— Kupiłem w „Biedronce” dwa startery do telefonu, oba nie działały — skarży się za naszym pośrednictwem ełczanin Marian Olszewski. —Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca — odpowiadają służby prasowe Jeronimo Martins, właściciela sieci sklepów „Biedronka”.
W „Biedronce” można kupić „startery”, czyli karty SIM do telefonu, które po zarejestrowaniu powinny być gotowe do działania. W przypadku Mariana Olszewskiego nie były.
— Sytuacja była dość przewrotna — opowiada Marian Olszewski. — Sprawdzałem daty ważności tych kart i obie powinny były być aktywne do 2019 roku. Jednak nie były. Cały trik polegał na tym, że na datę ważności statera (2015 i 2016) jakiś pomysłowy „handlowiec” nakleił datę późniejszą, wprowadzającą klienta w błąd. Czy taka duża sieć handlowa musi uciekać się do takich sztuczek, żeby zwiększyć obroty? Nie mogłem nawet zarejestrować tych kart SIM, bo były „przeterminowane”, ale tego dowiedziałem się dopiero po szkodzie. Tu 5 PLN, tam 5 PLN i zbierze się jakaś kwota, tym bardziej że mam podejrzenie, iż takich wyprowadzonych na manowce klientów jak ja było więcej. Czuję się oszukany.
Zgłosiliśmy historię Mariana Olszewskiego osobom odpowiedzialnym w Biedronce za kontakt z mediami. — Sygnały dotyczące funkcjonowania naszych sklepów i dostępnego w nich asortymentu są dla nas bardzo ważne, dlatego zweryfikowaliśmy przesłane zgłoszenie — odpowiadają służby prasowe Jeronimo Martins. — Z naszych ustaleń wynika, że w przypadku starterów wskazanego dostawcy, jego przedstawiciele regularnie odwiedzają nasze sklepy, dokonując przeglądu oferowanych produktów. Dlatego przedstawiona sytuacja oczywiście nie powinna mieć miejsca.
Nasze Biuro Obsługi Klienta odnotowało reklamację związaną z tym produktem, jednak została już ona rozpatrzona na korzyść klienta. Dlatego za Państwa pośrednictwem zachęcamy klientów do kontaktu z BOK czynnym przez całą dobę, 7 dni w tygodniu tel. 800 080 010 oraz 22 205 33 00).
Adam Sobolewski