Drzewo, które nie owocuje. Winda, która nie jeździ. Czajnik, co wody nie grzeje.Stół z powyłamywanymi nogami i światła, które nie świecą. Niemożliwe?
Nie w Ełku. Jeden z bardziej węzłowych punktów komunikacyjnych w naszym mieście od prawie dwóch lat nie może doczekać się sprawnie działającej sygnalizacji świetlnej.
Problem jest niebagatelny, gdyż w miejscu, które łączy ulice Armii Krajowej oraz Dąbrowskiego szczególnie w godzinach szczytu jest bardzo tłoczno. Tym bardziej że teraz ruch na ulicy Suwalskiej odbywa się z komplikacjami ze względu na przebudowę tej arterii.
Drożne są tam tylko dwa pasy, zaś połowa jezdni jest wyłączona z ruchu, i pracownicy wykonawcy przebudowy kładą nową nawierzchnię.
Efekt? Sznur samochodów ciągnących od strony Suwalskiej do centrum miasta, część z nich skręca w ulicę Mickiewicza, część dojeżdża do skrzyżowania przy dworcu i skręca w ulicę Amii Krajowej albo jedzie dalej prosto w stronę galerii Brama Mazur i ulicy Kościuszki. Gdyby tego było mało, to w tym miejscu odbywa się również wzmożony ruch pieszych, zmierzających na dworzec PKP albo PKS-u oraz na zakupy do galerii handlowej.
— Tu jest niebezpiecznie i trzeba zachować szczególną ostrożność — przyznaje jeden z ełckich taksówkarzy. — Wprawdzie kierowcy przyzwyczaili się już do zmiany organizacji ruchu, gdyż teraz Armii Krajowej jest podporządkowana ulicy Dąbrowskiego, ale nie brakuje sytuacji nerwowych i spornych, często trzeba mieć dobry refleks i używać klaksonu, żeby nie doszło do stłuczki albo potrącenia.
Co stoi na przeszkodzie rozwiązania tego prostego, wydawałoby się, problemu?
Zarys sygnalizacji świetlnej już przecież tam jest, wydawałoby się, że wystarczy ją dokończyć. Tym bardziej że zgodnie z publicznie padającymi zapewnieniami miało to być załatwione do końca ubiegłego roku. Tymczasem mamy już kwiecień 2017 roku.
— Szczycimy się kolejowym połączeniem Ełku, ma nawet u nas być Rail Baltica, a przy dworcu PKP nie wygląda to wszystko najlepiej — komentują ełczanie. — Te wystające kikuty niedziałającej sygnalizacji świetlnej wyglądają raczej jak jakiś pokaz rzeźby postmodernistycznej, a nie wizytówka nowoczesnego miasta o ambicjach turystycznej stolicy Mazur.
Finał w sądzie?
Dlaczego prosta wydawałoby się sprawa, jest aż tak trudna do rozwiązania? Wygląda na to, że czkawką odbija się tutaj powstanie galerii Brama Mazur.
Pomijamy w tym miejscu fakt, że efekt powstania tej galerii w samym centrum Ełku (tak na marginesie, czy takie centrum handlowe nie mogłoby funkcjonować na peryferiach aglomeracji miejskiej?) wcale nie jest jednoznaczny, szczególnie dla lokalnych przedsiębiorców, którzy prowadzili swoje butiki na trochę dzisiaj opustoszałej ulicy Wojska Polskiego.
Sygnalizacja świetlna przy dworcu PKP miała zostać wykonana przez głównego inwestora MMG (Master Management Group) w ramach umowy z ełckim ratuszem dotyczącej całego przedsięwzięcia, czyli powstania galerii Brama Mazur.
Okazuje się, że sprawa znajdzie swój finał w sądzie.
— Sprawa montażu sygnalizacji świetlnej u zbiegu ulic Armii Krajowej i Dąbrowskiego znalazła finał w sądzie — mówi Tomasz Andrukiewicz, prezydent Ełku. — Rozprawa dotyczy sporu o zapłatę już poniesionych przez wykonawcę kosztów zainstalowanych elementów i dalszej realizacji zawartej umowy. Do momentu rozstrzygnięć sądowych niestety nie możemy podjąć żadnych kroków zastępstwa wykonawczego.
Pytania w tej sprawie wysłaliśmy do firmy MMG (Master Management Group). Jednak do chwili zamknięcia wydania gazety nie dostaliśmy na nie odpowiedzi.
Do tematu wrócimy.