facebook MKS Mazur Ełk

Lokomotywa ostro przyhamowała

reklama

Najpierw fakty. Mazur Ełk ukończył rundę jesienną III ligi na przedostatnim miejscu w tabeli, z 17 potyczek wygrał tylko dwie. Ostatni mecz to walka u siebie z Polonią Warszawa i porażka 0:3. Bieda jest taka, że na Mazura zrzucili się kibice Polonii, których siedemdziesięciu przyjechało do Ełku i zebrali 600 zł, które przekazali na MKS. Piłkarze ełccy z opóźnieniem wyszli na to spotkanie na murawę z szatni w ramach protestu.

Teraz opinie i spekulacje.

Przeciwko komu był protest piłkarzy?

— Nie przeciwko zarządowi, prezes był w szatni, rozmawiał z piłkarzami, to był protest wobec sytuacji finansowej klubu, braku pomocy z zewnątrz — usłyszeliśmy od jednego z członków zarządu MKS-u. — Zawodnicy chcieli w ten sposób zwrócić uwagę na problemy finansowe klubu. My się z ich protestem utożsamiamy.

Co dalej?

— Czekamy, organizowane jest spotkanie kilku firm ełckich, władz klubu oraz prezydenta miasta w celu podjęcia jakiejś próby deklaracji, jeśli chodzi o pomoc finansową — mówi nam osoba zarządu Mazura. — Sytuacja jest zła, runda się skończyła, na każdy wyjazd zbieraliśmy pieniądze, to co się stało w sobotę, gdy kibice Polonii zrobili zrzutkę to bardzo fajne, chwała im za to, ale jest to dla nas w pewnym stopniu upokarzające, chociaż oczywiście serdecznie dziękujemy za taką formę wsparcia.

Co na to władze Ełku?

— Pomagaliśmy, pomagamy i będziemy pomagać dla tak zasłużonego klubu, jakim jest Mazur — mówi Tomasz Andrukiewicz, prezydent miasta. — W tym roku przekazaliśmy ponad 400 tys. zł na Mazura, podobnie było w roku ubiegłym, stanowi to prawie 70 proc. budżetu klubu. Jestem cały czas w kontakcie z prezesem i członkami zarządu, spotykamy się regularnie i oczekuję na jakieś wiążące informacje o tym, że jest w końcu ten od dawna oczekiwany sponsor.

Komentarz

„Panowie policzmy głosy” – powiedział klasyk. Jaką siłą w przeliczeniu na decyzje wyborcze dysponują sympatycy Mazura? Wydaje się, że niebyt wielką. Są głośni i widoczni, ale nie przekłada się to prawie wcale na jakieś znaczące poparcie lub jego brak przy urnach wyborczych. Może warto to zmienić, chociaż taka szansa pojawi się dopiero za 5 lat. Władza liczy się z tym, kto może jej coś zaoferować, a konkretnie z tymi, którzy na nią głosują lub nie, najbardziej z tymi, którzy robią to tłumnie, przekonując i namawiając innych.

Adam Sobolewski