Jakie są „cienie” służby w wojsku?
A.P.: Kadeci, którzy chcą wejść w struktury wojska, muszą mieć świadomość tego, że będzie to miało wpływ na ich życie prywatne. Że będą musieli wybrać sobie takiego partnera życiowego, który potrafi czekać, zrozumieć, zaakceptować. Żołnierze często wyjeżdżają, czasami z dnia na dzień otrzymują informację, że trzeba się będzie dyslokować 200, 400, czy 600 kilometrów od domu. Jeżeli ktoś nie potrafi czekać na takiego żołnierza, to zaczynają się dramaty życiowe. Chcemy, żeby nasi kadeci nauczyli się rozsądnego podejścia do życia, i odpowiedzialności, za siebie, i za innych. Chcemy, żeby czas nauki był również czasem na świadome decyzje o założeniu rodziny.
Szkolicie do zawodów: żołnierz, policjant, strażak?
A.P.: Zgadza się. Uczniowie przechodzą cały cykl szkolenia, który jest im potrzebny do tego, żeby startować w rozmowach rekrutacyjnych do różnych formacji. Natomiast nie da się wejść w struktury żadnej formacji bez takiego przygotowania stricte wojskowego, bez nauczenia się regulaminów, dyscypliny i procedur. One są do siebie bardzo zbliżone w tych wszystkich formacjach, dlatego nie tworzymy kolejnych profili, tylko ukierunkowujemy na różne możliwości. Dla jasności, prowadzimy tylko klasy wojskowe!
Najbardziej doniosłym wydarzeniem w dziejach CEM-u było?
A.P.: Przysięga w Bemowie Piskim 26 sierpnia 2018 roku. To było niezwykłe wydarzenie, dlatego że po raz pierwszy, w skład żołnierzy nowo zaprzysiężonych, weszli zarówno kadeci szkoły, jak i nauczyciele. Kadra nauczycielska daje przykład dzieciom i stara się pokazać im, że można i że warto. To nie takie proste, w wieku 40-45 lat, z powrotem, albo po raz pierwszy, wcielić się do wojska. Chylę czoła przed tymi ludźmi, którzy robią to dla przykładu. Dwie panie, które uczą w CEM-ie wychowania fizycznego, zgłosiły akces wejścia w struktury sił zbrojnych. Przeszły okres przygotowawczy i 26 sierpnia złożyły przysięgę.
Przysięga wojskowa to dla mnie bardzo wzruszający moment. Kiedy widzę takiego kadeta na placu, jak zaczyna defiladę, i łzy ciekną po jego twarzy, to wiem, że kroczymy dobrą drogą. Z nadzieją ogromną, że batalion w Ełku zostanie utworzony, jak najszybciej, że nasi absolwenci wejdą do tego batalionu i że wojsko do Ełku wróci.
Jest Pani wzorem dla swoich uczniów?
A.P.: Dzisiaj młodzież nie patrzy na to, co jest na papierze, dzisiaj młodzież oczekuje żywego przykładu. Oni chcą dać szacunek, ale za szacunek. Musimy stać się dla nich autorytetem, na wszelkie możliwe sposoby. Nie chodzi o to, żebym razem z nimi słuchała tej samej muzyki czy oglądała te same filmy. Jeśli stanę się dla nich autorytetem w jakiejś dziedzinie, to zaczną mi wierzyć, zaczną mi ufać, i zaczną mnie szanować. Dzisiejsza młodzież nie jest zła, jest taka sama jak kiedyś. Tylko pogubiła autorytety. Trzeba po prostu uporządkować ich świat.
Sukcesy, którymi warto się pochwalić?
A.P.: Byliśmy w Orzyszu na VIII Biegu Tygrysa (18 sierpnia). Zabezpieczaliśmy imprezę, sędziowaliśmy, i startowaliśmy w biegu. Kadeci zdobyli wielką beczkę, jako najmłodsi uczestnicy zawodów. Pokonali przecież 30 kilometrów, z bardzo trudnymi przeszkodami. Wielu ukończyło bieg boso, tak byli zmęczeni. Nikt się nie poddał. Jestem z nich bardzo dumna. Mamy też za sobą organizację wyjazdu na Łotwę, gdzie młodzież brała udział w zgrupowaniu międzynarodowym klas NATO. Nasi kadeci reprezentowali Polskę. Pokazali Mazury, pokazali Ełk. Zgrupowanie wizytował sam prezydent Łotwy. Warto docenić wysiłki tych młodych ludzi, bo oni osiągają naprawdę coś wielkiego.
Ktoś ich do tego motywuje?
A.P.: Motywację trzeba wciąż pobudzać. A to wymaga wiele czasu i poświęcenia. Dlatego moja rodzina nie ma wyjścia, musi pogodzić się z tym, że ja tutaj połowę życia spędzam. Mam tu swoją kanapę i swoje ubrania. Zdaję sobie z tego sprawę, że to jest duży wysiłek, i doceniam to.
Czego życzyłaby Pani sobie w przyszłości?
A.P.: Zawsze powtarzam, że jestem pierwszym dyrektorem Centrum Edukacji Mundurowej. Pierwszym, dlatego że mam nadzieję, że nie ostatnim. Bardzo bym chciała dożyć momentu, kiedy przyjdę pod bramę szkoły, jako staruszka o lasce, i CEM będzie nadal funkcjonował. To jest marzenie mojego życia. Chciałabym, żeby ta szkoła wpisała się w historię miasta Ełku. Mam nadzieje, że któregoś dnia CEM-em będzie zarządzał któryś z naszych absolwentów, ktoś, taki, komu będzie zależało, i kto nie będzie tego robił dla kariery. To szkoła z duszą! Spoczywa na nas ogromna odpowiedzialność, bo co zakodujemy w głowach naszych uczniów, z tym oni pójdą w świat. Czas upływa. Jesteśmy coraz starsi i to nie my będziemy bronić tego kraju, tylko oni. Ci młodzi ludzie będą odpowiedzialni za nasze bezpieczeństwo. I nie mówię tu na wypadek wojny. Mówię o takim bezpieczeństwie, z którego nie zdajemy sobie sprawy. Kiedy pracujemy, rozwijamy się, wychodzimy na spacer, czy do sklepu, to ktoś czuwa nad tym, żeby nic nam się nie stało. Młodzież, którą szkolimy, nie jest przygotowana tylko do tego, żeby wziąć karabin do ręki i iść na pole walki. Mam nadzieję, że nigdy w życiu nie będę musiała sprawdzić ich umiejętności.
Ta młodzież, nauczona jest tego, jak reagować w sytuacjach kryzysowych. Wie, jak się zachować w przypadku katastrofy ekologicznej, budowlanej itd. To młodzież, która będzie umiała zadziałać na miejscu wypadku drogowego, która będzie umiała zabezpieczyć dużą grupę ludzi, zorganizować transport, i przejazd. To młodzież, która jak wsiądzie do pociągu, to najpierw lokalizuje system gaśniczy. Wszystko się może zdarzyć. Mamy do dyspozycji 200 ludzi, którzy wiedzą co robić, w których ja wierzę. To jest potencjał, który miasto powinno wykorzystać.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Agnieszka Czarnecka.