Podczas dzisiaj komisji Infrastruktury i Rozwoju Gospodarczego po raz kolejny wybrzmiał temat strefy płatnego parkowania. Już w 2011 roku radny Klimowicz pisał na swoim blogu, że „strefa płatnego parkowania w wielu polskich miastach to standard, jednak jej wprowadzenie zawsze budzi kontrowersje.
Jak pisał dalej — władze Ełku do zagadnienia wprowadzenia strefy parkowania podchodzą bardzo ostrożnie, ale prezydent miasta i jego zastępcy podkreślają, że temat, który dotychczas był na etapie „badania gruntu”, powoli musi być ostatecznie rozstrzygnięty, a wprowadzenie stref płatnego parkowania jest raczej nieuniknione”.
Wychodzi na to, że już 8 lat temu problem z parkowaniem w mieście był znany ełckim włodarzom. I chociaż nie bardzo wiemy, co kryło się wtedy pod pojęciem „badania gruntu”, dziś można śmiało powiedzieć, że „urząd” bada dalej. Dowodem na to jest choćby przystąpienie w marcu tego roku do programu Smart Parking — zwiększenia dostępności miejsc parkingowych w Ełku. Badania programowe mają przeanalizować i wskazać pomysły mogące przyczynić się do rozwiązania problemu z parkowaniem. Spośród zaproponowanych narzędzi przetestowane i pilotażowo mają zostać wdrożone dwa rozwiązania:
Rozwiązanie nr 1: Wyznaczenie strefy parkowania o ograniczonym czasie postoju (np. do 30 min) i automatyczne monitorowanie tego czasu. Rozwiązanie będzie służyło interesantom, którzy przyjadą na chwilę do instytucji. Wykluczy to możliwość wielogodzinnego parkowania przez pracowników lub mieszkańców.
Rozwiązanie nr 2: Wyznaczenie przy szkołach strefy parkowania o czasie postoju do 1 minuty, tzw. pocałuj i jedź (kiss&go) — miejsce, gdzie rodzic odwożący dziecko do szkoły bezpiecznie się zatrzyma, dziecko bezpiecznie wysiądzie, a rodzic pojedzie dalej. Będą to miejsca o dużej rotacji.
O tym, które z rozwiązań będzie się nam opłacać, dowiemy się z raportu, który ma powstać na zakończenie projektu. A ten skończy się we wrześniu tego roku.
I choć dziś na posiedzeniu nie zapadną żadne decyzje, a problem zaczyna być ponownie dyskutowany, to taka forma niekoniecznie przypadła do gustu radnemu Górskiemu. Radny uważa, że trzeba poczekać na raport, a dyskusję zawiesić. Jego pogląd popiera radny Dzienisiewicz.
Nam natomiast ta argumentacja wydaje się kuriozalna. Czekać będziemy na raport z projektu, który de facto stwierdzi coś, o czym wiemy. Pomijamy fakt, że Smart Parking kosztuje milion zł, 900 tys. zł pochodzi od „podatnika unijnego”, a 100 tys. wydamy z miejskiej kasy. Być może wartością tego raportu i projektu będą rozwiązania, o których wspominamy na początku tego artykułu.
Podczas komisji dochodzi też do pewnego rozdźwięku, bo okazuje się, że miasto opatrzone już było w projekty dotyczące „postojowego” problemu. Jak informuje naczelnik Semeńczuk — dwa projekty były już przeprowadzone, ale nie było odważnych do podjęcia decyzji. Jak mówi dalej — były już nawet wyznaczone firmy i stawki.
Może, zamiast obkładać się projektami, które w naszej ocenie mają tylko odwlec podjęcie jakieś decyzji, warto by było skorzystać z doświadczeń innych samorządów, dowiedzieć się co zadziałało, co nie, i to za darmo.
Na sesji komisyjnej pojawiły się też głosy dotyczące wprowadzenia czasowych stref parkowania, szczególnie pod ełckimi magistratami. Radny Kemicer wytknął urzędnikom parkowanie przy naszych urzędach. Nieoficjalnie, urzędnicy odbijają argument i „składają winę” na uczniów z I LO. O tym, że zaparkowanie pod ełckimi urzędami graniczy z cudem, wie każdy mieszkaniec, który choć raz załatwiał tam sprawy.
Czy od płatnego parkowania da się uciec?
O tym, że jest problem z parkowaniem wiedzą prawie wszyscy mieszkańcy Ełku. O tym, że trzeba go rozwiązać, mieszkańcy też wiedzą. O tym, że nie ma miejsca na budowę nowych parkingów choćby w centrum miasta, ełczanie wiedzą. Być może jedynym rozwiązaniem jest wprowadzenie płatnych stref. I naszym zdaniem nie ma co popadać w paranoję. Wiadome jest, że może powstać tylko kilka takich miejsc, które, chociaż w małym stopniu „rozładują” problem. Nikt nie mówi, że w mieście wszystkie parkingi będą płatne. Ważne natomiast jest to, czy radni podejmą decyzję rozwiązującą problem, czy będą szli w kierunku decyzji politycznej, oglądając się w stronę wyborcy. Bo być może groźba dostania po głowie na fejsie od mieszkańca za płatne miejsca parkingowe wywołuje panikę przed stratą elektoratu.
Jednak jakiej decyzji radni by nie podjęli – i tak zostaną z niezadowoleniem mieszkańców. Pozostawienie sytuacji obecnej powoduje pretensje o brak miejsc postojowych, wprowadzenie płatnych — nadszarpniecie portfela. I z jednej i drugiej strony niedobrze 🙂 .
No ale, obecny problem mamy przetestowany, może więc warto pochylić się nad drugim i spróbować jak zadziała „postój” za pieniądze. Czasami warto obrać taktykę prób i błędów, bo być może w tym „szaleństwie’ jest metoda.