Kolejna porażka przewodniczącego Michała Tyszkiewicza. Rada nie kupiła politycznej demonstracji

Podczas wczorajszej sesji Rady Miasta Ełku doszło do sytuacji, która rzuca cień na styl przewodniczenia Michała Tyszkiewicza. Pomimo rzetelnej pracy Komisji Skarg, Wniosków i Petycji i jednoznacznej rekomendacji uznania skargi na prezydenta miasta za bezzasadną, przewodniczący rady postanowił pójść pod prąd i zakwestionować uchwałę komisji. Efekt? Spektakularna porażka – nie tylko polityczna, ale i wizerunkowa.
reklama

Przejrzystość procedury, zaskakujące ingerencje
25 marca 2025 r. do Rady Miasta Ełku wpłynęła skarga dotycząca rzekomych nieprawidłowości w jednej z ełckich szkół. Komisja Skarg, Wniosków i Petycji – zgodnie z procedurami – skierowała zapytania do prezydenta oraz kierownika jednostki oświatowej. Odpowiedzi nadeszły w terminie, a skarżący zostali poinformowani o możliwości udziału w posiedzeniu komisji.

8 kwietnia komisja stwierdziła, że sprawą już zajmuje się właściwy organ – Sąd Rodzinny i Nieletnich – i nie stwierdziła uchybień ze strony prezydenta. Zgodnie z zasadami, zarekomendowano uznanie skargi za bezzasadną.

Wydawało się, że temat został formalnie i merytorycznie zamknięty. A jednak nie dla wszystkich.

Przewodniczący wychodzi przed szereg
Wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi, przewodniczący rady Michał Tyszkiewicz postanowił podważyć stanowisko komisji. Choć nie jest członkiem Komisji Skarg, Wniosków i Petycji – a jej członkowie działali zgodnie z przepisami – Tyszkiewicz wystąpił z własną inicjatywą, kierując pismo do miejskiego radcy prawnego już po zakończeniu prac komisji. Celem uzyskania opinii prawnej, która miała najwyraźniej posłużyć jako narzędzie do zdjęcia uchwały z porządku obrad. Warto też dodać, że swoje zdanie, sprzeczne z działaniem komisji, wyraził radca prawny.

Prawnik – zgodnie z oczekiwaniami – przygotował opinię, która wpisywała się w linię argumentacyjną przewodniczącego. Jednak to nie przekonało radnych. Gdy na sesji Tyszkiewicz zgłosił wniosek o usunięcie uchwały z porządku obrad, spotkał się z wyraźnym sprzeciwem. Nawet część radnych klubu Dobra Wspólnego – z którego sam się wywodzi – zagłosowała przeciwko jego propozycji.

Głosowanie, które mówi wszystko
Rezultat głosowania mówi sam za siebie:

Za zdjęciem uchwały z porządku obrad: 8 radnych (Awramik Ewa, Bania Krzysztof Zbigniew, Karaś Rafał, Kemicer Nikodem Wacław, Surynt Andrzej, Tyszkiewicz Michał Zdzisław, Wasilewski Dariusz, Wiloch Krzysztof Zbigniew|)
Przeciw: 11( Banasiuk-Gierasimiuk Jolanta Maryla, Cegiełka Łukasz, Dzienisiewicz Ireneusz, Gałązka-Szejda Aleksandra, Hasulak Andrzej Marek, Klimowicz Robert, Orzechowski Andrzej, Sawczyński Mirosław, Szejda Aleksandra Barbara, Szelążek Włodzimierz, Wszeborowska Agnieszka)

Wstrzymujących się: 0
Brak głosu: 1 (Aneta Wolna)
Nieobecnych: 3

Co istotne – przeciwko Tyszkiewiczowi zagłosowali także przedstawiciele jego własnego środowiska politycznego. Taka sytuacja nie zdarza się często i jest wyraźnym sygnałem, że przewodniczący utracił polityczne zaufanie w tej konkretnej sprawie.

Po odrzuceniu wniosku Tyszkiewicza, radni bez większych kontrowersji przegłosowali uchwałę zgodną z rekomendacją Komisji Skarg, Wniosków i Petycji.

Próba sił czy nieprzemyślany manewr?
Zachowanie Michała Tyszkiewicza może budzić uzasadnione pytania o granice uprawnień przewodniczącego rady i jego rozumienie roli, jaką pełni w samorządzie. Komisje działają na mocy prawa, a ich wnioski – choć mogą być przedmiotem debaty – powinny być traktowane z należytą powagą. Tymczasem Tyszkiewicz, zamiast wesprzeć pracę komisji, wyraźnie próbował narzucić własną interpretację, obudowaną dodatkową opinią prawną, która nijak nie zmieniała faktu, że cała procedura została przeprowadzona rzetelnie i zgodnie z obowiązującym prawem.

Czy była to próba politycznego wpływu? Czy może próba pokazania siły? Jedno jest pewne – zakończyła się fiaskiem.

Komentarz redakcyjny
To nie pierwsza sytuacja, w której Michał Tyszkiewicz podejmuje kontrowersyjne decyzje, próbując wywierać wpływ na procesy, które powinny pozostać niezależne. Jednak tym razem granice zostały wyraźnie przekroczone – i zostało to zauważone przez radnych. Pokaz siły okazał się pokazem słabości. W samorządzie liczy się merytoryka, nie ambicje. Tę lekcję przewodniczący Tyszkiewicz powinien dziś odrobić. I to w trybie pilnym.