Wizja wójta Tomasza Osewskiego – zamknięcie wysypiska w Eko-Mazurach: krok w stronę problemów

Wójt Tomasz Osewski proponuje zamknięcie samorządowego wysypiska w Eko-Mazurach, co teoretycznie może wyglądać dobrze na papierze, zarówno pod względem ekologicznym, jak i wizerunkowym. Niestety, za tym pomysłem kryje się cała seria problemów, które nie zostały dostatecznie przedstawione mieszkańcom, a w konsekwencji, mogą prowadzić do błędnych decyzji z długofalowymi skutkami.
reklama

Problem z zamykaniem działającej instalacji

Zamknięcie wysypiska, które działa na podstawie aktualnych decyzji środowiskowych i posiada odpowiednie pozwolenia zintegrowane, to nie jest prosta sprawa. Takie instalacje, jak Eko-Mazury, posiadają określone moce przerobowe, a także limit ilości przyjmowanych odpadów. Wszystko to jest zgodne z rygorystycznymi wymogami ochrony środowiska, które są wynikiem obliczeń inżynieryjnych, analiz geologicznych i planów zagospodarowania przestrzennego. Wójt, proponując zamknięcie wysypiska, zdaje się zapominać o tych technicznych realiach.

Nie zamyka się instalacji, która jeszcze może przyjmować odpady bezpiecznie i legalnie. To zupełnie nie jest zgodne z zasadą racjonalnego gospodarowania przestrzenią i infrastrukturą techniczną. W skrócie, składowisko nie jest “zapełnione” do końca, więc zamknięcie go, bez pełnego wypełnienia jego funkcji, jest nie tylko nieodpowiedzialne, ale wręcz sprzeczne z przepisami ochrony środowiska.

Likwidacja składowiska to kosztowna i czasochłonna sprawa

Zamknięcie wysypiska to proces długotrwały, kosztowny i obwarowany wieloma przepisami. Po zakończeniu jego działalności, wysypisko nie znika z dnia na dzień – konieczna jest rekultywacja, monitorowanie przez kolejne 30 lat oraz pokrycie związanych z tym kosztów. Cała ta procedura może sięgać milionów złotych, które mogłyby zostać przeznaczone na modernizację istniejącej instalacji lub rozwój nowych technologii, a nie na zabezpieczenia po zamknięciu składowiska.

Zamiast decydować się na kosztowną likwidację, warto zainwestować w poprawę infrastruktury. Nie chodzi tylko o sam zapach, który jest problemem, ale o jego przyczyny – fermentujące odpady i gaz, które będą wciąż wydzielać się z wysypiska przez lata. Zamykanie wysypiska bez odpowiedniej modernizacji to tylko pozorne rozwiązanie, które nie zmieni sytuacji.

Jeśli więc ktoś mówi „zamknijmy, bo śmierdzi”, to albo nie zna procedur, albo świadomie ignoruje rzeczywistość – dla efektu populistycznego. Wójt powinien to wiedzieć. A jeśli mimo to powiela taki przekaz, musi liczyć się z odpowiedzialnością za dezinformację i błędne decyzje strategiczne.

Alternatywa? Złożona sprawa

Zamknięcie wysypiska wiąże się z koniecznością znalezienia alternatywnego miejsca na odpady. Tylko gdzie i za ile? Czy mamy pewność, że inne wysypisko przyjmie nasze odpady na rozsądnych warunkach? Zdecydowanie nie. Ponadto, transportowanie odpadów do innych lokalizacji wiąże się z utratą kontroli nad jakością usług oraz wzrostem kosztów.

Przekierowanie odpadów do prywatnych instalacji może wiązać się z podwyżkami opłat, mniejszą elastycznością w negocjowaniu warunków oraz całkowitą utratą wpływu na proces zagospodarowania odpadów. To, co na pierwszy rzut oka wydaje się oszczędnością, w rzeczywistości może wiązać się z utratą kluczowych zasobów finansowych i kontrolnych.

Nie likwidować, tylko naprawiać

Chociaż wysypisko w Eko-Mazurach zmaga się z problemami – od organizacyjnych po wizerunkowe – nie oznacza to, że należy je zamknąć. Zamiast likwidować, należy je usprawniać. To, co wymaga poprawy, to struktura organizacyjna, zarządzanie, a także kontrola nad realizacją działań naprawczych. Zamiast zamykać, warto zmienić prezesa, zainwestować w nowoczesne technologie i poprawić zarządzanie.

Posiadanie własnej instalacji odpadowej daje samorządom przewagę w długofalowym planowaniu i niezależności. Odrzucenie tej kontroli na rzecz zamykania wysypiska to błąd, który może wyjść mieszkańcom bokiem – pod względem kosztów, jakości usług oraz stabilności systemu gospodarki odpadami.

Co dalej?

Zamknięcie wysypiska nie jest rozwiązaniem “na już”. Potrzebujemy więcej inwestycji w modernizację, a nie w likwidację. Działania w kierunku poprawy jakości usług oraz zabezpieczenia środowiskowego powinny być priorytetem, a nie politycznym zabiegiem. Wójt Tomasz Osewski powinien dobrze rozważyć, czy podejmowanie decyzji bez pełnej analizy konsekwencji jest najlepszą drogą dla mieszkańców Ełku.

Wójt, zamiast zamykać, powinien inwestować w rozwój, bo likwidacja to droga donikąd – zarówno pod względem ekologicznym, jak i finansowym.