Miasto-gazeta.pl
ełcki portal informacyjny
Grafika: Fotomontaż

To nie kochanka, ale sypia z nią

Trzecia prezydentura, ponad 70% poparcia w wyborach w 2014 roku i wygrana prawdopodobnie w przyszłych. „Własna senator PiS”, większość w radzie miasta, poparcie ełckiego Kościoła, nagrody, medale, media i…. poparcie PiS. Co takiemu prezydentowi, z takim zapleczem i bagażem chwały, ma przynieść poparcie partyjne? Bo po wyborach, za to, coś, komuś trzeba będzie oddać? Pytanie, komu?

Prawo i Sprawiedliwość 26 czerwca opublikowało listę swoich kandydatów na prezydentów miast. Wśród nich znalazło się nazwisko Tomasza Andrukiewicza prezydenta Ełku. Wiadomość poruszyła chyba nie tylko facebookową społeczność lokalną. Wywołała też ogromne zdziwienie na ulicach miasta. Prezydent Andrukiewicz od zawsze postrzegany był jako człowiek bezpartyjny, przedstawiający się jako ten, stroniący od wielkiej polityki. Ale czy na pewno?

Rok 1994 — nazwisko Andrukiewicz pojawia się na listach komitetu Teraz Ełk wystawiającego kandydatów do rady miasta. To komitet o centrolewicowych poglądach. Obok samego Andrukiewicza pojawia się nazwisko — Franczuk, człowieka, który był sekretarzem i działaczem gminnym PZPR. Dziś sekretarza gminy Stare Juchy, znanego z agitacji na rzecz KOD-u. Andrukiewicz w 1994 „robi” słaby wynik, tym samym nie dostaje się do rady miasta. Kandydaci lewicy, nie odnoszą sukcesu w tych wyborach. Prezydentem Ełku zostaje człowiek prawicy Zdzisław Fadrowski.

Rok 1998 — Tym razem Andrukiewicz startuje do rady powiatu. Jego nazwisko pojawia się już na listach prawicowego ugrupowania AWS. Niektórzy świadkowie tamtych wyborów, twierdzą, że obecny włodarz należał do partii RS AWS — ruchu, który był wtedy u władzy. RS AWS był ruchem konserwatywnym, a demokrację chciał budować opierając się na nauce Kościoła Katolickiego. Andrukiewicz liczbą 162 głosów dostaje się do rady powiatu.

Dlaczego więc w 1998 roku Andrukiewicz pojawia się w ugrupowaniu o przeciwnych poglądach i wartościach niż formacja, z której startował wcześniej. Czyżby nastąpiła radykalna zmiana poglądów, czy może chęć zdobycia i konsumpcji władzy za wszelką cenę? Przed prezydenturą w 2006 po drodze zostaje starostą ełckim.
Do wyborów w 2006 roku idzie już z Dobrem Wspólnym — stowarzyszeniem, które do dziś jest mocno związane z ełckim środowiskiem kościelnym.

Czy więc Andrukiewicz wymazał część swojej historii polityka lokalnego i przedstawia w niej tylko Dobro Wspólne, zapominając o własnej drodze od lewa do prawa w przekazach medialnych?

Z dokumentów archiwalnych, do jakich dotarliśmy, można wywnioskować, że Andrukiewicz szedł tam, gdzie była większa szansa na władzę. Dziś trudno znaleźć w Internecie informacje potwierdzające jego przeszłość polityczną. Prezydent Ełku, sam wspomina bowiem czasy od roku 1998, ale zapomina już o AWS, ugrupowaniu, które być może utorowało mu drogę dalszej jego kariery politycznej.

O tym, że trwa w centralnym PiS „załatwianie” poparcia włodarzowi Ełku, plotkowało się już od dawna.
W kuluarach ełckiego środowiska politycznego słychać było o różnych strategiach, które miały na celu zablokowanie kandydata lokalnych struktur PiS na fotel prezydencki naszego miasta. Już jesienią 2017 pojawiła się nieoficjalna informacja, że pretendentką centralnych struktur PiS ma być Małgorzata Kopiczko, obecna senator PiS — członkini Dobra Wspólnego.

Zamierzenie jednak miało być takie, że Kopiczko miała prowadzić słabą kampanię wyborczą w taki sposób, aby skutecznie przegrać wybory, tym samym zwiększyć szanse Andrukiewicza na wygraną. Jednak ta informacja, jak szybko się pojawiła, tak zniknęła. Chodziło o to, aby elektoratu prawicowego, który może głosować na DW, jak i na PiS, nie rozbijać, aby te wszystkie głosy mógł otrzymać Andrukiewicz. Prawicowy wyborca nie musiałby wówczas stanąć przed dylematem wyboru.

Natomiast coraz częściej zza kulis słychać było, że ełckie środowisko kościelne stara się w centralnym PiS-ie o poparcie dla Andrukiewicza, omijając przy tym ełckie lokalne struktury partyjne, których szefem jest Wojciech Kossakowski.

Czy ełcki Kościół może mieć „znajomości” w centralnych strukturach Prawa i Sprawiedliwości?
Jeszcze nie tak dawno w Ełku odbyło się forum gospodarcze, którego organizatorem była ełcka Caritas. Forum, które można nazwać po części fiaskiem, gdyż szumnie zapowiadani przez księdza Dariusza Kruczyńskiego oficjele do Ełku nie przyjechali. Z najważniejszych osób pojawili się tylko Jarosław Zieliński oraz Krzysztof Jurgiel, wtedy jeszcze jako minister rolnictwa. Pozostała część z teki Morawieckiego była nieobecna.
W opinii powszechnej panuje także przekonanie, że w Ełku duży wpływ na władze samorządowe mają przedstawiciele ełckiego Kościoła. Andrukiewicz, jako że jest członkiem katolickiego stowarzyszenia do wyborów „szedł z pozdrowieniem z ambony”. Tak było do tej pory.

Czy rozgrywa kler?
Dziś, biorąc pod uwagę sytuację ełckiego Kościoła, a raczej jego niechlubną opinię, poparcie udzielone przez tę instytucję byłoby raczej pocałunkiem śmierci. Zresztą, coraz częściej zauważalny jest w Polsce bunt przeciwko nadmiernej klerykalizacji życia społecznego.
Coraz bardziej widoczny jest także fakt, że Andrukiewicz dystansuje się od ełckiego kleru. Nie wiadomo tylko, czy przyczyną mogą być wewnętrzne spory, czy może jednak udowodnienie opinii publicznej, (która coraz częściej dostrzega „układ”), że jest inaczej.

Obserwując sytuację na lokalnym podwórku, czasami nasuwa mi się myśl, że ełcki Kościół nie ma tylko jednej rzeczy w Ełku. A mianowicie, nie ma partii, która jest najbliżej jego poglądom. Na stan obecny można założyć/przyjąć, że ma „swojego” prezydenta, starostę, nawet wójtów gmin oraz stowarzyszenie Dobro Wspólne. Do szczęścia zatem, czy też własnych interesów brakowałoby mu znaczącego wpływu na taką partię. Problem w tym, że ełckie lokalne struktury pisowskie niekoniecznie pałają miłością do biskupa.
Jest to raczej stosunek chłodny, opierający się na protokole grzecznościowym. Można nawet rzec, obustronnym stosunku nijakim. Odmienną postawę wobec Kościoła ełckiego zauważało się wcześniej u Małgorzaty Kopiczko, ale mówi się też, że i senator prawdopodobnie popadła w niełaskę 😉

Udzielenie poparcia Andrukiewiczowi odbyło się z pominięciem lokalnych struktur pisowskich. Nominacja wyszła z centrali. W innych mediach pojawiły się tytuły, że Andrukiewicz jest kandydatem Zjednoczonej Prawicy. Jednak o tym, żeby mówić, czy prezydent Ełku jest kandydatem PiS, będzie można dopiero wtedy, kiedy oficjalnie zostanie zgłoszony przez PiS i rozpocznie się kampania wyborcza. Nie zmienia to jednak faktu, że te już przedbiegi przedwyborcze, musiały mieć swoje ustalenia wcześniej.

Jestem zdziwiona, że ełczanie są zdziwieni
Wpis posła Wojciecha Kossakowskiego, który na swoim profilu społecznościowym zamieścił informację, „Tomasz Andrukiewicz kandydatem Prawa i Sprawiedliwości w jesiennych wyborach na Prezydenta Miasta Ełku” wywołał burzę. Jedni byli zdziwieni, inni poczuli się oszukani, jeszcze inni tłumaczyli sobie, że poparcie to nie to samo co startowanie z list PiS. Jednakże nigdzie PiS nie wspomniało o listach czy swoim własnym komitecie. Ełczanie więc „dośpiewali” wygodną dla siebie interpretację. W języku politycznym udzielenie poparcia i niewystawienie innego kandydata (np. członka partii) jest, w mojej ocenie, równoznaczne, z tym, że kandydatem PiS w najbliższych wyborach jest właśnie Andrukiewicz — tak to rozumiem.

Polityczne poparcie nie spada z nieba. Formalnie wygląda to tak, że zbiera się komitet polityczny i rozpatruje wnioski przyszłych kandydatur. Ktoś zatem w sprawie Andrukiewicza (i nie musiał to być on sam) prawdopodobnie, musiał złożyć oficjalny wniosek i przedstawić jego osobę. Na posiedzeniu, komitet rozpatruje więc daną kandydaturę i udziela jej rekomendacji lub nie. W przypadku obecnego włodarza Ełku, jego osoba została zaakceptowana. Tym samym partia, miała prawo wskazać go jako swojego kandydata. I to zrobiła, na swoich oficjalnych stronach internetowych. Pojawiła się też informacja, że Andrukiewicza być może zechcą poprzeć inne ruchy partyjne. Jednak, ugrupowania raczej sceptycznie się do tego odnoszą.

 SLD nie poprze Andrukiewicza, z kilku powodów. Po pierwsze, pan Andrukiewicz o takie poparcie nie występował, a taki wniosek jest niezbędny, żeby władze statutowe mogły takiego poparcia udzielić, po drugie, nawet jeżeli wystąpi o takie poparcie, to go nie otrzyma, gdyż reprezentuje DW, które jest bliskie PiS-owi. Dowodem na to jest, chociażby fakt, że w wyborach do parlamentu w 2015 roku Małgorzata Kopiczko i Karol Marchel, do wyborów szli pod egidą PiS- mówi Jerzy Czepułkowski — członek rady wojewódzkiej Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

Podobne zdanie wyraża także Platforma Obywatelska. — Żadnego zaproszenia do rozmów, jak na razie nie było — mówi Adam Dobkowski — szef ełckich struktur PO.

Hejt, jaki posypał się w Internecie w stronę Andrukiewicza, trudno zrozumieć. Nie od dziś wiadomo, że ugrupowanie Dobro Wspólne jest poglądowo zbliżone do prawicowej partii. Już przecież w 2015 roku, związani z DW Karol Marchel i Małgorzata Kopiczko startowali do parlamentu z list Prawa i Sprawiedliwości. Ta ostatnia z sukcesem. Dziś jest już członkiem tej partii. Zdziwienie jest w mojej ocenie kompletnie nieuzasadnione. Po prostu na światło dzienne wyszło to, co wiadome było od dawna.
Prezydent Ełku, chyba nie spodziewał się tak negatywnego odbioru przez społeczeństwo tej informacji, że zaczął (chyba w panice) wydawać oświadczenia, w mojej ocenie, niespójne i nielogiczne.

Panie prezydencie, pięknie pan mówi

Analizując wypowiedzi Tomasza Andrukiewicza, można zderzyć się z pewnymi zaprzeczeniami. Z jego wypowiedzi wynika, że jest on za, a nawet przeciw udzielonemu mu poparciu.

■ „Sporym zaskoczeniem była dla mnie informacja o tym, że jestem kandydatem PiS” — z tej wypowiedzi wynika, że prezydent nic nie wiedział, że takowe poparcie zostanie mu udzielone. Nie mniej jednak „przyjmuje” to zaskoczenie. Warto jednak wspomnieć o tym, że takie decyzje zapadają za zgodą obu stron i muszą być wynikiem wewnętrznych ustaleń.

■ „Nie występowałem o oficjalne poparcie w wyborach samorządowych do żadnego ugrupowania politycznego” — o oficjalne poparcie nie musiał występować sam Andrukiewicz. Mógł to zrobić ktoś w jego imieniu oficjalnie lub nieoficjalnie. Mogli to być nawet przedstawiciele Kościoła.

■ „Mogę tylko cieszyć się, że rządzący dostrzegli w urzędującym prezydencie Ełku doświadczonego — jak sądzę — kandydata na zbliżające się wybory” — tu należy zwrócić uwagę na sformułowanie „rządzący”, którego używa Andrukiewicz. Bo nieścisłością, być może celowo użytą, jest to, że to nie rządzący dostrzegli doświadczenie, tylko partia. Rządzący to Rząd – Rada Ministrów, a nie partyjny komitet polityczny, który udzielił poparcia.

Idąc tokiem myślenia prezydenta Ełku, można by pomyśleć, że PiS stawia na doświadczonych włodarzy miast. Czemu więc przegapił popularność medialną Roberta Biedronia czy Zygmunta Frankiewicza, którzy tak jak Andrukiewicz, znaleźli się w 15 najlepszych prezydentów miast (2016) w rankingu Newsweeka? Dlaczego więc w Słupsku partia wystawia swojego, skoro za jednym zamachem miałaby „doświadczonego” i medialnego prezydenta, a i prawdopodobnie sukces w kieszeni?

■ „Od 1998 r. czynnie uczestniczę w pracy na rzecz powiatu ełckiego i miasta Ełku w ramach naszego lokalnego stowarzyszenia Dobro Wspólne”. — Być może chwilowa utrata pamięci dopadła lokalnego lidera. Bo jednak w roku 1998, Andrukiewicz był w AWS (RS AWS) i to z tego ugrupowania startował do powiatu.

Ratowanie sytuacji przed rozczarowaniem ełczan i już słynnym „zaskoczeniem” jest w moim odczuciu mieszaniem w głowach ełczanom.
Jeżeli to poparcie jest tak szkodliwe i niepotrzebne, to należałoby z niego zrezygnować oficjalnie. Odciąć się raz na zawsze od partyjnego logo i iść swoją drogą. Co prawda, nie ma kandydatów niezależnych i wyborów nie wygrywa się w pojedynkę. Zawsze jest jakiś układ, nawet jeżeli jest cichy, to istnieje.
Kandydaci po wyborach zazwyczaj mają jakieś zobowiązania i można być zależnym od „oligarchów”, którzy wyłożą pieniądze na kampanię czy od dobrego słowa rzuconego z ambony.
Dziś, po aferze, słowa — Dobro Wspólne — pojawiły się chyba więcej razy niż przez ostatnią całą kadencję. To podkreślanie hasła, ma uspokoić ełczan przed ewentualnym jego upartyjnieniem.

„To nie kochanka”
Dziwi fakt, że Andrukiewicz do tej pory nie zrezygnował z protegi. To on krytykował zmiany w ordynacji wyborczej, był przeciwny kadencyjności czy ingerowaniu centralnej władzy w samorządy. To tak naprawdę z inicjatywy Dobra Wspólnego zwołano sesję nadzwyczajną, która przyjęła stanowisko nad tzw. Kartą Samorządności – dokumentem, w którym samorządowcy manifestowali swój niepokój w związku z planowanymi przez rząd zmianami ustrojowymi.
Niezrozumiałe dla mnie jest, że PiS popiera kandydata, który sprzeciwia się jego działaniom, natomiast ten to poparcie przyjmuje. Wyraźnie widać, że miłości do Prawa i Sprawiedliwości ze strony Andrukiewicza nie ma.
Czy jest więc to układ zawarty, mający na celu utrzymanie Dobra Wspólnego u władzy?

Po poparcie dla jedynowładztwa?

Do 2014 roku Andrukiewicz nie miał większości w radzie miasta. W roku 2006 -10 Dobro Wspólne musiało się dogadać i zawrzeć koalicję. Koalicjantem DW była Platforma Obywatelska. Natomiast w kadencji 2010-14 radni DW zawarli nieformalną koalicję z SLD. Ale już w 2014 -18 Klub DW otrzymał w wyborach jednomandatowych większość uchwałodawczą. Już nie było potrzeby dogadywania się z kimkolwiek. Poprzednicy, którzy we wcześniejszej kadencji „szli” Andrukiewiczowi na rękę zostali odsunięci. Jerzy Czepułkowski, który w 2014 -18 nie został radnym miasta, został odwołany z funkcji przewodniczącego Związku Międzygminnego i tym samym stracił stanowisko pracy. Było to tym bardziej dziwne, bo jako przewodniczący, sprawnie wykonywał zlecone mu zadania i był oceniany pozytywnie, nawet przez swoich przeciwników politycznych. Jego miejsce zajął Dariusz Wasilewski, obecny przewodniczący rady miejskiej oraz członek DW.

Nowelizacja ustawy o samorządzie gminnym zmienia oblicze Rady Miasta, dając jej większe uprawnienia kontrolne. Biorąc pod uwagę fakt, że jesienią będziemy wybierać radnych w systemie proporcjonalnym, możemy założyć, że klub Dobro Wspólne nie uzyska większości uchwałodawczej. Formacje opozycyjne, będą mogły zbudować silny klub w kontrze do DW. To, przy nowych narzędziach kontrolnych radnych oznacza, że przyszły włodarz będzie musiał liczyć się z radą miejską, bardziej niż dotychczas. Bardziej stanie się wykonawcą uchwał i będzie musiał podporządkować się woli radnych.

Dziś, już słychać, że niektórzy radni DW być może zechcą startować do rady miasta z list PiS. Ten szacher-macher miałby zwiększyć szansę wpływowego ugrupowania na zdobycie większości w radzie miasta. Czy zatem pomysłem, związanym z poparciem, jest obsadzenie swoimi radnymi innych list wyborczych, szczególnie tych związanych z prawicą?
Na obecną chwilę, Andrukiewicz, może próbować udowadniać, że daleko mu do układów z jedną słuszną partią i „załatwić” sobie dodatkowe poparcie PSL, które istnieje w Ełku w bardzo okrojonym składzie i żadnego przełożenia na głosy mieć nie będzie, ale wybrzmi medialnie.

Przyglądanie się całemu zajściu, tak naprawdę nie rozwiało moich wątpliwości. Nie widzę jasnego przekazu, który by wskazywał, że coś jest lub czegoś nie ma. Stawiam przed sobą pytanie. — Jeżeli PiS udzieliło oficjalnego poparcia Andrukiewiczowi i ten je przyjął, a nie wystawia, jak na razie, innego kandydata, to kto jest kandydatem tej partii na prezydenta Ełku?

Komentarze

155 Komentarze

  • Mam pytanie jak się pisze yes yes Yesek. Kurier carski.

    • Trzeba zapytać developerów tych zaprzyjaźnionych.

    • Geograf się znalazł.

  • Ktoś napisał, że jeśli ty czegoś nie widzisz to nie znaczy że ciebie nikt nie widzi. Jeśli ktoś ma za uszami spokojnie nie śpi prędzej czy później to wyjdzie. Czasami ktoś nie wytrzymuje nerwowo i mówi koniec z tym. Mam tego dość. Jest już blisko. Wieści które krążą przerażają. Wielu mówi to nie możliwe.

    • niemożliwe – nie z przymiotnikami piszemy łącznie

Comments are closed.