Android na prezydenta miasta

reklama

Potrzebna pozbawiona namiętności maszyna w ludzkim ciele zaprogramowana w celu realizacji wspólnego dobra! 🙂

Warto mieć marzenia. Radny Robert Wesołowski marzy o tym, żeby Ełk stał się smart city, czyli inteligentnym miastem. Szkoda, że nie definiuje tego terminu, ale wszyscy mamy Wikipedię i czytamy, że jest to „miasto, które wykorzystuje technologie informacyjno — komunikacyjne w celu zwiększenia interaktywności i wydajności infrastruktury miejskiej i jej komponentów składowych, a także do podniesienia świadomości mieszkańców”.

Brzmi mądrze — nowoczesne technologie, ekologia, sztuczna inteligencja, sieci wielopoziomowe, praca zespołowa, pobudzanie twórczych możliwości. W ogólnych zarysach chyba o to chodzi. Radny wyjaśnia, że ratusz powinien otworzyć swoje dane, żeby można było tworzyć aplikacje, np.: rozkład jazdy komunikacji miejskiej. Trochę to wygląda jak przejście z ery kultury wielbarskiej w wiek pary wodnej i elektryczności. Ktoś próbował skorzystać z miejskiej sieci internetowej? Niejaki projekt Elkman, który kosztował miliony złotych hula jak Stefan Hula w początkach swojej kariery skoczka narciarskiego. Stefan się później rozkręcił, mam nadzieję, że Elkman też rokuje na przyszłość. Przecież jest szerokopasmowy. A może to jakieś ukryte pasmo nadawania? Coś jak czarna dziura, która pochłania megabajty informacji?

Komunikacja miejska – kolejny element lokalnej kultury wielbarskiej. Nie udało się przejść z papierowych rozkładów do elektronicznych, co w takim Augustowie i Suwałkach jakoś działa. No tak, ale w Ełku jest Runmageddon. Może to dobry pomysł, żeby pomijać ten przeżytek rozwoju cywilizacyjnego, jakim jest elektronika? Tym tokiem rozumowania możemy pójść dalej. Pomińmy od razu obecne definicje inteligentnego miasta, patrzmy szerzej, dalej, czytajmy Lema. Może Ełk od razu wejdzie w epokę komunikacji opartej o sieci neuronowe? Co tam aplikacje, za kilka lat to będzie przeżytek. Otwarty ratusz komunikujący swoje cele i zamierzenia poprzez sieć androidów wyposażonych w neuroprzekaźniki? Android na prezydenta miasta? Pozbawiona namiętności maszyna w ludzkim ciele zaprogramowana w celu realizacji wspólnego dobra? Która z lokalnych firm podejmie się takiego projektu? Mógłby się nazywać Elkhumanoid. A może w Techno-Parku jest już zespół pracujący nad takim rozwiązaniem?

Zejdźmy na ziemię, a dokładniej „wejdźmy” na rower. Jadę nim po mieście, jest ciepło, mam przewagę nad ludźmi tłoczącymi się w samochodowych korkach. Ścieżek dużo, zrobione trochę na szybkiego, bez ładu i składu, jedna się kończy w próżni, trzeba wjechać na chodnik, żeby kontynuować jazdę, tam piesi wściekli na to, że rowerem się im narzucam. Jakaś podstawa smart city jednak jest. Problem pojawia się wtedy, kiedy chcę wejść do jakiegoś biura załatwić sprawę albo „zaparkować” bicyklem przed blokiem. Nie ma infrastruktury, brak miejsc parkingowych. Wypożyczalnia miejskich rowerów dla ełczan i turystów? To chyba u nas science fiction. Ale kładka przez jezioro będzie. Może z niej skomunikujemy się z jakąś cywilizacją, która podpowie nam jak być smart?
felieton(ams).