Techno – Park w Ełku, to inaczej miejska strefa rozwoju. Według urzędu miasta ma ona zapewnić doskonałe warunki inwestorom do „poszukiwań nowych rozwiązań technologicznych, rozwoju firm innowacyjnych i realizacji pomysłów opartych na nowoczesnych technologiach”. Miejska Strefa Rozwoju Techno-Park w Ełku będzie stanowiła w tym zakresie ważny element regionalnego i lokalnego systemu innowacyjnego, który swoimi działaniami przyczyni się do realizacji priorytetów określonych w strategiach rozwoju regionu i miasta — tak był przedstawiany.
Dziś, kiedy od jego działalności minęło już kilka lat, można podsumować jego działanie. W parku dzieje się dużo. Na bieżąco jesteśmy informowani, jakie superakcje i atrakcje dzieją się w parku na Podmiejskiej. I niech się tam kręci i dzieje, ale…
Koszt utrzymania parku wynosi wg planowanego wykonania w 2017 roku 1 milion 323 tysiące, 50 złotych. Ale co ciekawe, dochód parku to marne 310 tysięcy zł. Wynika z tego, że „dopłacimy” (budżet miasta) do „rozwoju regionu i miasta” 1 milion 13 tysięcy i 50 złotych.
Na czym park zarabia?
Dochody PNT wynikają z dzierżawy pomieszczeń przez lokatorów, wynajmu sal konferencyjnych, pomieszczeń biurowych oraz organizacji zajęć edukacyjnych, szkoleń i konferencji. — Po upływie trzyletniego okresu inkubacji dla większości firm zakończyły się umowy dzierżawy i jesteśmy w trakcie pozyskiwania nowych klientów. Nowi lokatorzy zaczynają proces inkubacji zgodnie z obowiązującym cennikiem na preferencyjnych stawkach. W pierwszym roku obowiązuje zniżka w wysokości 75% stawki bazowej. Z tego tytułu dochody PNT znacznie się zmniejszą i mogą osiągnąć poziom dochodów z roku 2013 r. (z pierwszego roku działalności PNT) – czytamy w zarządzeniu nr 846.2016 prezydenta miasta Ełku.
Już są remonty
Niepokojący jest fakt, że koszty dopłat w celu utrzymania parku rosną z roku na rok. Trudne do zrozumienia jest też to, że ten nowy budynek jest już remontowany. § 4270 zarządzenia mówi nam o zakupie usług remontowych. Gdzie stałym kosztem są: usługi konserwacji i przeglądów systemu PPOŻ, instalacji klimatyzacyjnowentylacyjnej, instalacji elektrycznej, konserwacja dźwigu czy remont dachu. W roku 2016 na te usługi wydano 175 tysięcy zł, a w bieżącym planowana kwota wynosie 130 tysięcy zł. Budzą się wątpliwości dotyczące m.in remontu dachu. Jak to możliwe, że tak „młody budynek” generuje już koszty napraw?
Co z gwarancją, która zdaje się powinna jeszcze obejmować ten obiekt?
Okazuje się, że firma, która była odpowiedzialna za pracę za tego typu usługi w PNT prawdopodobnie „zbankrutowała”. Dziś ten koszt remontu i usunięcia usterek spoczywa na organie zarządzającym. Rodzi się pytanie, ile w takim razie wydamy na remonty za kilka lat, jeżeli „naprawiamy” już coś, co de facto nie powinno się jeszcze „psuć”?
Techno —Park — to inwestycja, o której sens należałoby zapytać. Po co w mieście budować coś, co jak na razie nie do końca zdaje swój egzamin? Takie inwestycje powinny być realizowane w mieście, które ma duże otoczenie biznesowe lub przemysłowe. Na dziś to „biznes”, do którego dokładamy i to niemałe pieniądze. Bo hipotetycznie, jeżeli nic się nie zmieni, a kwota dopłaty zostanie nawet na tym poziomie co dotychczas, czyli przeszło milion złotych, i jeżeli pomnożymy to np. przez tylko 4 lata, to mamy za to pokaźną sumkę.
Za 4 miliony złotych mogłaby powstać droga, place zabaw, ścieżki rowerowe itp., i to bez Unii, kredytów czy innego rodzaju zadłużeń. Taka kwota z budżetu mogłaby obniżyć też nasze koszty życia: tańsze śmieci, woda, darmowe bilety MZK.
Miasto Ełk, jak twierdzi na remonty szkół i przedszkoli wydało 1 milion 100 tysięcy złotych. To koszty związane z reformą edukacji.
Niezrozumiały jest dla mnie fakt i wypowiedź pana prezydenta Andrukiewicza, kiedy to w Radio 5 mówi — „Wydaliśmy 1 milion 140 tysięcy zł, ale niestety z rządu dostaliśmy tylko 140 tysięcy zł.
Milion pochodził z naszego budżetu, to jest duży wysiłek finansowy, ale dzięki temu, mogę powiedzieć, że wszystkie dzieci, które praktycznie nie zostały przyjęte w pierwszym naborze do przedszkola, zyskały miejsca w naszych przedszkolach […].”
Jedno jest pewne, jeżeli rząd obiecał, że zwróci pieniądze na poniesione koszty, to powinien to zrobić.!
Jednak gdyby tak się nie stało, to ten „milion” wydany na edukację dzieci, to przysłowiowy „pryszcz” w porównaniu z dopłatą milionową z miejskiego budżetu na „blaszak” z Podmiejskiej.[fruitful_sep]