„Wieści z Gminy” czy „Wieści od wójta”? Publiczny mikrofon jako prywatne echo

W audycji „Wieści z Gminy”, emitowanej przez lokalne Radio 5, mieszkańcy gminy Ełk spodziewaliby się rzetelnych informacji o działaniach samorządu, planach inwestycyjnych i wydarzeniach lokalnych. Zamiast tego – słyszą jednostronną narrację. Głos wójta dominuje eter, a zamiast informacji – otrzymują komentarz polityczny. Wszystko za pieniądze podatników.
reklama

Mikrofon tylko dla wybranych
„Wieści z Gminy” – tytuł, który obiecuje lokalny przegląd spraw ważnych dla mieszkańców. Teoretycznie. W praktyce audycja stała się medialną trybuną jednej osoby: wójta gminy Ełk. To on mówi, to on ocenia, to on rozlicza. Reszta – milczy. Nie ma w tym przestrzeni na głos rady gminy, na pytania mieszkańców, na pluralizm. Jest tylko monolog – czasem ironiczny, często emocjonalny, niemal zawsze jednostronny.

Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby audycja była prywatną inicjatywą, finansowaną z kieszeni zainteresowanego. Ale nie jest. Program opłacany jest z budżetu gminy, a więc – z publicznych środków. I właśnie tu zaczyna się problem.

Promocja czy polityczna scena?
Zadaniem samorządu, zgodnie z art. 7 ust. 1 pkt 18 ustawy o samorządzie gminnym, jest m.in. „promocja gminy”. Co to oznacza w praktyce? Przekazywanie mieszkańcom rzetelnych informacji o działaniach gminy, inwestycjach, planach, osiągnięciach i potrzebach wspólnoty. To przestrzeń dla informacji, nie dla osobistych opinii.

Tymczasem audycja, która miała promować gminę, coraz częściej służy do promowania jednego punktu widzenia. Wójt – jako jedyny mówca – ocenia, komentuje i krytykuje. Radni są wymieniani z nazwiska, często w negatywnym kontekście. Opozycja? Przedstawiana ironicznie jako grupa nieudolnych przeszkadzaczy. Głos przeciwny? Degradowany do roli złośliwego trolla. A wszystko to za publiczne pieniądze.

Co mówi prawo?
Art. 44 ustawy o finansach publicznych mówi jasno: środki publiczne muszą być wydatkowane celowo, oszczędnie i zgodnie z przepisami prawa. Trudno jednak uznać, że jednostronna audycja o charakterze komentatorskim – w której przeciwnicy są obśmiewani, a mieszkańcy nie mają prawa głosu – spełnia te kryteria.

Promocja gminy nie może oznaczać promocji jednej osoby. Publiczny mikrofon nie może być narzędziem politycznej walki. A radio nie może przypominać prywatnego talk-show transmitowanego na koszt wszystkich mieszkańców.

Nie o show tu chodzi
W demokracji lokalnej spory są nieuniknione. To zdrowe. Ale te spory powinny odbywać się w ramach transparentnej debaty, z poszanowaniem wszystkich stron i z dostępem do rzetelnych informacji. Tymczasem w gminie Ełk obserwujemy coś przeciwnego: zamiast debaty – jednostronny przekaz. Zamiast informacji – komentarz. Zamiast wspólnoty – podział.

Wójt nie jest właścicielem gminy. Mieszkańcy nie są widownią w jego politycznym teatrze. A promocja gminy nie może być pretekstem do medialnych występów kosztem wspólnego budżetu.

Czas na kontrolę
Sprawą powinna zająć się Regionalna Izba Obrachunkowa. Nie z powodów politycznych, lecz ze względu na fundamentalną zasadę: środki publiczne nie mogą być wykorzystywane do celów prywatnych, nawet jeśli te „prywatne” są sprytnie opakowane w etykietkę „promocja gminy”.

Jeśli promocja służy jednej osobie, jeśli wyklucza innych i dzieli, zamiast łączyć – to nie promocja. To nadużycie.

W interesie mieszkańców jest, by ich pieniądze służyły wspólnocie, a nie politycznym ambicjom. Mikrofon w publicznej przestrzeni to nie megafon lidera – to narzędzie komunikacji. I czas przypomnieć o tym wszystkim, którzy o tym zapomnieli.