Wierni z parafii w Starych Juchach nie zgadzają się z decyzją biskupa, który postanowił przenieść proboszcza Jana Adaszczyka do Kowal Oleckich. Pod kościołem p.w. Trójcy Przenajświętszej zebrało się kilkadziesiąt osób, by wyrazić swój sprzeciw wobec działań Ełckiej Kurii Diecezjalnej.
— Ksiądz biskup w ogóle nas nie wysłuchał, nie potraktował poważnie — mówi jeden z protestujących. — Chcemy, aby nasz proboszcz pozostał w parafii!
— Dowiedzieliśmy się z sąsiedniej parafii, bodajże 27 czy 28 czerwca, że biskup Jerzy Mazur zamierza odwołać nam proboszcza — mówi Jerzy Mikucki, mieszkaniec Bałamutowa — Od razu jedna z pań zadzwoniła do Kurii Biskupiej i poprosiła o spotkanie. Czekaliśmy kilka dni na przyjęcie. Na spotkaniu, zamiast biskupa Jerzego Mazura, pojawił się jego zastępca, biskup Romuald Kamiński. Wydawało nam się, że rozmowa idzie w dobrym kierunku i że osiągniemy konsensus. Niestety, z każdą kolejną minutą było coraz gorzej. Nasze nadzieje nikły. Odjechaliśmy, zostawiając biskupowi Kamińskiemu petycję z podpisami około 400 niezadowolonych parafian, które zebraliśmy tylko w jedną niedzielę. Dwie panie złożyły jeszcze później pismo do Kurii Biskupiej, ale odpowiedź chyba nie nadeszła.
KURIA JAK BETON — NIE DO PRZEBICIA?
Parafianie ze Starych Juch postanowili raz jeszcze spróbować przekonać biskupa. Kilkuosobowa delegacja udała się ponownie z wizytą do Ełku.
— I znów nie udało nam się porozmawiać z biskupem Jerzym Mazurem — mówi Jerzy Mikucki. — Przyjął nas kanclerz — ks. Marcin. Rozmowa była taka jak za pierwszym razem. „My tylko wykonujemy polecenia ordynariusza, czyli biskupa”.
POTRAKTOWANI NIEPOWAŻNIE?
— Mamy przepiękny zabytkowy kościół, który wczasowicze podziwiają każdego roku — mówi Jerzy Mikucki. — To poniekąd zasługa naszego proboszcza Adaszczyka, który jest wspaniałym gospodarzem, menadżerem i kapłanem. Przez 11 lat zrobił z kościoła prawdziwą „perełkę”. Mało tego, jest przyjacielem ludzi i ma podejście do wiernych. Ludzie, którzy od lat nie chodzili do kościoła, powrócili do niego. Jaki to jest cenny dar? Wierzyliśmy w to, że przekonamy biskupa, aby proboszcz z nami pozostał. I nastąpił ten feralny dzień. Biskup jak postanowił, tak zrobił. Wezwał naszego proboszcza do siebie i wręczył mu dekret o przeniesieniu do Kowal Oleckich. Proboszcz oficjalnie musiał go przyjąć, bo przysięgał przecież posłuszeństwo biskupowi. Ale my, parafianie się z tym nie godzimy! Mamy żal do biskupa Jerzego Mazura, że nas w ogóle nie wysłuchał. Nie potraktował nas poważnie!
Nowy proboszcz ma objąć parafię pw. Trójcy Przenajświętszej w Starych Juchach 18 sierpnia. Wierni się nie poddają i zapowiadają dalsze protesty. Czy przyniosą one skutek? Zapytaliśmy o to rzecznika Ełckiej Kurii Diecezjalnej.
— Ksiądz biskup podjął decyzję, że zmieni w tym roku około 20 proboszczów — mówi ks. dr Marcin Maczan, rzecznik Ełckiej Kurii Diecezjalnej. — To są działania administracyjne, których dokonuje się w Kościele Katolickim co jakiś czas, od dziesięcioleci. Proboszczowie godzą się na to w momencie przyjęcia święceń. Rozumiemy, że parafianie doceniają wkład proboszcza, natomiast nie ma powodu do oburzania się. Po co są te zmiany? Przede wszystkim po to, żeby dawać proboszczom możliwość poznania nowego środowiska i pracy w tym środowisku. A czasami jak się zmieni miejsce, to i gorliwość jest większa, bo na nowo trzeba zacząć budować wspólnotę. Sprawy materialne są ważne, ale najważniejsze jest duchowe budowanie wspólnoty. Z tym bywa bardzo różnie.
PRÓBA WIARY?
Zapytaliśmy Kurię, czy nie obawia się, że przywiązani do proboszcza Adaszczyka parafianie odsuną się od Kościoła, kiedy zabraknie ich przewodnika duchowego?
— Jeśli parafianie są nauczeni religijności, miłości i posłuszeństwa wobec woli Pana Boga, która jest wyrażana czasami właśnie przez takie decyzje, to nie odsuną się od Kościoła — dodaje ks. dr Marcin Maczan. — Warto się zastanowić, czym ta reakcja na zmianę proboszcza jest powodowana? I zadać pytanie: czy rzeczywiście jesteśmy w Kościele i żyjemy jako wspólnota?
— To może być próba wiary. Proboszcz przyjął dekret, jest otwarty na nową placówkę i nie ma powodu, żeby na dzień dzisiejszy biskup zmienił swoją decyzję.