WIKIPEDIA

Zerżnąć krasnala z Wrocławia

reklama

— Żagle raczej dzisiaj odpadają. Co robimy rodzinko? – zapytał tata Podróżyński. — Pojedźmy do Ełku! – wrzasnęły szkraby.
— Do Ełku? Po co?— zdziwiła się mama. — Poszukać ufoludków! – pokrzykiwały i przekonywały jednogłośnie dzieciaki.

Scenka wygląda na razie na zaczerpniętą z wyobraźni autora. Jednakże „Świat jako wola i przedstawienie”. Inspiracją dla takich rozważań stała się wycieczka z rodzinką Sobolewskich do Wrocławia. Dlaczego akurat tam? Bo tam są krasnale! Jakie znów krasnale? Takie figurki porozmieszczane po pięknym Wrocławiu, które uparł się odnaleźć Łukasz. Coś jak zabawa w pokemony, tylko że bez wirtualnego świata, ze zwykłą mapą i jak w „realu”. Tata patrzył na ten pomysł trochę sceptycznie, jednak … Okazało się, że krasnale to świetny pretekst do zwiedzania miasta. Dzieciaki szalały, rodzice podziwiali kamienice. Ile jest krasnali w stolicy Dolnego Śląska? Na mapie mieliśmy zaznaczonych sto, na miejscu okazało się, że jest ich ponad 200 i wciąż powstają nowe. Powód? Właściciel lodziarni na starówce chce mieć reklamę swojego biznesu. Funduje krasnala lodziarza, wykonanego solidnie i z artystycznym zacięciem, dostaje wszelkie wymagane zezwolenia i już. Dzieciaki chcą zobaczyć krasnala – lodziarza, kiedy go już znajdą, to trzeba spróbować lodów. Wszyscy są zadowoleni. A jaka atrakcja dla Azjatów! Obserwując Chińczyków robiących sobie zdjęcia z krasnalami, miałem wrażenie, że to te baśniowe stwory przyciągnęły ich bardziej niż wrocławski rynek i ZOO razem wzięte.

Cóż to wszystko ma wspólnego z Ełkiem?
Wędrując uliczkami Wrocławia, tatuś pomyślał sobie, że fajnie by było, gdyby do miasta, z powodu takich „skrzatów” też ściągały tłumy turystów. Jak można ich przyciągnąć? O idei połączenie akwenów powiatu ełckiego z Wielkimi Jeziorami Mazurskimi czy chociażby z Jeziorem Rajgrodzkim już pisaliśmy i dalej podtrzymujemy tezę, że trzeba iść w tym kierunku, mieć wizję, marzenia i dążyć do ich realizacji. Realia są jednak takie, jakie są i pomysł ten to obecnie raczej mrzonka. Ale … Możemy się na Mazurach wyróżniać, być magnesem dla podróżnych.

Czy jesteśmy gotowi?
Tak wiem, władze miasta robią wszystko, żebyśmy byli. Eksponowanie walorów estetycznych, widokowych, plus cały zestaw imprez plenerowych i innych to świetne rozwiązania. Ale czy wystarczające? Zawsze przecież można więcej, bardziej, mocniej.

Czy do tego potrzebne są pieniądze?
Wydaje się nam, że wcale nie i przykład wrocławskich krasnali świetnie to ilustruje. Liczy się pomysł, który się przyjął. Bo jaki jest koszt dla miasta tych krasnali? Fundują je instytucje i firmy zainteresowane reklamą, nawet nie wiem, czy miasto robi mapy i gadżety, a jeśli tak, to nie traci na tym, ale zarabia, bo pamiątkę z krasnalem trzeba mieć. Tymczasem w Ełku … Wielkie przedsięwzięcia, angażowanie korporacji z branży mediów i reklamy za grube pieniądze. Efekt? Hmmm… Można by to ugryźć jakoś inaczej? Przecież są w ełckim ratuszu przedsiębiorczy i kreatywni ludzie, którzy dostają pieniądze za to, żeby Ełk rozsławić. Jeśli aktualnie zajęci są ważniejszymi sprawami to nieśmiało (i za darmo!) podpowiadamy: a może trochę ściągnąć od Wrocławia? Krasnali już nie powielajmy, ale jacyś rycerze, ufoludki, strzygi, wampiry, święci Kościoła, co tam do głowy przyjdzie i się sprawdzi. Nie 200 jak tam, ale chociażby 10 takich figurek na początek? Gdzie? Kolej wąskotorowa, wieża ciśnień, Katedra, odrestaurowane kamienice w centrum. Wszędzie tam, gdzie możemy się pochwalić, iż ełczanie nie gęsi, swoje zabytki mają.

Co sądzicie o tym pomyśle drodzy włodarze i wy — Czytelnicy?
Nie trzeba by było wcale wielkich nakładów na promocję. Jeśli pomysł się przyjmie, to będzie samograj, poczta szeptana, pantoflowa i mediospołecznościowa pójdą w ruch i napędzą tę maszynę zwaną Ełkiem?