Odnaleziono zwłoki w jeziorze. To może być Łukasz Chomik

reklama

W Jeziorze Ełckim zostały odnalezione zwłoki. Być może jest to zaginiony sześć lat temu młody chłopak Łukasz Chomik.

Przypomnijmy: 26-latek wyszedł 30 stycznia 2011 roku z jednego z lokali na ełckiej promenadzie.  Dziś Łukasz miałby 33 lata. Na początku lutego trwały intensywne poszukiwania, ale po pewnym czasie śledztwo umorzono ze względu na brak dowodów. Poszukiwań dokonywali na tamten czas ełccy policjanci i strażacy, bez efektu.

Jak twierdzą rodzice zaginionego w rozmowie z nami, cały czas czekali na to, że jednak syn żyje. — Były już poszukiwania, mówiono nam, że nie odnaleziono, że jak jest ciało w wodzie, to wypłynie. I skoro nie wypłynęło, to cały czas mieliśmy nadzieję, że żyje – mówi przepełniona bólem kobieta.

— Tu nie ma kamer, a być powinny — mówi ojciec chłopaka. Jest taka promenada, jest tyle knajp, tu powinien być monitoring. Tu musi być bezpieczne. Jak to możliwe, żeby nad wodą nie było kamer i żeby tego, co się dzieje, nikt nie widział. W nocy to tu sodomę robią — podsumowuje ojciec Łukasza. Jeżeli to jest on, to będziemy mogli go pochować, dużo już przeszliśmy, a ja ciągle z nim rozmawiam — mówi mama Łukasza.

foto: Grupa Specjalna Płetwonurków RP- Żółta boja- to miejsce, w którym odnaleziono ciało

— Ciało zostało znalezione na głębokości ok. 30 metrów, w odległości ok. 300-400 metrów od brzegu. Wydobyliśmy je z wody, ułożyliśmy w takim kokonie na łodzi i pozostawiliśmy na jeziorze (w miejscu wydobycia – przyp. autora) – mówi Maciej Rokus, szef Grupy Specjalnej Płetwonurków RP. — Czekaliśmy na przyjazd prokuratora. Ciało jest w stanie trudnym, nie jest do końca spójne. Na szczęście, udało się nam wydobyć w zasadzie całość. Szacunek ogromy dla zespołu. Tydzień pracy, w różnych warunkach pogodowych. Skutecznie wykonaliśmy plan, który sobie założyliśmy.

 

— Dzisiaj płetwonurkowie wyłowili z jeziora zwłoki — mówi Agata Kulikowska-De Nałęcz z Komendy Powiatowej Policji w Ełku. — Zwłoki są w stanie rozkładu. Na miejscu pod nadzorem prokuratora wykonywane są czynności procesowe. Ciało zostanie zabezpieczone do sekcji i poddane dalszym badaniom, żeby ustalić tożsamość. Nie wykluczamy, że jest to nasz zaginiony. Zgłoszenie o zaginięciu mężczyzny otrzymaliśmy 30 stycznia 2011 r. Z naszych ustaleń wynika, że mężczyzna ten bawił się w jednym z lokali na promenadzie. Opuścił lokal i ślad się urwał. Wykonywaliśmy szereg czynności, żeby go odnaleźć. Zakładaliśmy różne wersje wydarzeń. Nie wykluczaliśmy także takiej, że mężczyzna skrócił drogę do domu i szedł po zamarzniętym jeziorze. Były już wcześniej prowadzone poszukiwania za pomocą sonaru, ale Jezioro Ełckie jest trudne w poszukiwaniach. I być może z powodów architektonicznych poprzednie ekipy tego ciała nie wyłowiły.

 

 

foto: Grupa Specjalna Płetwonurków RP

Dlaczego wszczęto poszukiwania, mimo że śledztwo zostało już dawno umorzone?

— Dwa lata temu przyjechaliśmy do Ełku na prośbę Wojtka Kossakowskiego — mówi Maciej Rokus — biegły Sądu Okręgowego w Katowicach. Mieliśmy przeprowadzić szkolenie dla młodzieży dotyczące zachowania się na wodzie latem. Kiedy spotkałem się z Wojtkiem na obiedzie, on opowiedział mi historię chłopaka z Ełku, który przepadł bez wieści — mówi Maciej Rokus. — To było 4 lata temu. Wojtek pomógł mi odnaleźć rodziców tego chłopaka. Pojechaliśmy do nich na działkę. Rozmawiałem z ojcem dwie godziny. Powiedziałem mu, że ma moje słowo, jak tylko znajdziemy czas, to przyjedziemy tutaj i tego chłopka poszukamy. Tak też się stało.

 

 

foto: Renata Szymaszko. Na zdjęciu Maciej Rokus,

— Jest to tak potężne jezioro do zbadania, całe do przeszukania, głębokości sakramenckie. Zagościliśmy też u pana prezydenta, była to bardzo miła rozmowa. Spotkaliśmy się także z panem starostą Markiem Chojnowskim, który dał nam nocleg i pomógł. Jesteśmy tu od 2 maja i jesteśmy szczęśliwi, jak nas tu przyjęto. Komendant powiatowy policji okazał się dla mnie, jako biegłego wspaniałym człowiekiem do współpracy. Po wielu rozmowach i notatkach zaczęliśmy przygotowywać się do zbadania jeziora. Natknęliśmy się na ciało.  To bardzo trudne jezioro do poszukiwań. Pogodę też mieliśmy nie najlepszą, praktycznie witały nas 4 pory roku, warunki były bardzo trudne. Ale udało się nam.

 

Nie powiem, że jestem szczęśliwy, bo to jest tragedia, ale jakieś piekło dla tej rodziny się zamknęło – podsumowuje Maciej Rokus.

— W związku z tym, że mam dużo kontaktów, i znam Maćka Rokusa, wiem, jak jest skuteczny. Postanowiłem pomóc rodzicom zaginionego młodego chłopaka — mówi Wojciech Kossakowski. Trzeba było wyjaśnić  jego zaginięcie. To bardzo ważne dla rodziców. Dopóki ciało nie zostało znalezione, mają prawo mieć nadzieję, że chłopak żyje. Wiedziałem jak dobry sprzęt, jeden z lepszych w Europie, ma ta ekipa i jak jest skuteczna. Wiem, że dla rodziców to ogromna tragedia.

Akcję poszukiwań prowadziła Grupa Specjalna Płetwonurków Rzeczypospolitej Polskiej pod dowództwem Macieja Rokusa i Macieja Ciesielskiego.

 

 Media, które były obecne podczas akcji : Miasto-gazeta.pl, TVP Olsztyn, Radio Olsztyn i Telewizja Polsat News. 

 

Podobne

Niebezpieczna fuszerka na Jeziorze Ełckim. Odpowiedź urzędnika zaskakująca