(Fot Wilki. Zdjęcie Jarek Szymczak ze Stowarzyszenia Z Szarym za płotem)

Nie taki wilk straszny, jak o nim opowiadają…

Czy taki wilk straszny, jak o nim opowiadają? Zdecydowanie nie. Obecność wilka w naszym sąsiedztwie wzbudza mieszane uczucia, jednak z tym drapieżnikiem można (i trzeba) nauczyć się żyć „za płotem". Joanna Kulikowska członkini Stowarzyszenia Z Szarym Za Płotem opowie, jak to z tymi wilkami jest. Joasia jest też autorką tego tekstu.
reklama

Dawno, dawno temu, za górami za lasami… Tak zaczyna się niemal każda bajka, tak też powinny zaczynać się artykuły o wilkach, które w ostatnim czasie wysypują się jak grzyby po deszczu. Jak podbić czytelność? To banalnie proste – potrzebna jest sensacja, wzbudzenie przerażenia, strachu, rozgrzanie wyobraźni. Wilk działa obecnie najlepiej, jest też tematem politycznym, a więc buduje się na nim kampanie, mówiąc o nim, kupuje się wyborców. 

Naród musi i ma się bać, z uwagi na dbałość o „bezpieczeństwo” nie zważa się na logikę, a coraz szersze kręgi szerzą panikę, w tym wypadku związaną z wilkiem. Niektórych polityków również poniosła ułańska fantazja, chociażby pewna posłanka zaczęła wypytywać leśników i myśliwych, szukając rzekomo argumentów odnośnie „zarządzania” tym gatunkiem, co z zarządzaniem nic wspólnego nie ma, a doprowadzi jedynie do celowego odstrzału tych drapieżników… Ale jak ma prowadzić do czegoś innego, skoro sonduje się głównie myśliwych? Nikt nawet nie zadaje pytań dla znawców tematu, dla osób, które posiadają ogromną wiedzę o tych drapieżnikach.

Media z kolei prześcigają się w „clickbaitowych” tytułach. Słyszeliśmy już o wilkach ludojadach, na naszych lokalnych portalach głośno było o zagryzieniach psów, a w samych artykułach widniały zdjęcia pięknych dużych tropów, ale… psa. Co więcej, niektórzy „redaktorzy” z ogólnopolskich portali wykorzystywali fotografie grup wilków z Ameryki Północnej, sugerując, że są to wilki z Bieszczadów.

Od dziecka wmawia się nam, że wilk jest zły, dzieciom czyta się „Czerwonego Kapturka”, w którym to zły wilk chce pożreć biedną małą dziewczynkę. Celowo również straszy się dzieci tym złym i groźnym wilkiem. Jaki jest naprawdę wilk? Wystarczy jednak trochę chęci, zagłębienia się w wilczą naturę, behawioryzm, zachowanie i zwyczaje, by ocenić, że nie taki wilk straszny, jak o nim opowiadają. Wilki to niezwykle rodzinne i socjalne zwierzęta.

Fot. Ciekawski wilk. Zdjęcie Łukasz Jędrzejewski ze Stowarzyszenia z Szarym za płotem.

SKĄD TE WILKI?

Wycinki lasów, budowanie domów, a nawet całych osiedli w sąsiedztwie lasów, zabieranie terenów łowieckich zwierzętom – to główne czynniki „podchodzenia” wilka w rejony zabudowań. Widok sarny, jelenia, łosia, zająca czy lisa za oknem cieszy, pamiętajmy, że to naturalne pożywienie wilków, którego poszukują, na które polują, również z tego powodu zbliżając się do wsi czy miast. Ale czy za każdym razem to na pewno wilk? Istotne jest rozpoznanie. 

Wilk nie jest słodkim zwierzaczkiem, to drapieżnik, który poluje, by przetrwać. I tym różni się od watah wałęsających się dzikich psów, za których ataki często winą obarcza się właśnie wilki. Niezwykle często to watahy dzikich psów atakują zwierzęta gospodarskie. Jednak zdziczałe psy bawią się ofiarami, zagryzają je, nie zjadają, wypruwają przewody pokarmowe.

GRUPA RODZINNA I TERYTORIUM

Zauważyć należy przede wszystkim, że liczebność grup rodzinnych w Polsce niezwykle rzadko przekracza 10 osobników (zwykle 4-6). Biorąc pod uwagę fakt, że jedna grupa rodzinna żyje na powierzchni od 80 do nawet 400 km(dla porównania powiat ełcki to 1112 km2), ich dokładne zliczenie jest niezwykle trudne i skomplikowane. Zdrowy wilk jest w stanie dziennie pokonać dystans nawet 30-40 km, więc jednego dnia może być zauważony w kilku miejscach, co nie oznacza, że jest to kilka watah na danym regionie. Nic bardziej mylnego. Teren grupy rodzinnej jest tylko jej, każda grupa ma swój określony obszar bytowania, wilki to zwierzęta ogromnie terytorialne. Grupy rodzinne nie przemieszczają się również w całości, często rozdzielają się, polują w podziale. Śmiertelność wilka, szczególnie w pierwszym okresie życia jest znaczna – spowodowane jest to głównie konkurencją z innymi grupami rodzinnymi, ale również chorobami, takimi jak, chociażby, świerzb.

Co roku z grupy rodzinnej odchodzi najstarsze potomstwo, migruje w poszukiwaniu swojego terytorium i partnera. To właśnie w okresie jesienno-zimowym można spotkać pojedyncze wilcze osobniki.

WILK A PSY I ZWIERZĘTA GOSPODARSKIE

Odnośnie terytorializmu wilków… tu rodzi się największy problem – psy domowe i podwórkowe. Pies od zarania dziejów jako drugi psowaty, stanowi dla wilka największą konkurencję. Jego zapach jest wskazówką zagrożenia ich terenu, ich grupy rodzinnej. Psy puszczane samopas na terenie wilków (w lesie, na łąkach, polach) to dosłowne proszenie się o problemy. Wilk wyczuje zapach psa, może zaatakować go już na swoich terenie, może również „po niego” wrócić, wówczas podejdzie do zabudowań, ba! wejdzie na posesję. Tak ważne jest więc odpowiednie zachowanie nas, ludzi, osób odpowiedzialnych za psy. Posesja, na której zostawiamy psa, szczególnie w rejonie bytowania wilków, powinna być ogrodzona, zamykana. Nie wyrzucajmy też resztek pożywienia, szczególnie mięsa, nabiału, jaj. Hodowcy często wyrzucają pozostałości poporodowe (jak łożyska) również w pobliżu budynków gospodarskich. Tym przyciągamy wilki do zabudowań, powoduje to, że wracają one w miejsca, gdzie zdobycie pożywienia jest niezwykle proste, to taki darmowy szwedzki stół, z którego każdy by skorzystał. Odpowiednie zabezpieczenie dotyczy również zwierząt gospodarskich: bydła, owiec, kóz, drobiu, alpak, jeleniowatych itd. – stanowią one łatwy cel dla wilka, a często ich ogrodzenie nie stanowi dla tych zwierząt żadnego problemu. Warto również zainwestować w odpowiednie psy pasterskie, broniące stad zwierząt, szczególnie gdy utrzymuje się je na pastwiskach całodobowo, przydatne są również specjalne fladry, pastuchy kilkustopniowe.

Bezpodstawne oskarżanie wilka ostatnio o wszelkie tragedie, które dzieją się w Polsce, ma jeden cel – doprowadzenie do odstrzału tego gatunku. Chwytliwe tytuły artykułów: „wilk ludojad”, „wilk zagryzł”, „wilk w wiosce”, „uważajcie na dzieci” – mają służyć antywilczej propagandzie. Bo ile w Polsce było zagryzień człowieka przez wilka? Zero! Wilki owszem, w kilku wypadkach „pokąsały” – jeden z nich był chory, dwa kolejne były bezsensownie dokarmiane przez ludzi… Co więcej, po wilkach naprawdę mało co zostanie – strzępki sierści, twardsze kości. Wilk nie marnuje pożywienia, czyści do cna. Nie wińmy wilka za całe zło tego świata.

Człowiek stanowi dla wilka ogromne zagrożenie, to jego zapachu wilki się boją, unikają bezpośrednich spotkań z nim. Większość spotkań człowieka z wilkiem jest przypadkowych, a wilk w momencie dostrzeżenia człowieka, zwykle „daje dyla” najszybciej jak się da.


CZY ODSTRZAŁ TO DOBRY POMYSŁ?

Co do odstrzału – w przypadku odstrzelenia osobnika czy dwóch z grupy rodzinnej, nie spowoduje to, że zwierzęta ta przestaną podchodzić do miast, wiosek, zabudowań czy zwierząt gospodarskich. Wręcz przeciwnie – osłabiona wówczas grupa (w szczególności, gdy zginęłaby samica czy samiec dominujący) będzie poszukiwała łatwego pożywienia, a bez wątpienia takim są nieodpowiednio zabezpieczone zwierzęta gospodarskie.

Kolejny argument za odstrzałem wilka, którym atakuje się z każdej strony, to ten, że niedługo w lasach nie spotkamy jeleniowatych, zajęcy, dzików i innych gatunków zwierząt. Dla porównania: obecnie populacja wilka w całej Polsce to plus -minus 2000 osobników, natomiast saren i jeleni jest łącznie ponad 1,1 miliona osobników, 32-33 tysiące łosi, natomiast populacja dzika znacząco została zredukowana przez myśliwych jako „walka z ASF” (celowo w cudzysłowie, bo z zasadami bioasekuracji często nie miało to nic wspólnego). Zauważyć należy, że u wilka do rozrodu przystępuje w każdej grupie rodzinnej jedynie para dominująca (jedyne niespokrewnione ze sobą osobniki w grupie), natomiast u pozostałych gatunków mogą przystąpić wszystkie osobniki, co znacznie zwiększa ich szanse reprodukcyjne, a jednocześnie na powiększenie liczebności gatunku. Nie jest więc fizycznie możliwe, żeby to właśnie wilki przyczyniły się do depopulacji, chociażby jeleniowatych.

Natomiast nie od dziś wiadomo, że to właśnie wilk stanowi największą konkurencję dla polujących, którzy to właśnie najbardziej zabiegają o jego odstrzał.

Zdecydowanie Z SZARYM ZA PŁOTEM da się żyć. Zanim ocenimy wilka, dowiedzmy się o nim więcej. Zapraszamy na stronę internetową (https://zszarymzaplotem.pl/) i Facebooka Stowarzyszenia (grupa Z SZARYM ZA PŁOTEM). Można tam znaleźć, chociażby webinary o korelacjach pies-wilk, co zrobić w przypadku ataku, jak i wiele innych przydatnych informacji. Przypominam, że wilk jest pod ścisłą ochroną i miejmy nadzieję, że tak zostanie.

Jako stowarzyszenie prowadzimy również działania edukacyjne dla gmin, dorosłych i dzieci.

Joanna Kulikowska, członek stowarzyszenia „Z SZARYM ZA PŁOTEM”


 

Komentarze

1 Comment

  • Brawa dla autora! Wreszcie sensowna wypowiedź.

Comments are closed.