nowe nadzieje i kolejne rozczarowanie. A przecież można inaczej. Można stworzyć coś trwałego, coś, co na stałe wpisze się w kulturalno-gastronomiczny krajobraz Ełku.

Pytanie tylko, czy tym razem ktoś odważy się napisać inny scenariusz.